sobota, 21 grudnia 2013

Dogonić marzenia XXXII

Słyszałam równy oddech Zbyszka , więc wiedziałam, że już śpi. Jego klatka piersiowa unosiła się w przyjemnym dla mnie rytmie, a ramiona bezpiecznie oplatały moją talię. Ciepło jego ciała oddziaływało na moje, dzięki czemu chłodny powiew wiatru dostający się przez uchylone okno nie wywoływał u mnie gęsiej skórki. Z rozmarzeniem wyglądałam na zewnątrz, wpatrując się w gwieździste niebo i świecącą jasnym blaskiem pełnię księżyca. Ten cudowny blask księżyca oświetlał nasze dwa przytulone do siebie ciała.
Uniosłam się nieco na łokciu, by móc popatrzeć na Zbyszka w tym świetle. Aż zachłysnęłam się powietrzem. Był cudowny.
Usta, które potrafiły zranić jednym słowem i które pieściły z niezwykłą czułością, teraz wyginały się w słodkim uśmiechu. Rzęsy, których mogłaby pozazdrościć nawet kobieta, rzucały cień na jego gładkie niczym satyna policzki. Już nieco przydługie włosy opadły na jego czoło, dodając mu tym uroku.
Patrzyłam na niego zauroczona. Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Jak to się stało, że taki cudowny mężczyzna wybrał właśnie mnie? Odpowiedź była prosta- Miłość, szepnęłam, przymykając oczy i kładąc głowę z powrotem na jego piersi.
Z uśmiechem przypominałam sobie nasz pierwszy pocałunek, nasze pierwsze spotkanie, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudził mnie promień słońca padający na moją twarz. Spojrzałam na zegarek 8:30. Złożyłam czułego całusa na jego piersi, przez co się obudził. Uniosłam głowę i zobaczyłam jego oczy. Te zielone oczy, które hipnotyzują swoją czułością, miłością. Te, w których zakochałam się bez pamięci.
-Kocham Cię- powiedziałam z uśmiechem.
Kąciki jego ust uniosły się do góry.
-A ja kocham Ciebie- podniósł się delikatnie i  zatopiliśmy się w czułym pocałunku.
-To co szybka kawa i uciekam do siebie, bo za 1,5 godz zaczynam zajęcia - powiedziałam podchodząc do okna
-Wprowadź sie do mnie, zyskamy na czasie, wspólnym czasie- zaproponował Zbyszek
-Co to za pomysły, żeby w grudniu otwierać okno na noc- powiedziałam zamykając je
-Daria nie zmieniaj tematuc- powiedział podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie
-Zbyszek, prosze nie rozmawiajmy na ten temat, przynajmniej nie dzisiaj - odpowiedziałam odwracając się w jego strone i splatając ręce na jego karku
-Ale obiecaj, że wrócimy do tego tematu- powiedział całując mnie w czoło
-obiecuje
- to teraz zapraszam na śniadanie-wskazał w stronę drzwi
Po wspólnym śniadaniu udaliśmy się do naszego mieszkania tzn mojego i Kamy mieszkania zaraz po zamknięciu drzwi przywitała nas Kamila z Krzyśkiem
-wiedziałam że dalej będziecie razem-powiedziała Kama ściskając nas
-to było jasne przecież oni są sobie pisani-powiedział Ignaczak
-właśnie Krzysiu przepraszam Cie za wczoraj - powiedział Bartman wyciągając rękę w stronę Ignaczaka
-nie przepraszaj tylko się popraw i chodź bo spóźnimy się na spotkanie pasiaków
-jakie spotkanie pasiaków? - zapytał Bartman widocznie zdziwiony
-no too spotkanie- odpowiedział Krzysiek mrugając do Bartmana
-aaaa to spotkanie wybacz kochanie ale musze lecieć - powiedział Bartman całując mnie
-no właśnie skarbie ja też musze lecieć - powiedział Krzysiu całując Kame na pożegnanie
Nasi panowie wyszli a my stałyśmy i patrzyłyśmy na siebie podejrzanie
-rozumiesz coś z tego?- zapytała Kama
-no tak jakby nie bardzo- odpowiedziałam i udałam się do pokoju by się przebrać. Po 10 minutach dotarłyśmy na stacje i po następnych 20 minutach byłyśmy na zajęciach, mijałyśmy sie z Kamą na korytarzu dopytując czy odezwał się któryś z chłopaków.
Po zakończonych zajęciach wyszłam z budynku, na zewnątrz stała Kama z telefonem w dłoniach
-Daria wiesz który dzisiaj ? - krzyknęła podchodząc do mnie
-no tak 6 grudnia i co z tego? - zapytałam niewzruszona
-głupolu 6 grudnia mikołajki
- to co?
-masz prezent dla Zbyszka ?
- o kuurde
- no właśnie
- ja nawet nie mam pomysłu
- myślisz że ja mam ?
-zegarki i kamery - uśmiechnęłam się
- co zegarki i kamery?
-Zbyszek lubi zegarki Krzysiu pracuje na Oskara z "Igłą Szyte" kup mu coś z tym związanego
-myślisz że to dobry pomysł?
-Kamcia innego pomysłu nie mam
-w sumie ja też... chociaż gdybyśmy obwiązały się tasiemkami i kokardkami to pewnie też by sie ucieszyli
-taa nie potrzeba wiele by ich uszczęśliwić
Udałyśmy się do galerii w celu kupienia czegoś dla naszych panów. Chodząc i odwiedzając  sklepy znalazłyśmy kilka fajnych drobiazgów ale nic co by nas zainteresowało.
Przechodząc obok sklepu z zegarkami zatrzymałyśmy się przy jednym z "okazów"
-jejku Kama zobacz jest prześliczny - powiedziałam patrząc na zegarek
-w sam raz dla Zbycha taki śliczny jak i on - uśmiechnęła się Kama
-spoko wiesz
-debilu kupuj jest świetny
-tak ? Myślisz że mu się spodoba?
-jak dla Zbyszka to za ładny on i tak nie ma gustu- usłyszałyśmy znajomy już głos Joanny
-mówisz że nie ma gustu? - powiedziałam odwracając się w jej strone
-no kiedyś nie miał gustu spotykając się z Tobą Asiu- powiedziała Kama
Uśmiechnęłam się pod nosem, Kama zawsze wie jak poprawić mi humor
-a Tobie dalej nie pomogło i brniesz w to ? - zapytała Aśka mierząc nas spojrzeniem
-nie Asiu i nie przejdzie bierzemy ślub a dla Ciebie nie ma miejsca w naszym życiu- powiedziałam ciągnąc Kamę za rękę
-właśnie i na dodatek spodziewają się dziecka Zbyszek oszalał już na ich punkcie- krzyknęła Kama w kierunku Joanny
-Kama powaliło Cie ?
-Daria teraz mamy ją z głowy
-ale ja nie mam zegarka..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz