-Zbyszek ? -powiedziałam cichym głosem mrużąc oczy
-Tak, jestem przy Tobie - powiedział ściskając moją dłoń
-Co się stało ? - zapytałam
-Źle się poczułaś ale wszystko jest już dobrze
-Długo tutaj siedzisz ?
-Kilka godzin odkąd tu trafiłaś
-Trzeba było wracać, przecież wyjeżdżasz musisz się spakować
-Kiedy byłaś miesiąc w śpiączce każdego dnia przychodziłem tutaj i modliłem się nad Twoim łóżkiem żebyś się obudziła, więc kilka godzin dzisiaj to nic
- Kochany jesteś
- Nie mów nic, musisz odpoczywać - Zbyszek znów złapał moją dłoń i pocałował ją...
Zaczekaj tutaj chwilkę pójdę do recepcji i zapytam się kiedy będziesz mogła wrócić do domu - dodał.
Pozytywnie kiwnęłam głową.
Zbyszek z pozoru buntownik i ten ''zły'' a w środku miły i bardzo czuły chłopak, taki prawdziwy mężczyzna, dla innych zły i groźny a dla swoich miły i opiekuńczy.
Usłyszałam kroki Bartmana, wszedł do sali i oznajmił że muszą zrobić mi badania aby stwierdzić kiedy mnie wypuszczą.
-Dziękuję - powiedziałam
-Za co ?
-Za to że jesteś - powiedziałam nieśmiało
- Kocham Cię, a jak kogoś kocham to zawsze przy tym kimś będę możesz być spokojna że szybko się mnie nie pozbędziesz ze swojego życia
- O niczym innm nie marze...
- Tak ze swojego życia się mnie nie pozbędziesz ale na chwilę obecną będziesz musiała, bo kończy się mój czas, muszę wracać ale przyjde jutro - powiedział całując mnie w czoło.
Leżałam na szpitalnym łóżku myśląc o całej tej sytuacji, przyszła pielęgniarka i zrobiła wszystkie potrzebne badania, oznajmiła mi że teraz jest już wszystko w porządku jednak będę musiała zostać tydzień na obserwacji. Ulżyło mi że nic mi nie jest i że z dzieckiem wszystko w porządku, postanowiłam że od razu zadzwonię do Zbyszka.
Tak jak przypuszczałam był bardzo zadowolony z miłej informacji jaką mu przekazałam.
Całą noc myślałam o nim nie mogłam zasnąć. Jednak w końcu się udało i zasnęłam pogrążona w cudownym śnie.
Rano, to znaczy w południe, obudziłam się a koło mojego łóżka znowu zobaczyłam Zbyszka
-cześć - powiedziałam przecierając oczy
- Cześć, ja tylko na chwilkę teraz się spieszę, proszę to dla Ciebie, ma Ci mnie przypominać- Zbyszek wręczył mi maleńką gwiazdkę na łańcuszku
- pamiętasz ?- zapytał
- pamiętam - uśmiechnęłam się sama do siebie
-gdyby nie gwiazdy nie dowiedziałbym się że mam oczy w których można co ? - Zbyszek udał że się zamyślił
- w których można utonąć, ja przynajmniej w nich utonęłam. Dziękuję jest piękna - powiedziałam ściskając naszyjnik w dłoni.
-daj spokój to tylko naszyjnik, gdybym mógł podarowałbym Ci gwiazdke z nieba - spojrzał w moje oczy
- ja już mam jedną gwiazde z nieba - odpowiedziałam
Zbyszek pocałował mnie w policzek, uśmiechnął się i wyszedł.
Dni w szpitalu strasznie mi się dłużyły, chociaż Kama z Krzysiem i Zbyszek codziennie przesiadywali u mnie po kilka godzin i tak strasznie było nudno przez pozostałe godziny.
W końcu nadszedł ten dzień w którym zostałam wypisana ze szpitala. Zbyszek odebrał mnie ze szpitala i przywiózł do domu, byłam wykończona całą tą sprawą.
