piątek, 21 lutego 2014

Dodatek



Układa mu się, a to jest najważniejsze. Patrzę jak czule tuli naszego syna do piersi, jak delikatnie całuje jej usta i chociaż wiem, że mogłam być na Jej miejscu to nie jest mi smutno.
Wiem, że jest szczęśliwy.

I czasem lubię patrzeć jak wieczorem siada przy oknie i patrzy w gwiazdy, a wtedy mówi do mnie i opowiada mi o całym świecie. O porażkach i radościach, o chwilach zwątpienia i zachwianiach, które chowa w sercu. A ja wtedy siadam na jednej z białych kanap i patrzę na jego lekko roześmiane, ale zawsze pokryte cienką warstwą łez oczy i znów czuję jak jest blisko mnie.
Jakbym była tuż przy nim, czuła jego zapach, stąpała po drewnianych panelach i jak bym żyła.
I raz na jakiś czas nie wytrzymuje, a z oczu kapią mi łzy i dostaje pozwolenie, które jest jedną z najmilszych rzeczy.
I schodzę do niego we śnie i spędzamy razem czas, śmiejąc się, głaszcząc po policzku albo po prostu rozmawiając. Aż pojawia się ona lub zaczyna dzwonić dzwonek, który sprawia że znika On i znikam ja.

Nie lubię jak płacze, jak siedzi samotnie na hali, jak wciska ostre paznokcie w piłke, jak nie daje sobie już rady, jak szepcze bezradnym głosem, że nie może beze mnie żyć. I wtedy pękam i ja również mam dość mimo iż miejsce w którym znajdują się ludzie po śmierci jest naprawdę cudowne.

Ale mimo wszystko moje marzenie się spełniło. Bo poznałam kogoś, kogoś kto sprawił że w ostatnich chwilach mojego życia było ono.. wspaniałe.
Dzięki Zbyszkowi.
Ale dzięki miłości mojego życia, która nie odeszła mimo iż ja przestałam istnieć, tam.
W tamtym świecie.


--------------------------

Jestem już o 12 lat starszy.
To takie dziwne.
I lubię czasem patrzeć na spokojną, śpiącą twarz mojej żony, na jej kaskady jasnych włosów spływających po delikatnej twarzy i czuje jak boli mnie serce.
Bo czasem ktoś poznany znika z naszej pamięci po jakimś czasie, ale zdarzają się też ludzie, którzy pozostają w niej na wieczność.
I ty jesteś taką osobą Dario
Bo kocham Cię i kocham ten fakt iż spełniłem Twoje ostatnie marzenie.










_________________________________________________________________________________________



Teraz już się nie złamie....zakończenie i dodatek zamyka etap Volleyball Dreamss.
Dziękuję :)

niedziela, 16 lutego 2014

Serce kocha najmocniej...




** Kilka miesięcy później **


Spałam z uśmiechem na ustach. Tym razem gdy się obudziłam Zbyszek jeszcze spał, cichutko pochrapując.
Bałam się, że obudzę Zbyszka i naszego synka, ale musiałam załatwić pewne sprawy.
Delikatnie zabrałam jego rękę z mojej tali i odwróciłam się do niego.
Byłam zadowolona, że mimo przytulenia mnie, został pod swoją kołdrą, dzięki temu czułam trochę przestrzeni.
Zdziwiłam się, bo nawet gdy spał jego widok zapierał mi dech w piersi.
 Podparłam się na ręce, pocałowałam Bartmana w policzek i jak mogłam najciszej wyszłam z pokoju.
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do lekarza, który prowadził leczenie Zbyszka.
-Dzień dobry, czy ma pan jakieś nowe informacje? - zapytałam pełna nadzieji
-niestety, musimy czekać - odpowiedział
Nie czekałam na żadne nowe informacje rozłączyłam połączenie.
Poszłam do kuchni, gdyby Zbyszek sie obudził, nie chciałam żeby słyszał moją rozmowę.
Usiadłam na krześle i zadzwoniłam do Kamili
- i jak ? - zapytała kiedy tylko odebrała
- Nie chce się do tego przyznać, ale jest coraz gorzej. Lekarz najchętniej zamknął by go w szpitalu na intensywnym leczeniu, ale on się uparł, że nie będziemy robić z niego kaleki. W dodatku nie chciał zajmować miejsca komuś, kto naprawdę by tego potrzebował- wypowiedziałam jednym tchem
- cały Zbyszek - westchnęła Kama
-Wiesz, że go za to kocham, ale nie powinien tak ryzykować. Jego życie wisi teraz na włosku, a on się poświęca. - patrzyłam czy nie wstał
-i co teraz ? - dopytywała Kama
-tak jak Ci mówiłam
-jesteś tego pewna ?
-jak niczego innego w życiu, to jedyna słuszna decyzja
-przemyśl to proszę
-dobrze wiesz że nie ma czasu na myślenie, musimy jechać dzisiaj do szpitala, zajmiesz się naszym synkiem ?
-no oczywiście że tak
-wiesz to przywiozę go za chwile dobrze ? - wróciłam do sypialni
-dobrze, czekam. - Kama rozłączyła połączenie
Spakowałam rzeczy Sebastiana, ubrałam go i zawiozłam do Kamili.
Kiedy weszłam do środka Kama z Krzyśkiem zajmowali się swoją córeczką.
Zazdrościłam im tego, tworzą normalną szczęśliwą rodzine.
My nie mieliśmy tego szczęścia, z każdym dniem stan zdrowia Zbyszka się pogarszał, potrzebował nowego serca, niestety czas uciekał a jego szanse z dnia na dzień malały.
Pocałowałam Sebastiana, czekała nas dłuższa rozłąka.
-I jak się trzymasz ? - Krzysiek podszedł z Dominiką na rękach
-jakoś daje radę - odpowiedziałam Krzyśkowi i spojrzałam na ich córkę.
Była śliczna, połączenie Kamy i Krzysia, takie małe cudeńko.
-będzie dobrze - Kama przytuliła mnie do siebie
-teraz na pewno- zacisnęłam mocniej dłonie
Kiedy wróciłam do domu, obudziłam Zbyszka
-kochanie znalazł się dawca - powiedziałam szczęśliwa
- jak to ? - widać nie mógł w to uwierzyć
-no rano dzwonił lekarz, jest dawca, Kama z Krzysiem zajmą się Sebą a teraz musimy jechać do szpitala - ściagnęłam z niego kołdrę.
Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu, Zbyszek leżał na sali, weszłam do niego, usiadłam obok, wzięłam jego rękę i patrzyłam na niego
-czemu płaczesz ? - zapytał
-to ze szczęścia , że będziesz żył - ścisnęłam jego rękę
-do zobaczenia po operacji - uśmiechnął się
-tak, kocham Cie - pocałowałam go
-ej chyba się nie boisz że się nie obudze? -trzymał moją rękę
-nawet tak nie mów.. wszystko się uda


** Oczami Zbyszka **


Kiedy obudziłem się po operacji wszystko mnie bolało, byłem zmęczony, ciągle chciało mi się spać, rozejrzałem się po sali, nade mną stał lekarz
- i jak się pan czuje ? - zapytał
-dobrze, ale tak dziwnie - odpowiedziałem
-to normalne, ma pan nowe serce musi pan się przyzwyczaić
-czyli wszystko jest dobrze ?
-tak, wszystko jest dobrze, za kilka dni wyjdzie pan do domu
Pobyt w szpitalu strasznie mi się dłużył, odwiedzali mnie rodzice, tesciowie, Kama, Krzysiu, tylko Darii coś zawsze wypadało, nie przyjeżdżała, nie odbierała telefonu, kazała mnie pozdrowić, dlaczego sama tego nie zrobi ?
Znając Darie szykuje pewnie jakąś niespodziankę.
 W piątek rano otrzymałem wypis ze szpitala, odebrał mnie Krzysiek, pojechaliśmy do nich,
-jak się czujesz ? - zapytała Kama
-gdzie Daria ?
-Daria nie może z Tobą teraz porozmawiać ale kazała Ci to przekazać
-co ona kombinuje - usiadłem i otworzyłem list

            "Cześć kochanie...
Tak, obiecałam Ci że zobaczymy się po Twojej operacji niestety sprawy troche się skomplikowały i od dzisiaj  tylko ja będę mogła patrzeć na Ciebie, nie martw się, od teraz masz silne serce.. jeden problem, moje serce kochało Cię najbardziej na świecie  i nie wiem jak poradzisz sobie z tak wielkim uczuciem teraz do własnego siebie , przelej tą miłość z podwójną siłą na wszystkich którzy teraz są obok Ciebie..
Teraz najważniejszym dźwiękiem jest bicie Twojego serca, które  nigdy mnie  nie zawiodło."


- to są jakieś żarty ? -przerwałem czytanie i spojrzałem na nich
-nie to nie są żarty - Kamila patrzyła na mnie
Spojrzałem na nich i ponownie na kartkę...

''Nawet nie wiesz jak bardzo dziękuję, że to mnie wybrałeś...''


















_________________________________________________________________________________________


Tak wiem zakończenie, ani ładu ani składu, ale im dłużej nad nim siedze tym trudniej jest mi się z nim rozstać i nic co bym napisała nie będzie dobre.
Dziękuję, że czytaliście, komentowaliście.
Pozostaje mi wieele wspomnień z tym blogiem.....cóż mogę powiedzieć ?
Przyjemnością było tworzenie tego bloga i świadomość że ktoś to czyta.
Do zoobaczenia na innych nowych blogach. Całuje. Daria

środa, 12 lutego 2014

Dogonić marzenia XLVIII

Przez ostatnie kilka dni chodziłam za nim krok w krok, śledziłam każdy jego ruch, nie oddalałam się od niego nawet na centymetr, bałam się stracić go z oczu chociażby na ułamek sekundy.
A teraz kiedy siedziałam obok niego patrzyłam jak śpi, wyglądał tak niewinnie i bezbronnie jak małe dziecko.
-o czym tak myślisz ? - z rozmyśleń wyrwał mnie jego cichy głos
-o Tobie - uśmiechnęłam się
-i co wymyśliłaś ? - poprawił poduszkę pod głową
-że nie dałabym rady bez Ciebie, mówią że docenia się coś wtedy kiedy się to  straci - zaczęłam
-przecież mnie nie straciłaś i nie stracisz - usiadł obok mnie
-tak ale na prawde niewiele brakowało i wtedy zrozumiałam jak wiele dla mnie znaczysz, głupio mi że tyle czasu straciliśmy na niepotrzebne kłótnie i rozstania, przecież najważniejsza w życiu jest miłość.
-nie mówmy o tym, po raz kolejny zacznijmy wszystko od początku, od teraz będzie inaczej zobaczysz - objął mnie ramieniem
-obiecaj tylko że nigdy mnie nie zostawisz
-obiecuję - pocałował mnie.
Oparłam głowę o jego ramię, przy nim wszystkie problemy znikały, czas nagle się zatrzymywał, nic innego się nie liczyło, tylko on.
-wiesz - zaczął
-co takiego ? - spojrzałam na niego
-skoro tak pięknie mówisz o tej miłości to może czas pogodzić się z Kamą ? W końcu to tylko moja wina
- nie wiem czy ona tego chce.
Bałam się, ale po chwili chwyciłam telefon i wykręciłam jej numer.
-Kama - zaczęłam nieśmiało
-Daria, przepraszam
- nie, to ja przepraszam, nie powinnam była wymagać od Ciebie tak wiele
- ja przepraszam, powinnam była Ci powiedzieć, na tym polega przyjaźń
-przyjedźcie teraz - powiedziałam i rozłączyłam połączenie
-jak ja was kocham - Zbyszek się uśmiechnął
-was ? Mówiłeś, że tylko mnie
- Ciebie najbardziej, ale was razem połączyć, po prostu jedna bez drugiej nie wytrzyma
- to jest przyjaźń kochanie - podeszłam do niego
-wiem właśnie wiem - przytulił mnie do siebie
Po kilku minutach z objęć wyrwał nas dzwięk dzwonka do drzwi
-oho Igła ! - krzyknął Zbyszek
-skąd wiesz ? - zapytałam
- listonosz i Igła zawsze dzwonią dwa razy - Zbyszek otworzył drzwi
-racja - uśmiechnęłam się pod nosem
-chodźcie, chodźcie - Zbyszek zaprosił ich do środka
-Daria - Kama spojrzała na mnie
-Nie ! Zaczynamy od początku
-no ale - Kama próbowała coś powiedzieć
-od początku, pamiętasz ? Cześć Daria jestem, słyszałam że lubisz siatkówke - wyciągnęłam rękę w jej stronę
- pamiętam, takich rzeczy się nie zapomina - przytuliła mnie z całych sił
W tym momencie obie zaczęłyśmy płakać, żadna nie chciała puścić uścisku
-ehh te kobiety, już dziewczyny starczy tego dobrego, teraz ja musze coś powiedzieć - Krzysiek rozłączył nasz uścisk
-spokojnie - uśmiechnęła sie Kama
- Daria ja Ciebie też chce przeprosić, nie powinienem słuchać tego debila i powiedzieć Ci od razu, w sumie to ja powinienem zaciągnąć go do tego szpitala a po operacji porządnie mu nakopać- Igła popatrzył na Zbyszka
- no dzięki - wtrącił Bartman
-prosze, skończmy ten temat. Było minęło, ważne tylko to co tu i teraz - uściskałam Ignaczaka
-racja, od teraz już nigdy nie zawiedziemy - Igła zacisnął mocniej ręcę
-no a jak się czujesz ? - zapytała Kama
- tak jak człowiek po operacji. Bywało gorzej - Zbyszek lekko się uśmuechnął
-ty się kuruj, dobry atakujący jest nam potrzebny
-z dobrym libero brak atakującego nic nie zmienia
 - już sobie tyle nie słodźcie, jesteście jak baby - Kama spojrzała na nich
- dajmy im spokój niech sobie słodzą, my pogadamy na spokojnie - podałam jej rękę i udałyśmy się do kuchni
- między nami już jest dobrze ?
- a czy między nami było źle ? W każdej przyjaźni zdarzają się trudne chwile, ważne żeby zawsze pamiętać kłócić się ale nigdy nie przestawać się kochać - uśmiechnęłam się.













