niedziela, 16 lutego 2014

Serce kocha najmocniej...




** Kilka miesięcy później **


Spałam z uśmiechem na ustach. Tym razem gdy się obudziłam Zbyszek jeszcze spał, cichutko pochrapując.
Bałam się, że obudzę Zbyszka i naszego synka, ale musiałam załatwić pewne sprawy.
Delikatnie zabrałam jego rękę z mojej tali i odwróciłam się do niego.
Byłam zadowolona, że mimo przytulenia mnie, został pod swoją kołdrą, dzięki temu czułam trochę przestrzeni.
Zdziwiłam się, bo nawet gdy spał jego widok zapierał mi dech w piersi.
 Podparłam się na ręce, pocałowałam Bartmana w policzek i jak mogłam najciszej wyszłam z pokoju.
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do lekarza, który prowadził leczenie Zbyszka.
-Dzień dobry, czy ma pan jakieś nowe informacje? - zapytałam pełna nadzieji
-niestety, musimy czekać - odpowiedział
Nie czekałam na żadne nowe informacje rozłączyłam połączenie.
Poszłam do kuchni, gdyby Zbyszek sie obudził, nie chciałam żeby słyszał moją rozmowę.
Usiadłam na krześle i zadzwoniłam do Kamili
- i jak ? - zapytała kiedy tylko odebrała
- Nie chce się do tego przyznać, ale jest coraz gorzej. Lekarz najchętniej zamknął by go w szpitalu na intensywnym leczeniu, ale on się uparł, że nie będziemy robić z niego kaleki. W dodatku nie chciał zajmować miejsca komuś, kto naprawdę by tego potrzebował- wypowiedziałam jednym tchem
- cały Zbyszek - westchnęła Kama
-Wiesz, że go za to kocham, ale nie powinien tak ryzykować. Jego życie wisi teraz na włosku, a on się poświęca. - patrzyłam czy nie wstał
-i co teraz ? - dopytywała Kama
-tak jak Ci mówiłam
-jesteś tego pewna ?
-jak niczego innego w życiu, to jedyna słuszna decyzja
-przemyśl to proszę
-dobrze wiesz że nie ma czasu na myślenie, musimy jechać dzisiaj do szpitala, zajmiesz się naszym synkiem ?
-no oczywiście że tak
-wiesz to przywiozę go za chwile dobrze ? - wróciłam do sypialni
-dobrze, czekam. - Kama rozłączyła połączenie
Spakowałam rzeczy Sebastiana, ubrałam go i zawiozłam do Kamili.
Kiedy weszłam do środka Kama z Krzyśkiem zajmowali się swoją córeczką.
Zazdrościłam im tego, tworzą normalną szczęśliwą rodzine.
My nie mieliśmy tego szczęścia, z każdym dniem stan zdrowia Zbyszka się pogarszał, potrzebował nowego serca, niestety czas uciekał a jego szanse z dnia na dzień malały.
Pocałowałam Sebastiana, czekała nas dłuższa rozłąka.
-I jak się trzymasz ? - Krzysiek podszedł z Dominiką na rękach
-jakoś daje radę - odpowiedziałam Krzyśkowi i spojrzałam na ich córkę.
Była śliczna, połączenie Kamy i Krzysia, takie małe cudeńko.
-będzie dobrze - Kama przytuliła mnie do siebie
-teraz na pewno- zacisnęłam mocniej dłonie
Kiedy wróciłam do domu, obudziłam Zbyszka
-kochanie znalazł się dawca - powiedziałam szczęśliwa
- jak to ? - widać nie mógł w to uwierzyć
-no rano dzwonił lekarz, jest dawca, Kama z Krzysiem zajmą się Sebą a teraz musimy jechać do szpitala - ściagnęłam z niego kołdrę.
Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu, Zbyszek leżał na sali, weszłam do niego, usiadłam obok, wzięłam jego rękę i patrzyłam na niego
-czemu płaczesz ? - zapytał
-to ze szczęścia , że będziesz żył - ścisnęłam jego rękę
-do zobaczenia po operacji - uśmiechnął się
-tak, kocham Cie - pocałowałam go
-ej chyba się nie boisz że się nie obudze? -trzymał moją rękę
-nawet tak nie mów.. wszystko się uda


** Oczami Zbyszka **


Kiedy obudziłem się po operacji wszystko mnie bolało, byłem zmęczony, ciągle chciało mi się spać, rozejrzałem się po sali, nade mną stał lekarz
- i jak się pan czuje ? - zapytał
-dobrze, ale tak dziwnie - odpowiedziałem
-to normalne, ma pan nowe serce musi pan się przyzwyczaić
-czyli wszystko jest dobrze ?
-tak, wszystko jest dobrze, za kilka dni wyjdzie pan do domu
Pobyt w szpitalu strasznie mi się dłużył, odwiedzali mnie rodzice, tesciowie, Kama, Krzysiu, tylko Darii coś zawsze wypadało, nie przyjeżdżała, nie odbierała telefonu, kazała mnie pozdrowić, dlaczego sama tego nie zrobi ?
Znając Darie szykuje pewnie jakąś niespodziankę.
 W piątek rano otrzymałem wypis ze szpitala, odebrał mnie Krzysiek, pojechaliśmy do nich,
-jak się czujesz ? - zapytała Kama
-gdzie Daria ?
-Daria nie może z Tobą teraz porozmawiać ale kazała Ci to przekazać
-co ona kombinuje - usiadłem i otworzyłem list

            "Cześć kochanie...
Tak, obiecałam Ci że zobaczymy się po Twojej operacji niestety sprawy troche się skomplikowały i od dzisiaj  tylko ja będę mogła patrzeć na Ciebie, nie martw się, od teraz masz silne serce.. jeden problem, moje serce kochało Cię najbardziej na świecie  i nie wiem jak poradzisz sobie z tak wielkim uczuciem teraz do własnego siebie , przelej tą miłość z podwójną siłą na wszystkich którzy teraz są obok Ciebie..
Teraz najważniejszym dźwiękiem jest bicie Twojego serca, które  nigdy mnie  nie zawiodło."


- to są jakieś żarty ? -przerwałem czytanie i spojrzałem na nich
-nie to nie są żarty - Kamila patrzyła na mnie
Spojrzałem na nich i ponownie na kartkę...

''Nawet nie wiesz jak bardzo dziękuję, że to mnie wybrałeś...''


















_________________________________________________________________________________________


Tak wiem zakończenie, ani ładu ani składu, ale im dłużej nad nim siedze tym trudniej jest mi się z nim rozstać i nic co bym napisała nie będzie dobre.
Dziękuję, że czytaliście, komentowaliście.
Pozostaje mi wieele wspomnień z tym blogiem.....cóż mogę powiedzieć ?
Przyjemnością było tworzenie tego bloga i świadomość że ktoś to czyta.
Do zoobaczenia na innych nowych blogach. Całuje. Daria

3 komentarze:

  1. Przepiekne i wzruszajace zakonczenie.
    Dziekuje Ci za ten blog.
    Swietny.
    Mam nadzieje, ze niedlugo poinformujesz nas o nowym.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedze i czytam i siedze i czytam i płacze :`)
    Podsunowanie całego bloga:
    -piękna przyjaźń
    -piękna miłość
    -spełnione marzenia
    -rozterki i problemy
    -wspaniałe szczęśliwe momenty
    -wiele łez szczęścia i rozpaczy
    Ciężko jest się rozstać ;(

    OdpowiedzUsuń