-Zapraszam na góre mam dla Ciebie niespodzianke - powiedział Zbyszek
-jaką ?
- czekaj, ja mam jakiś krawat w domu ? - zapytał rozglądając się po salonie
-po co Ci krawat ?
-mam, czekaj tu - powiedział i wyszedł
Po kilku minutach wrócił do mnie z krawatem w dłoni
- Znalazłem jakiś niebieski - powiedział zadowolony
-Niebieski taki pod oczy - uśmiechnęłam się
-Teraz na oczy - powiedział zawiązując krawat
Zbyszek objął mnie w pasie jedną ręką a drugą złapał za rękę i ruszyliśmy w kierunku schodów.
-Boje sie - powiedziałam stawiając nogę na pierwszym stopniu
-jestem obok nie musisz się niczego bać- szepnął
Po tych słowach poczułam dziwne ciepło w sercu, kiedy dotarliśmy już na miejsce Zbyszek pomału rozwiązał krawat, wtedy ujrzałam coś pięknego, stałam w miejscu rozglądając się wokół.
-Podoba Ci się ? - zapytał wyraźnie zniecierpliwiony
-Kiedy ty to wszystko zrobiłeś ? - zapytałam podchodząc do łóżeczka
-Kiedy byłaś w szpitalu - odpowiedział podchodząc do mnie
-przecież ciągle byłeś tam obok mnie więc jak ?
-noce spędzałem w samotności więc żeby nie myśleć o tym jak cholernie Cie kocham przygotowywałem pokoik dla naszego dziecka - uśmiechnął się
-jesteś niesamowity
-nie wiem jeszcze czy będzie to chłopczyk czy dziewczynka ale myśle że spodoba mu się
-też tak sądze, w końcu kto by nie pokochał tych żółto-niebieskich ścian i mikasy na zasłonkach - uśmiechnęłam się
- przecież to będzie mój mały siatkarz - powiedział z iskierkami w oczach
-nasz siatkarz - poprawiłam go
-nasz siatkarz jeden poźniej drugi i siatkarka i może jeszcze jedna siatkarka
-ktoś tu chyba troszeczke się zapędził
-będziemy mieć sporo czasu na dzieci przecież tu mamy nasz dom nasze miejsce na ziemi
-Zbyszek czy to oznacza że ...
-Tak zostaje na zawsze, no przynajmniej dopóki Ty będziesz obok, bo inaczej moje życie nie ma sensu.
_________________________________________________________________________________
Nie pozwoliłyście mi na rozstanie Darii i Zbyszka oraz nic nie mogło złego stać się z małym Bartmaniątkiem więc trzeba było na szybko pisać "szczęśliwy" rozdział. Mam nadzieje że chociaż troche się podoba.
P.s. Przepraszam za tą moją nieszczęsną interpunkcje ale teraz kiedy tworze jest 3:59 mogę ominąć kilka kropek czy przecinków.
O rajciu.... az sie Poplakalam czytajac o tym pokoiku.
OdpowiedzUsuńJak bum cyk.cyk.
Przyjaciele za nia w ogien by skoczyli takich ze swieca szukac
Zibi romantico
Podoba mi sie rozdzial.
Zapraszam do siebie na.nowy
Dziękuję bardzo :)
UsuńŚliczny rozdział, ciesze się że powstał ten szczęśliwy rozdział, zazdroszcze wyobraźni i przyjaciółki, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) pozdrawiam w imieniu swoim i mojej przyjaciółki :)
UsuńNo i tak ma być ;) Kocham takie rozdziały <3 Szczęśliwe i w ogóle.
OdpowiedzUsuńA ten mi się najbardziej podoba i jeszcze to łóżeczko <3
Bartman chyba staję się stateczny hahaha xD
A jak, "mój" Zibi stał się stateczny i romantyczny :D
UsuńDziękuję :)
Boże..... pięknee :*
OdpowiedzUsuńPopłakałam się aż :D
z niecierpliwością czekam na następny <3
pozdrawiam ^^
Oo dziękuję, miło że ten blog wywołuje emocje :) pozdrawiam ;*
Usuń