_________________________________________________________________________________________


Wielkimi krokami zbliżamy się do końca bloga. Sądze że pojawi się jeszcze 1 rozdział i zakończenie, albo od razu zakończenie.
Zobaczymy na co pozwoli mi moja wyobraźnia. Mimo wszystko cieżko będzie rozstać się z tym, ale wszystko kiedyś ma swój koniec żeby coś mogło mieć swôj początek. Jeżeli ktoś zatęskni za moim pisaniem i brakiem interpunkcji zapraszam tu ===> http://plansandreams.blogspot.com/

piątek, 7 lutego 2014

Dogonić marzenia XLVII

Wróciłam na sale i usiadłam obok Zbyszka, patrzyłam na niego nie mogąc oderwać od niego wzroku.
Brakowało mi go mimo że był blisko, czułam że oddaliliśmy się od siebie.
Kiedy do sali wszedł lekarz oznajmił nam że musimy pacjenta zostawić w spokoju, mimo że jest w śpiączce potrzebuje odpoczynku.
Wróciłam do domu, wzięłam kąpiel i zasnęłam przed telewizorem, rano kiedy się obudziłam przebrałam się i pojechałam do szpitala,.
Kiedy szłam przez korytarz lekarz powiadomił mnie że Zbyszek jest przytomny i można z nim porozmawiać.
Weszłam do sali i usiadłam przy jego  łóżku
- Jak się czujesz ? - zapytałam
- Dobrze, nawet bardzo - odpowiedział lekko się uśmiechając
- No, to się cieszę
- Lekarz powiedział, że zrobią mi jeszcze trochę badań i może wyjdę ze szpitala trochę prędzej.
- Jak fajnie ! Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się o Ciebie martwiłam
- Nie masz, czym się martwić - powiedział
- A właśnie, że mam jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.
- Wiem i przepraszam za tą całą sytuacje, przepraszam że w taki sposób musiałaś się dowiedzieć i dziękuję, gdyby nie Ty dzisiaj pewnie nie mielibyśmy szansy się zobaczyć.
- Chciałam tylko być przy Tobie w złych i dobrych chwilach i prosze nie mów o tym, nie chce nawet myśleć o tym co mogłoby się stać
-obiecuje poprawe - uśmiechnął sie
Kiedy to powiedział wszedł pan w białym fartuchu
- Chodź ze mną, zrobimy Ci prześwietlenie.
Zbyszek nic nie odpowiedział tylko wstał  z łóżka, uśmiechnął się do mnie i poszedł za doktorem.

**Oczami Zbyszka **

Szedłem do pokoju, w którym miałem mieć dane badanie, czekała tam na mnie pielęgniarka.
- Podejdź do mnie i połóż się na łóżku - powiedziała pani
Położyłem się, a kobieta podpięła mnie pod jakieś urządzenia.
Trwało to niecałe 15 minut.
Kiedy stamtąd wyszedłem od razu skierowałem się do mojej sali, nadal czułem się jakoś dziwnie.
Kiedy dotarłem na miejsce zobaczyłem Krzyśka
- Cześć, bardzo się cieszę, że już z Tobą lepiej. - powiedział
- Ta Daria, to wszystko wygada - zaśmiałem się
- Troszczy się o Ciebie - wtrącił się mój tata
- Wiem, to - stwierdziłem znów się śmiejąc.
-Tylko wiesz Daria ma nam za złe że nikt jej nie powiedział o Twoich problemach no i tak jakby się nie oddzywa - powiedział
-spokojnie Krzysiu biorę to na siebie
I tak rozmawialiśmy do godziny 13 : 00, później dotarła Kamila, niestety tylko Daria gdzieś nam się zgubiła.
Wieczorem wszyscy poszli, no i właśnie tak, minął kolejny dzień spędzony w szpitalu.
Każdy kolejny dzień był taki sam. Wszyscy mnie odwiedzali, a Daria nie była przy mnie tylko, gdy spałem.
Piątego dnia, mojego pobytu w szpitalu przyszedł lekarz i powiedział :
- Jutro, rano wychodzisz. Nie ma potrzeby, abyś dalej musiał tu być.
- Naprawdę ?
- Naprawdę, naprawdę - powiedział pan w fartuchu
Powiedział to i wyszedł. Tak, jak się spodziewałem zaraz po nim przyszła Daria.
Od razu powiadomiłem ją o tej wspaniałej nowinie.
Zareagowała tak samo jak ja, gdy się o tym dowiedziałem.
Umówiłem się z nią, że jutro przyjedzie i zabierze mnie do domu.
Rano obudziłem się o godzinie 7 : 00. Muszę przyznać, że wyjątkowo dobrze mi się spało. Wstałem z łóżka i podreptałem do szpitalnej łazienki. Odświeżyłem się i zacząłem się ubierać. Nie miałem zbyt dużego wyboru, więc założyłem dresy.
Kiedy byłem gotowy pojawiła się Daria.
-i jak wyglądam ? - zapytałem
-wyglądasz jak zwykle przystojnie - uśmiechnęła się
-ide po wypis i uciekamy stąd, nienawidze szpitali
Kiedy tylko dotarliśmy do domu Daria od razu kazała mi się położyć i odpoczywać.
-żadnych dyskusji, masz się położyć, teraz musisz się oszczędzać
-leżałem tyle w szpitalu, pograłbym w siatke
- no chyba na konsoli skarbie - uśmiechnęła się
-i co dalej ? - położyłem się na łóżku
- z czym ? - usiadła obok mnie
- z wami? - spojrzałem na nią
- z jakimi nami ?
- no Ty i Kamila - kontynuowałem
- jakoś trudno mi o tym teraz mówić i myśleć - położyła głowę na moim torsie
- ale nie możesz tak tego zostawić. - powiedziałem odgarniając jej włosy
- wiem, ale teraz chce się nacieszyć Tobą - spojrzała na mnie