Rano obudził mnie zapach kawy,poszłam do kuchni i zobaczyłam Zbyszka przygotowywał śniadanie nucąc jakiś radiowy przebój.
Patrzyłam na niego i wzroku nie mogłam oderwać. Poczułam dziwne kłucie w
brzuchu. Uśmiechałam się sama do siebie pod nosem.
-Zbysiu zrób coś dla muzyki i nie śpiewaj- powiedziałam tuląc się do niego
-Dla Ciebie wszystko - powiedział Zbyszek odwracając się w moją stronę
- Wszystko ?
-Oczywiście że wszystko, wszystko co zechcesz
-Wszystko to strasznie dużo
-To na początek może śniadanko ?
-Bardzo chętnie, ale niestety jestem już spóźniona
-Jak to ?
-A no tak to Zbysiu. Studia a później trening
- Musisz ?
-Nie muszę, ale chce
-A ja ? - spojrzał
-A ty grzecznie czekaj
-Nie no, zawiozę Cie do domu
-Nie musisz
-Nie muszę, ale chce
Po 20 minutach byliśmy na miejscu, wzięłam swoje rzeczy i spokojnie z Kamą mogłam pojechać na wykłady, które jak zwykle były nudne i nic na nich się nie działo. My bardziej żyłyśmy treningiem siatkarskim, w końcu się odbędzie po dłuższej nieobecności, w końcu możemy spędzić czas na hali jako siatkarki.
O 14 byłyśmy na hali. Trening był ciężki, ale to w tym jest najlepsze bo przecież
po czym obdarowała Krzysia pocałunkiem.
-Nie już nie - powiedziałam rzucając mu groźne spojrzenie
-Taaak a ostatnio...- zaczął Krzysiu
-A na nas już pora idziemy do siebie bawcie się dobrze- powiedziała Kama ciągnąc Ignaczaka za rękę
-Tak zamierzamy i wzajemnie- odpowiedziałam
Zbyszek podszedł do mnie i objął mnie w pasie
-Dobrze że jesteś - szepnął mi do ucha
środa, 27 listopada 2013
niedziela, 24 listopada 2013
Dogonić marzenia XXII
-Przestań - powiedziałam odpychając Zbyszka od siebie
-O co chodzi ? - zapytał
-Nie tak nie może być- powiedziałam
-Ale jak nie może być ?- kontynuował
-Że mówisz mi że mnie kochasz i ja Ci wszystko wybaczam
-Ja chcę wszystko wyjaśnić,wiem że mi od razu nie wybaczysz i że będę musiał się bardzo starać żebyś na nowo mi zaufała,moge się starać do końca życia bo zrozumiałem że jesteś najważniejsza i żałuje że potrzebowałem aż tyle czasu by to zrozumieć-powiedział jednym tchem
-Ale ja nie chcę tego słuchać - wyszeptałam i ruszyłam przed siebie
-Ale będziesz musiała - powiedział łapiąc moją rękę
-Nie ja nic nie musze
-Ale ja Cie błagam,porozmawiajmy
-Przecież właśnie rozmawiamy
-Porozmawiajmy normalnie i nie tutaj
-A co Ci nie odpowiada w tym miejscu?
-Nie wiem może to że jest zimno i pada deszcz
-To masz problem
-Sama tego chciałaś- powiedział Zbyszek łapiąc mnie w pasie
-Ej co robisz ? - krzyknęłam
-Nie chcesz iść sama to ja Cie zaniosę
-Zostaw mnie pójdę sama ty nie możesz się przemęczać
-Nie będę ryzykować, tak mi nie uciekniesz - powiedział wychając mnie do samochodu
-Gdzie jedziemy? -zapytałam
-Do mnie-powiedział Zbyszek
-Wolałabym jechać gdzieś gdzie jest dużo osób,nie chce być z Tobą sama
-Nie pożałujesz - uśmiechnął się
-Ja już żałuje- odpowiedziałam
Pozostałą drogę milczeliśmy wymieniając się spojrzeniami, wsłuchując się w dźwięki muzyki dobiegające z radia. Po kilkunastominutowej przejażdżce dotarliśmy pod dom Zbyszka.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę wejścia
-Zapraszam-powiedział Zbyszek otwierając mi drzwi
Weszliśmy do środka
-Napijesz się czegoś ? - zapytał
-Nie chce, a teraz do rzeczy bo nie mam czasu- powiedziałam chłodno
Zbyszek stanął bliżej mnie, a nasze twarze dzieliły milimetry. Jego serce biło nierównomiernym rytmem, a o swoim już nie wspomnę. Spojrzał w moje oczy i pogładził dłonią mój policzek.
przywarł moje ciało do ściany i ułożył dłonie nad moimi ramionami. Swój wzrok zatopił w moich oczach. Po chwili zbliżył swoje usta do moich, a ja przełknęłam głośno ślinę. Po chwili jednak odwróciłam wzrok i schyliłam się wychodząc z pułapki jaką utworzyły jego ramiona.
-Przepraszam Cię.. - szepnął-Nie chciałem, żeby tak wyszło.. - spojrzał na mnie
-I co teraz? - Zbyszek ponownie spojrzał w moje oczy i delikatnie się uśmiechnął.Odgarnął kosmyk moich włosów z twarzy i ułożył swoje dłonie na moich biodrach. Delikatnie musnął moje usta
Przymknęłam powieki zapominając o co jestem na niego zła.
-Dom jest do Twojej dyspozycji ja za godzinkę wracam-szepnął Zbyszek mi do ucha
-Ale jak ? - zapytałam
Wróce to dokończymy nasze przeprosiny-powiedział po czym pocałował mnie po raz kolejny
Stałam w miejscu i uśmiechałam się sama do siebie, Zbyszek zniknął za drzwiami a ja napisałam do Kamy, niech wie że wszystko jest dobrze, inaczej chyba by mi tego nie darowała, ona z Krzysiem mają cały dom do dyspozycji, mogą się sobą nacieszyć.
Ja wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku spojrzałam na telefon śmiejąc się do ekranu,nawet nie wiem kiedy zasnęłam, obudziłam się kiedy poczułam że ktoś łapie mnie za rękę
-Zbyszek.. - szepnęłam, ale moje słowa przerwał delikatny pocałunek, który złożył na moich ustach.
-śpij spokojnie - powiedział po czym objął mnie i przyciągnął do siebie, położyłam głowę na jego piersi wsłuchując się w bicie Jego serca.
-O co chodzi ? - zapytał
-Nie tak nie może być- powiedziałam
-Ale jak nie może być ?- kontynuował
-Że mówisz mi że mnie kochasz i ja Ci wszystko wybaczam
-Ja chcę wszystko wyjaśnić,wiem że mi od razu nie wybaczysz i że będę musiał się bardzo starać żebyś na nowo mi zaufała,moge się starać do końca życia bo zrozumiałem że jesteś najważniejsza i żałuje że potrzebowałem aż tyle czasu by to zrozumieć-powiedział jednym tchem
-Ale ja nie chcę tego słuchać - wyszeptałam i ruszyłam przed siebie
-Ale będziesz musiała - powiedział łapiąc moją rękę
-Nie ja nic nie musze
-Ale ja Cie błagam,porozmawiajmy
-Przecież właśnie rozmawiamy
-Porozmawiajmy normalnie i nie tutaj
-A co Ci nie odpowiada w tym miejscu?
-Nie wiem może to że jest zimno i pada deszcz
-To masz problem
-Sama tego chciałaś- powiedział Zbyszek łapiąc mnie w pasie
-Ej co robisz ? - krzyknęłam
-Nie chcesz iść sama to ja Cie zaniosę
-Zostaw mnie pójdę sama ty nie możesz się przemęczać
-Nie będę ryzykować, tak mi nie uciekniesz - powiedział wychając mnie do samochodu
-Gdzie jedziemy? -zapytałam
-Do mnie-powiedział Zbyszek
-Wolałabym jechać gdzieś gdzie jest dużo osób,nie chce być z Tobą sama
-Nie pożałujesz - uśmiechnął się
-Ja już żałuje- odpowiedziałam
Pozostałą drogę milczeliśmy wymieniając się spojrzeniami, wsłuchując się w dźwięki muzyki dobiegające z radia. Po kilkunastominutowej przejażdżce dotarliśmy pod dom Zbyszka.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę wejścia
-Zapraszam-powiedział Zbyszek otwierając mi drzwi
Weszliśmy do środka
-Napijesz się czegoś ? - zapytał
-Nie chce, a teraz do rzeczy bo nie mam czasu- powiedziałam chłodno
Zbyszek stanął bliżej mnie, a nasze twarze dzieliły milimetry. Jego serce biło nierównomiernym rytmem, a o swoim już nie wspomnę. Spojrzał w moje oczy i pogładził dłonią mój policzek.
przywarł moje ciało do ściany i ułożył dłonie nad moimi ramionami. Swój wzrok zatopił w moich oczach. Po chwili zbliżył swoje usta do moich, a ja przełknęłam głośno ślinę. Po chwili jednak odwróciłam wzrok i schyliłam się wychodząc z pułapki jaką utworzyły jego ramiona.
-Przepraszam Cię.. - szepnął-Nie chciałem, żeby tak wyszło.. - spojrzał na mnie
-I co teraz? - Zbyszek ponownie spojrzał w moje oczy i delikatnie się uśmiechnął.Odgarnął kosmyk moich włosów z twarzy i ułożył swoje dłonie na moich biodrach. Delikatnie musnął moje usta
Przymknęłam powieki zapominając o co jestem na niego zła.
-Dom jest do Twojej dyspozycji ja za godzinkę wracam-szepnął Zbyszek mi do ucha
-Ale jak ? - zapytałam
Wróce to dokończymy nasze przeprosiny-powiedział po czym pocałował mnie po raz kolejny
Stałam w miejscu i uśmiechałam się sama do siebie, Zbyszek zniknął za drzwiami a ja napisałam do Kamy, niech wie że wszystko jest dobrze, inaczej chyba by mi tego nie darowała, ona z Krzysiem mają cały dom do dyspozycji, mogą się sobą nacieszyć.
Ja wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku spojrzałam na telefon śmiejąc się do ekranu,nawet nie wiem kiedy zasnęłam, obudziłam się kiedy poczułam że ktoś łapie mnie za rękę
-Zbyszek.. - szepnęłam, ale moje słowa przerwał delikatny pocałunek, który złożył na moich ustach.
-śpij spokojnie - powiedział po czym objął mnie i przyciągnął do siebie, położyłam głowę na jego piersi wsłuchując się w bicie Jego serca.
czwartek, 21 listopada 2013
Dogonić marzenia XXI
Leżałam na łóżku i ciągle z nadzieją zerkałam na telefon że może Zbyszek coś napisał, może się zdecydował, z jednej strony bałam się tej odpowiedzi bałam się że to definitywny koniec koniec tego wszystkiego co między nami było,ale z drugiej strony tliła się nadzieja że może będzie jak dawniej.Myślałam o tym wszystkim kiedy drzwi do mojego pokoju się otworzyły
- Chwile niepewności, obawa przed utratą – zazdrość. Dzięki niej wiemy jak bardzo nam zależy by nie stracić osoby, o którą walczyliśmy. Zazdrość jest dowodem Twoich uczuć, więc nie niszcz przez swój lęk, tego co zdążyłaś zbudować.Ta zazdrość w związku, jest jak sól w jedzeniu. Szczypta może poprawić smak, ale zbyt wiele może zepsuć zmysł smaku, a w pewnych okolicznościach doprowadzić do śmierci, w tym przypadku śmierci miłości-powiedział Kurek
-Ale to nie jest zazdrość - powiedziałam odwracając się w jego stronę
-Jak nie zazdrość to co ?
-No zazdrość też, ale to on nie wie kogo kocha i czy kocha
-Jestem pewien że znowu będziecie razem
-Ja nie jestem już pewna,niczego zupełnie niczego
- Chcę żebyś wiedziała, że możesz zawsze się do mnie uśmiechnąć.
-Dziękuje Ci za wszystko - powiedziałam
Bartek się uśmiechnął i patrzył w moją stronę
-To co daj znać jak wszystko się potoczyło, dobrze?
-Na pewno dam znać
-Dobrze,to ja się zbieram i wracam do siebie, odwiedzę jeszcze kolege
-Już jedziesz?myślałam że wybierasz się na mecz
-Chętnie,ale sama rozumiesz też mam mecz,takie życie siatkarza- Kurek uśmiechnął się
-Mogę Cie przytulić ? - zapytałam
-Myślę że nawet powinnaś - odpowiedział
Bartek przytulił mnie mocno, pochylił się i szepnął
-Pamiętaj że ja zawsze jestem - po czym pocałował mój policzek
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, zaskoczył mnie tym wszystkim stałam w miejscu i patrzyłam na drzwi
-Daruś jedziesz ze mną na mecz-do pokoju weszła Kama
- Ymmm - zaczęłam
-Co jest ?
-Nie nic wszystko ok- odpowiedziałam
-To jak ?
-Ale co jak ?
-No pytam czy jedziesz na mecz ?
-Nie będzie Zbyszka to będę - odpowiedziałam
-No właśnie - zaczęła Kama
-Co właśnie ? -zapytałam
-Bo Zbyszek dzisiaj wraca do domu i ma przyjść na mecz bo później jest jakieś spotkanie z kibicami
-Zresztą co on mnie obchodzi,pewnie w tym tłumie nawet się nie zobaczymy
-Taa.
Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam czy nic nie ma, ta głupia nadzieja że może jednak napisał cokolwiek, najgorsze w tym wszystkim to jest chyba to czekanie, czekanie nie wiadomo nawet na co.
Poszłam do kuchni po coś do picia, przy stole siedział Krzysiek
-To co idziesz na mecz ? -zapytał
-Nie wiem bo Zbyszek
-Mogę Ci coś doradzić?
-No jasne
-Skoro nie może się zdecydować to pokaż mu co traci,ubierz coś fajnego, zrób makijaż, jakąś fryzure i baw się dobrze prowokuj, uwodź, najlepsze co możesz mu pokazać to to że potrafisz bez niego żyć-powiedział Igła
-Problem w tym że nie potrafię
-Wiem, ale zobaczysz że będzie warto - powiedział pewny siebie
O 17 byłam "zrobiona" i gotowa do wyjścia,nie czułam się dobrze w takim wydaniu ale skoro Krzysiu mówi że to ma pomóc to ma pomóc.
Na hali zjawiłyśmy się kilkadziesiąt minut przed meczem hala była już wypełniona, nasze miejsca były wolne. Ja z Kamą zajęłyśmy swoje miejsca i czekałyśmy na mecz.
O 18 zaczęła się prezentacja zawodników i trenerów. Rozpoczął się pierwszy set i właśnie wtedy pojawił się on, kiedy zobaczyłam że idzie w naszym kierunku zaczęłam udawać że z kimś pisze,zawsze tak robię kiedy chce uniknąć z kimś rozmowy.
-Cześć-powiedział Zbyszek zajmując miejsce koło mnie
-Oo hej,jak się czujesz?- zaczęła Kama
-Bywało lepiej- odpowiedział
Zbyszek rozglądał sie dookoła
-Kogo tak wypatrujesz ? - zapytała Kama
-A zaprosiłem na mecz kogoś ważnego
Wtedy nie wytrzymałam wiedziałam że chodzi o nią, tak po prostu mógł mi dać znać żebym nie czekała że nie ma na co.
Wstałam z miejsca i skierowałam się w strone wyjścia, wyszłam z hali,padał deszcz mimo wszystko postanowiłam że wrócę do domu nie mam na tyle siły by wrócić na hale. Makijaż spłynął z mojej twarzy, włosy opadły bezwiednie na twarz.
-Zaczekaj- usłyszałam
Odwróciłam się i zobaczyłam Zbyszka, podszedł do mnie
-To miejsce było dla mojego taty-powiedział
-Nie interesuje mnie już to- odwróciłam głowe
-W dniu w którym u mnie byłaś, wtedy kiedy mnie pocałowałaś wszystko wróciło, najpierw szybsze bicie serca, ciepło i pamięć.
Odgarnął moje włosy i zbliżył swoją twarz do mojej
-Kocham Cie tak po prostu Cie kocham,wybacz mi bo nie moge bez Ciebie żyć- powiedział po czym mnie pocałował
- Chwile niepewności, obawa przed utratą – zazdrość. Dzięki niej wiemy jak bardzo nam zależy by nie stracić osoby, o którą walczyliśmy. Zazdrość jest dowodem Twoich uczuć, więc nie niszcz przez swój lęk, tego co zdążyłaś zbudować.Ta zazdrość w związku, jest jak sól w jedzeniu. Szczypta może poprawić smak, ale zbyt wiele może zepsuć zmysł smaku, a w pewnych okolicznościach doprowadzić do śmierci, w tym przypadku śmierci miłości-powiedział Kurek
-Ale to nie jest zazdrość - powiedziałam odwracając się w jego stronę
-Jak nie zazdrość to co ?
-No zazdrość też, ale to on nie wie kogo kocha i czy kocha
-Jestem pewien że znowu będziecie razem
-Ja nie jestem już pewna,niczego zupełnie niczego
- Chcę żebyś wiedziała, że możesz zawsze się do mnie uśmiechnąć.
-Dziękuje Ci za wszystko - powiedziałam
Bartek się uśmiechnął i patrzył w moją stronę
-To co daj znać jak wszystko się potoczyło, dobrze?
-Na pewno dam znać
-Dobrze,to ja się zbieram i wracam do siebie, odwiedzę jeszcze kolege
-Już jedziesz?myślałam że wybierasz się na mecz
-Chętnie,ale sama rozumiesz też mam mecz,takie życie siatkarza- Kurek uśmiechnął się
-Mogę Cie przytulić ? - zapytałam
-Myślę że nawet powinnaś - odpowiedział
Bartek przytulił mnie mocno, pochylił się i szepnął
-Pamiętaj że ja zawsze jestem - po czym pocałował mój policzek
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, zaskoczył mnie tym wszystkim stałam w miejscu i patrzyłam na drzwi
-Daruś jedziesz ze mną na mecz-do pokoju weszła Kama
- Ymmm - zaczęłam
-Co jest ?
-Nie nic wszystko ok- odpowiedziałam
-To jak ?
-Ale co jak ?
-No pytam czy jedziesz na mecz ?
-Nie będzie Zbyszka to będę - odpowiedziałam
-No właśnie - zaczęła Kama
-Co właśnie ? -zapytałam
-Bo Zbyszek dzisiaj wraca do domu i ma przyjść na mecz bo później jest jakieś spotkanie z kibicami
-Zresztą co on mnie obchodzi,pewnie w tym tłumie nawet się nie zobaczymy
-Taa.
Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam czy nic nie ma, ta głupia nadzieja że może jednak napisał cokolwiek, najgorsze w tym wszystkim to jest chyba to czekanie, czekanie nie wiadomo nawet na co.
Poszłam do kuchni po coś do picia, przy stole siedział Krzysiek
-To co idziesz na mecz ? -zapytał
-Nie wiem bo Zbyszek
-Mogę Ci coś doradzić?
-No jasne
-Skoro nie może się zdecydować to pokaż mu co traci,ubierz coś fajnego, zrób makijaż, jakąś fryzure i baw się dobrze prowokuj, uwodź, najlepsze co możesz mu pokazać to to że potrafisz bez niego żyć-powiedział Igła
-Problem w tym że nie potrafię
-Wiem, ale zobaczysz że będzie warto - powiedział pewny siebie
O 17 byłam "zrobiona" i gotowa do wyjścia,nie czułam się dobrze w takim wydaniu ale skoro Krzysiu mówi że to ma pomóc to ma pomóc.
Na hali zjawiłyśmy się kilkadziesiąt minut przed meczem hala była już wypełniona, nasze miejsca były wolne. Ja z Kamą zajęłyśmy swoje miejsca i czekałyśmy na mecz.
O 18 zaczęła się prezentacja zawodników i trenerów. Rozpoczął się pierwszy set i właśnie wtedy pojawił się on, kiedy zobaczyłam że idzie w naszym kierunku zaczęłam udawać że z kimś pisze,zawsze tak robię kiedy chce uniknąć z kimś rozmowy.
-Cześć-powiedział Zbyszek zajmując miejsce koło mnie
-Oo hej,jak się czujesz?- zaczęła Kama
-Bywało lepiej- odpowiedział
Zbyszek rozglądał sie dookoła
-Kogo tak wypatrujesz ? - zapytała Kama
-A zaprosiłem na mecz kogoś ważnego
Wtedy nie wytrzymałam wiedziałam że chodzi o nią, tak po prostu mógł mi dać znać żebym nie czekała że nie ma na co.
Wstałam z miejsca i skierowałam się w strone wyjścia, wyszłam z hali,padał deszcz mimo wszystko postanowiłam że wrócę do domu nie mam na tyle siły by wrócić na hale. Makijaż spłynął z mojej twarzy, włosy opadły bezwiednie na twarz.
-Zaczekaj- usłyszałam
Odwróciłam się i zobaczyłam Zbyszka, podszedł do mnie
-To miejsce było dla mojego taty-powiedział
-Nie interesuje mnie już to- odwróciłam głowe
-W dniu w którym u mnie byłaś, wtedy kiedy mnie pocałowałaś wszystko wróciło, najpierw szybsze bicie serca, ciepło i pamięć.
Odgarnął moje włosy i zbliżył swoją twarz do mojej
-Kocham Cie tak po prostu Cie kocham,wybacz mi bo nie moge bez Ciebie żyć- powiedział po czym mnie pocałował
czwartek, 14 listopada 2013
Dogonić marzenia XX
Herbatka lała się strumieniami, tematów do rozmów nam nie brakowało, miło było chociaż na chwile zapomnieć o wszystkich problemach. O tym co nas otacza, a zwłaszcza o ostatniej sytuacji. Nic nie było ważne, liczyło się tylko to co tu i teraz. Patrzyłam na zadowolonego Kurka i zakochane twarze Kamy i Krzysia, patrzyłam na ich szczęście i wtedy poczułam dziwną potrzebę by porozmawiać ze Zbyszkiem, wiedziałam że teraz kiedy nabrałam tej odwagi w końcu mogę mu powiedzieć to co czuje, teraz albo nigdy.
-Kama zamów mi taksówkę -powiedziałam po czym zaczęłam szukać swoich rzeczy
-Po co ? gdzie się wybierasz ? - zapytała
-Muszę porozmawiać ze Zbyszkiem
-To zadzwoń do niego- wtrącił Ignaczak
-Nie. Ja chce z nim porozmawiać, właściwie to chce mu coś powiedzieć
-Skarbie usiądź, pojedziemy do niego jutro - powiedziała Kama
-Ja musze teraz ,póki herbatka na mnie działa
-Daria to jutro też możemy napić się herbatki -powiedział Kurek
-Napijemy się jak wróce
-Chyba opijemy wasz powrót do siebie- uśmiechnął się Ignaczak
-Nasz koniec - dodałam
Po dziesięciu minutach podjechała taksówka wsiadłam do środka, wahałam się jeszcze przez chwile, czy to dobry pomysł czy jest jakiś sens, no ale z drugiej strony nic nie tracę no w sumie to z dnia na dzień coraz bardziej tracę Zbyszka, więc gorzej być nie może. Idąc przez szpitalny korytarz prosiłam pod nosem żeby nie było Aśki , żeby jej nie było, po raz pierwszy mi się udało zastać Zbyszka samego, otworzyłam drzwi i chwile tam stałam. To wszystko wróciło wszystkie wspomnienia, Zbyszek wyglądał już dużo lepiej, wyglądał tak uroczo że znów pojawił się efekt waty w kolanach.
-Cześć, mogę Ci przeszkodzić na chwilkę ? - zapytałam
-No oczywiście że tak - powiedział
-I co nadal nie pamiętasz tego co się stało?
-Niestety nie
-No ale mnie pamiętasz ?
-Oczywiście że pamiętam
-To czemu jesteś dla mnie taki chłodny?
-To nie jest tak - zaczął
-Nie ? to jak jest ?
-Bo pojawiła się ona
-No tak- odpowiedziałam
-Ale jesteś również Ty
-I co Zbysiu nie możesz wybrać co ?
-Nie chodzi o to...
-Gdybyś mnie kochał to ona nie miała by dla Ciebie żadnego znaczenia
-Przecież wiesz że Cie kocham
-No tak,ale do Aśki czujesz chyba więcej
-Nie wiem sam co czuje
-Wiesz co,teraz coś Ci powiem i wyjdę a ty sobie sam poukładaj to wszystko
-Powiedz i zostań - powiedział łapiąc moją rękę
-Nie jestem ani mądra, nie grzeszę urodą, mało mówię, ciężko jest się ze mną dogadać szczególnie Tobie ale to przez to, że gdy jesteś w pobliżu odbiera mi mowę i nie mogę skleić jednego zdania, nie potrafię powiedzieć wprost co mi leży na sercu ani tego co do Ciebie czuję, potrafię ryczeć, wykańczać się tęsknotą ale nie potrafię się pierwsza odezwać bo mam wrażenie , że się narzucam . palnę jakąś głupotę i myślę dopiero po fakcie . mam dużo wad. ale wiesz.. potrafię naprawdę z całego serca kochać mimo tego , że nie umiem tego okazać . nie wymażę z pamięci po kilku miesiącach bo to uczucie będzie trwać przez długi czas , mogę cierpieć , dusić się tęsknotą ale nie spojrzę na kogoś innego i nie będę chciała dzięki niemu zapomnieć . bo to nie fair albo się kocha albo nie , albo miłość przechodzi sama albo wcale , potrafię czekać i łudzić się , że w końcu pokochasz . będę czekać nawet jeśli miałabym to robić do końca życia ...- powiedziałam po czym pocałowałam Zbyszka i znów pojawiło się to cholerne ciepełko w sercu
-Pamiętaj ja Cie kocham- dodałam po czym podeszłam do drzwi i jeszcze raz na niego spojrzałam
Wróciłam i pocałowałam jego usta...
-Zaczekaj...-powiedział Zbyszek
-Nie,ty teraz sobie przemyśl kogo kochasz i czy w ogóle kochasz -westchnęłam, przetarłam oczy by się nie rozpłakać,na pewno nie przy nim, wyszłam na korytarz udałam się w stronę wyjścia poczułam jeszcze że powinnam wrócić do niego, chciałam już wiedzieć co on myśli chciałam znać odpowiedź. Spojrzałam na telefon i wyłączyłam-teraz Twój ruch kochanie po czym wsiadłam do taksówki, gdy wróciłam do domu wszyscy nadal siedzieli w tym samym miejscu i przy tym samym
-I jak? i jak ? - zapytała Kama
-Będzie się zastanawiał którą kocha na tyle by z nią być
-Ej nie będziesz ryczeć,prawda ? - zapytał Kurek
-Właśnie czuje że będę
-To nowa koszulka ale możesz ją zasmarkać - powiedział Kurek po czym mocno mnie przytulił..
-Kama zamów mi taksówkę -powiedziałam po czym zaczęłam szukać swoich rzeczy
-Po co ? gdzie się wybierasz ? - zapytała
-Muszę porozmawiać ze Zbyszkiem
-To zadzwoń do niego- wtrącił Ignaczak
-Nie. Ja chce z nim porozmawiać, właściwie to chce mu coś powiedzieć
-Skarbie usiądź, pojedziemy do niego jutro - powiedziała Kama
-Ja musze teraz ,póki herbatka na mnie działa
-Daria to jutro też możemy napić się herbatki -powiedział Kurek
-Napijemy się jak wróce
-Chyba opijemy wasz powrót do siebie- uśmiechnął się Ignaczak
-Nasz koniec - dodałam
Po dziesięciu minutach podjechała taksówka wsiadłam do środka, wahałam się jeszcze przez chwile, czy to dobry pomysł czy jest jakiś sens, no ale z drugiej strony nic nie tracę no w sumie to z dnia na dzień coraz bardziej tracę Zbyszka, więc gorzej być nie może. Idąc przez szpitalny korytarz prosiłam pod nosem żeby nie było Aśki , żeby jej nie było, po raz pierwszy mi się udało zastać Zbyszka samego, otworzyłam drzwi i chwile tam stałam. To wszystko wróciło wszystkie wspomnienia, Zbyszek wyglądał już dużo lepiej, wyglądał tak uroczo że znów pojawił się efekt waty w kolanach.
-Cześć, mogę Ci przeszkodzić na chwilkę ? - zapytałam
-No oczywiście że tak - powiedział
-I co nadal nie pamiętasz tego co się stało?
-Niestety nie
-No ale mnie pamiętasz ?
-Oczywiście że pamiętam
-To czemu jesteś dla mnie taki chłodny?
-To nie jest tak - zaczął
-Nie ? to jak jest ?
-Bo pojawiła się ona
-No tak- odpowiedziałam
-Ale jesteś również Ty
-I co Zbysiu nie możesz wybrać co ?
-Nie chodzi o to...
-Gdybyś mnie kochał to ona nie miała by dla Ciebie żadnego znaczenia
-Przecież wiesz że Cie kocham
-No tak,ale do Aśki czujesz chyba więcej
-Nie wiem sam co czuje
-Wiesz co,teraz coś Ci powiem i wyjdę a ty sobie sam poukładaj to wszystko
-Powiedz i zostań - powiedział łapiąc moją rękę
-Nie jestem ani mądra, nie grzeszę urodą, mało mówię, ciężko jest się ze mną dogadać szczególnie Tobie ale to przez to, że gdy jesteś w pobliżu odbiera mi mowę i nie mogę skleić jednego zdania, nie potrafię powiedzieć wprost co mi leży na sercu ani tego co do Ciebie czuję, potrafię ryczeć, wykańczać się tęsknotą ale nie potrafię się pierwsza odezwać bo mam wrażenie , że się narzucam . palnę jakąś głupotę i myślę dopiero po fakcie . mam dużo wad. ale wiesz.. potrafię naprawdę z całego serca kochać mimo tego , że nie umiem tego okazać . nie wymażę z pamięci po kilku miesiącach bo to uczucie będzie trwać przez długi czas , mogę cierpieć , dusić się tęsknotą ale nie spojrzę na kogoś innego i nie będę chciała dzięki niemu zapomnieć . bo to nie fair albo się kocha albo nie , albo miłość przechodzi sama albo wcale , potrafię czekać i łudzić się , że w końcu pokochasz . będę czekać nawet jeśli miałabym to robić do końca życia ...- powiedziałam po czym pocałowałam Zbyszka i znów pojawiło się to cholerne ciepełko w sercu
-Pamiętaj ja Cie kocham- dodałam po czym podeszłam do drzwi i jeszcze raz na niego spojrzałam
Wróciłam i pocałowałam jego usta...
-Zaczekaj...-powiedział Zbyszek
-Nie,ty teraz sobie przemyśl kogo kochasz i czy w ogóle kochasz -westchnęłam, przetarłam oczy by się nie rozpłakać,na pewno nie przy nim, wyszłam na korytarz udałam się w stronę wyjścia poczułam jeszcze że powinnam wrócić do niego, chciałam już wiedzieć co on myśli chciałam znać odpowiedź. Spojrzałam na telefon i wyłączyłam-teraz Twój ruch kochanie po czym wsiadłam do taksówki, gdy wróciłam do domu wszyscy nadal siedzieli w tym samym miejscu i przy tym samym
-I jak? i jak ? - zapytała Kama
-Będzie się zastanawiał którą kocha na tyle by z nią być
-Ej nie będziesz ryczeć,prawda ? - zapytał Kurek
-Właśnie czuje że będę
-To nowa koszulka ale możesz ją zasmarkać - powiedział Kurek po czym mocno mnie przytulił..
wtorek, 12 listopada 2013
Dogonić marzenia XIX
-Chodź, usiądziemy gdzieś i porozmawiamy - powiedział Bartek
-Dobrze, ale błagam jak najdalej stąd
Odeszliśmy kawałek od szpitala do jakiejś kawiarni, krzesła były poustawiane na zewnątrz więc można było na spokojnie porozmawiać
-Rozmowa na świeżym powietrzu powinna Ci pomóc
-Bo kiedy mówił że mnie kocha ja mu wierzyłam - zaczęłam
-Uwierz mi że on Cie kochał i kocha nadal, ciągle mówił tylko o Tobie o nikim innym tylko i wyłącznie o Tobie
-Skoro tak bardzo mnie kocha, to czemu wierzy jej a nie mi ? czemu nawet nie mogliśmy porozmawiać tak jak zawsze ?
-Zbyszek odzyska pamięć z dnia wypadku, zobaczysz trzeba tylko czasu
-A co ja mam robić?
-Masz dwa wyjścia, albo o nim zapomnisz co nie jest łatwe, albo będziesz o niego walczyć tylko potrzebny jest czas i pamietaj nic na siłe, musisz być delikatna i cierpliwa
-Jestem na to za słaba, za słaba psychicznie boje się że nie dam rady
-Tylko człowiek który nie walczy nie wygrywa, pamiętaj- powiedział Bartek po czym objął mnie mocno
-Dziękuje, nawet nie wiesz jak mi pomogłeś
-Czasami lepiej jest wygadać się obcemu niż przyjacielowi, chociaż ja chyba nie jestem taki obcy
-Nie wiem, nie widziałam nigdy ufo więc nie wiem, to co odwiedzisz nas ?
-Nas? - zapytał
-Mnie, Kame i Ignaczaka
-To wy mieszkacie razem ?
-Ja z Kamą owszem, ale Krzysiu i Zby.. znaczy Krzysiu jest u nas bardzo często, więc można powiedzieć że mieszka z nami
-Dobra to chodźmy, chętnie pogadam z naszą gadułą
Po drodze jeszcze chwile rozmawialiśmy, sprawdziłam telefon kilka a nawet kilkanaście połączeń od Kamy i Igły
-Kurde, kompletnie zapomniałam dać im znać gdzie jestem
-Oj zaraz się wszystkiego dowiedzą, spokojnie
Długo nie trzeba było czekać tylko weszliśmy do domu
-Cześć - krzyknął Kurek
-Hoho kogo moje oczy widzą, cześć - przyszedł się przywitać Ignaczak
-Kama jest zła ? - zapytałam
-Niee - Igła się uśmiechnął
-Bardzo?
-Jak ch.. cholera, no ale dasz rade - powiedział Igła zaciskając kciuki
-Taaa...-westchnęłam i weszłam do pokoju Kamy
-Kaaaamcia-zaczęłam
-Jezu Daria, wiesz jak sie martwiłam, gdzie byłaś ?
-Daj spokój, nie było mnie z pół godziny, gadałam z Bartkiem
-Pół godziny ? dla mnie to cała wieczność, skąd miałam wiedzieć co Ci odbije jak wyszłaś zapłakana ze szpitala, mogłaś chociaż odebrać telefon..-Kama wpadła w swoje gadulstwo
-Mi nigdy nie odbija głupolu - odpowiedziałam
-Jasne, aż się boje tych Twoich pomysłów od zawsze
-Jakbym chciała zrobić coś głupiego to z Tobą, tak jak zawsze
-Daria, nie rób tak więcej. Myślałam ze odejde od zmysłów - powiedziała Kama tuląc mnie mocno
-Nie będę, obiecuje-odpowiedziałam zaciskając mocniej ręce w uścisku
-To co idziemy do chłopaków ?
-Idziemy!
Weszłyśmy do kuchni, panowie pili herbatkę, mocniejszą herbatke
-To co? przenocujemy Kurasia ?- zapytał Krzysiu
-A mamy jakieś inne wyjście ? - uśmiechnęła się Kama po czym podeszła do Krzyśka i całując go objęła jego szyje rękoma. Moi zakochani, dobrze że oni chociaż mają siebie, widać że są dla siebie stworzeni
-Niedobrze mi jak na was patrze - powiedziałam po czym zajęłam krzesełko obok Bartka
-Ta... zakochani jakież to obleśne, prawda ? - powiedział Kurek
-A żebyś wiedział-odpowiedziałam
-Dobra, dobra a co zamierzasz dalej z Bartmanem? - zapytała Kama
-To zamknięty rozdział, a teraz poprosze o to co wy pijecie -powiedziałam podsuwając szklanke w stronę Igły
-Daria obiecaj mi że jeszcze sie zastanowisz co dalej z Tobą i ze Zbyszkiem, obiecaj mi to-powiedział Kurek
-Jedyne co Ci moge obiecać to to że dzisiaj się upije- uśmiechnęłam się
-No a Darii dużo nie trzeba żeby się upić-powiedział Ignaczak podając mi pełną szklanke
-Spadaj, wiesz - odpowiedziałam
-Wiesz ile mi potrzeba żeby spaść ? - kontynuował Ignaczak
-No ile ?
-Noo dużo, wiesz ile ja ze Zbyszkiem...- zaczął Igła
-Krzysiu jeszcze raz o nim usłysze i przysięgam żespadniesz szybciej niż kiedykolwiek po alkohou-powiedziałam
-Spokojnie Daria, on już nic nie powie na ten temat już ja tego dopilnuje - powiedziała Kama całując Krzyśka
-Fuuuuuuuuuuuu-powiedziałam równo z Kurkiem
-Dobrze, ale błagam jak najdalej stąd
Odeszliśmy kawałek od szpitala do jakiejś kawiarni, krzesła były poustawiane na zewnątrz więc można było na spokojnie porozmawiać
-Rozmowa na świeżym powietrzu powinna Ci pomóc
-Bo kiedy mówił że mnie kocha ja mu wierzyłam - zaczęłam
-Uwierz mi że on Cie kochał i kocha nadal, ciągle mówił tylko o Tobie o nikim innym tylko i wyłącznie o Tobie
-Skoro tak bardzo mnie kocha, to czemu wierzy jej a nie mi ? czemu nawet nie mogliśmy porozmawiać tak jak zawsze ?
-Zbyszek odzyska pamięć z dnia wypadku, zobaczysz trzeba tylko czasu
-A co ja mam robić?
-Masz dwa wyjścia, albo o nim zapomnisz co nie jest łatwe, albo będziesz o niego walczyć tylko potrzebny jest czas i pamietaj nic na siłe, musisz być delikatna i cierpliwa
-Jestem na to za słaba, za słaba psychicznie boje się że nie dam rady
-Tylko człowiek który nie walczy nie wygrywa, pamiętaj- powiedział Bartek po czym objął mnie mocno
-Dziękuje, nawet nie wiesz jak mi pomogłeś
-Czasami lepiej jest wygadać się obcemu niż przyjacielowi, chociaż ja chyba nie jestem taki obcy
-Nie wiem, nie widziałam nigdy ufo więc nie wiem, to co odwiedzisz nas ?
-Nas? - zapytał
-Mnie, Kame i Ignaczaka
-To wy mieszkacie razem ?
-Ja z Kamą owszem, ale Krzysiu i Zby.. znaczy Krzysiu jest u nas bardzo często, więc można powiedzieć że mieszka z nami
-Dobra to chodźmy, chętnie pogadam z naszą gadułą
Po drodze jeszcze chwile rozmawialiśmy, sprawdziłam telefon kilka a nawet kilkanaście połączeń od Kamy i Igły
-Kurde, kompletnie zapomniałam dać im znać gdzie jestem
-Oj zaraz się wszystkiego dowiedzą, spokojnie
Długo nie trzeba było czekać tylko weszliśmy do domu
-Cześć - krzyknął Kurek
-Hoho kogo moje oczy widzą, cześć - przyszedł się przywitać Ignaczak
-Kama jest zła ? - zapytałam
-Niee - Igła się uśmiechnął
-Bardzo?
-Jak ch.. cholera, no ale dasz rade - powiedział Igła zaciskając kciuki
-Taaa...-westchnęłam i weszłam do pokoju Kamy
-Kaaaamcia-zaczęłam
-Jezu Daria, wiesz jak sie martwiłam, gdzie byłaś ?
-Daj spokój, nie było mnie z pół godziny, gadałam z Bartkiem
-Pół godziny ? dla mnie to cała wieczność, skąd miałam wiedzieć co Ci odbije jak wyszłaś zapłakana ze szpitala, mogłaś chociaż odebrać telefon..-Kama wpadła w swoje gadulstwo
-Mi nigdy nie odbija głupolu - odpowiedziałam
-Jasne, aż się boje tych Twoich pomysłów od zawsze
-Jakbym chciała zrobić coś głupiego to z Tobą, tak jak zawsze
-Daria, nie rób tak więcej. Myślałam ze odejde od zmysłów - powiedziała Kama tuląc mnie mocno
-Nie będę, obiecuje-odpowiedziałam zaciskając mocniej ręce w uścisku
-To co idziemy do chłopaków ?
-Idziemy!
Weszłyśmy do kuchni, panowie pili herbatkę, mocniejszą herbatke
-To co? przenocujemy Kurasia ?- zapytał Krzysiu
-A mamy jakieś inne wyjście ? - uśmiechnęła się Kama po czym podeszła do Krzyśka i całując go objęła jego szyje rękoma. Moi zakochani, dobrze że oni chociaż mają siebie, widać że są dla siebie stworzeni
-Niedobrze mi jak na was patrze - powiedziałam po czym zajęłam krzesełko obok Bartka
-Ta... zakochani jakież to obleśne, prawda ? - powiedział Kurek
-A żebyś wiedział-odpowiedziałam
-Dobra, dobra a co zamierzasz dalej z Bartmanem? - zapytała Kama
-To zamknięty rozdział, a teraz poprosze o to co wy pijecie -powiedziałam podsuwając szklanke w stronę Igły
-Daria obiecaj mi że jeszcze sie zastanowisz co dalej z Tobą i ze Zbyszkiem, obiecaj mi to-powiedział Kurek
-Jedyne co Ci moge obiecać to to że dzisiaj się upije- uśmiechnęłam się
-No a Darii dużo nie trzeba żeby się upić-powiedział Ignaczak podając mi pełną szklanke
-Spadaj, wiesz - odpowiedziałam
-Wiesz ile mi potrzeba żeby spaść ? - kontynuował Ignaczak
-No ile ?
-Noo dużo, wiesz ile ja ze Zbyszkiem...- zaczął Igła
-Krzysiu jeszcze raz o nim usłysze i przysięgam żespadniesz szybciej niż kiedykolwiek po alkohou-powiedziałam
-Spokojnie Daria, on już nic nie powie na ten temat już ja tego dopilnuje - powiedziała Kama całując Krzyśka
-Fuuuuuuuuuuuu-powiedziałam równo z Kurkiem
niedziela, 3 listopada 2013
Dogonić marzenia XVIII
-Budzi się, budzi się - usłyszałam głos Kamy
Otworzyłam oczy i oślepił mnie blask światła padający prosto na moją twarz
-Wydaje mi się że wszystko jest dobrze - mówił lekarz świecąc jakimś światełkiem w moje oczy
-Zrobimy jakieś badania kontrolne tak żeby mieć pewność że to nic poważniejszego
-Dziękujemy - powiedział Ignaczak wychodząc z lekarzem na korytarz
-I jak sie czujesz ? - zapytała Kama łapiąc moją rękę
-A co się stało ? - zapytałam rozglądając się po sali
-Jak to co ? przecież zemdlałaś, nie pamiętasz ?
-Nie pamietam. Jedyne co pamiętam to ona siedząca przy moim Zbyszku..-powiedziałam spuszczając głowe
-Daj spokój, nie myśl o tym, Zbyszek kocha tylko Ciebie - mówiła Kama
-Tak kocha. Szkoda tylko że nie zwrócił na mnie nawet uwagi, bo pajety był Asią - powiedziałam wstając z łóżka
-Gdzie ty idziesz ?
-Jak to gdzie ? idę walczyć o to co kocham - powiedziałam po czym wyszłam z sali i skierowałam się w stronę sali na której leżał Zbyszek, otworzyłam drzwi i widok był niezmienny. Zbyszek i ona, bolał ten widok, cholernie bolał ale trzeba być silnym. Weszłam do środka i usiadłam z drugiej strony.
-Możesz zostawić nas chwilkę samych ? - powiedziałam w kierunku Aśki
-Sądze że nie ma takiej potrzeby, już wszystko jest jasne, prawda Zbysiu ?
-Prawda- odpowiedział Zbyszek
Boże spraw by to był sen cholerny sen, niech mnie ktoś obudzi z tego koszmaru.
-A ja sądze że powinnaś poprawić makijaż bo puder Ci troszke spłynął -powiedziałam w jej kierunku
-Bardzo śmieszne - odpowiedziała
-No dla mnie nawet bardzo
-Dobra dobra dziewczyny spokój. Asiu zostaw nas na chwilke- wtrącił w końcu
-Dobrze jak chcesz, ale zaraz do Ciebie wróce - powiedziała całując go w czoło
-Zbyszek, co to wszystko ma znaczyć ? Asiu Zbysiu trzymanie za rękę? -zaczęłam
-Powinnaś być jej wdzięczna
-Ja ? Jej ? Za co niby? - nie mogłam zrozumieć całej tej sytuacji
-Jak to za co ? że mnie tu przywiozła, że czuwała przy mnie całą noc, podczas kiedy wy się bawiliście gdzieś i nie można było się do was dodzwonić
-Że co ? Zbyszek to że nie pamiętasz tego co się stało jestem w stanie zrozumieć, ale to że wierzysz jej a nie wierzysz we mnie już nie... myślisz że kto umierał tu ze strachu o Ciebie kiedy miałeś operacje, kto tu czekał na jakąś informacje, na wiadomość czy wszystko dobrze czy przeżyjesz, kto czuwał przy Tobie no kto ? podpowiem Ci Twój tata, Krzysiek Kama i ja ...a Aśka próbuje wykorzystać to że nic nie pamiętasz bo liczy że do siebie wrócicie - mówiłam łamiącym się już głosem
-Jak to ?
- A tak to. Widać dla Ciebie to wszystko co się między nami wydarzyło nie ma najmniejszego znaczenia
-Przestań. Oczywiście że ma dla mnie znaczenie, ale zrozum że Asia
-To ty przestań! Ciągle ale i ciągle Asia. Wybacz że nie jestem taka jak ona i nigdy nie będe. Ja i ona to dwa różne światy, więc powodzenia - powiedziałam i wyszłam z sali
Szłam przed siebie, łzy płynęły po moich policzkach najwidoczniej tak być musiało, nic nie może trwać wiecznie powtarzałam sobie w myślach kiedy złapał mnie ktoś za rękę
-Daria, co ze Zbyszkiem, co się stało ?
-Bartek a ty co tu robisz?
-Przyjechałem. W końcu Zbyszek to mój kolega a co z nim, czemu Ty płaczesz ? - złapał moje ramiona
-Ze Zbyszkiem wszystko w porządku. Właśnie jest z Asią, mozesz ich odwiedzić, a teraz przepraszam... spiesze sie
-Daria zaczekaj, porozmawiajmy
-Nie, nie chce teraz rozmawiać
-To pomilczymy razem, ale nie możesz być teraz sama- powiedział Kurek
Otworzyłam oczy i oślepił mnie blask światła padający prosto na moją twarz
-Wydaje mi się że wszystko jest dobrze - mówił lekarz świecąc jakimś światełkiem w moje oczy
-Zrobimy jakieś badania kontrolne tak żeby mieć pewność że to nic poważniejszego
-Dziękujemy - powiedział Ignaczak wychodząc z lekarzem na korytarz
-I jak sie czujesz ? - zapytała Kama łapiąc moją rękę
-A co się stało ? - zapytałam rozglądając się po sali
-Jak to co ? przecież zemdlałaś, nie pamiętasz ?
-Nie pamietam. Jedyne co pamiętam to ona siedząca przy moim Zbyszku..-powiedziałam spuszczając głowe
-Daj spokój, nie myśl o tym, Zbyszek kocha tylko Ciebie - mówiła Kama
-Tak kocha. Szkoda tylko że nie zwrócił na mnie nawet uwagi, bo pajety był Asią - powiedziałam wstając z łóżka
-Gdzie ty idziesz ?
-Jak to gdzie ? idę walczyć o to co kocham - powiedziałam po czym wyszłam z sali i skierowałam się w stronę sali na której leżał Zbyszek, otworzyłam drzwi i widok był niezmienny. Zbyszek i ona, bolał ten widok, cholernie bolał ale trzeba być silnym. Weszłam do środka i usiadłam z drugiej strony.
-Możesz zostawić nas chwilkę samych ? - powiedziałam w kierunku Aśki
-Sądze że nie ma takiej potrzeby, już wszystko jest jasne, prawda Zbysiu ?
-Prawda- odpowiedział Zbyszek
Boże spraw by to był sen cholerny sen, niech mnie ktoś obudzi z tego koszmaru.
-A ja sądze że powinnaś poprawić makijaż bo puder Ci troszke spłynął -powiedziałam w jej kierunku
-Bardzo śmieszne - odpowiedziała
-No dla mnie nawet bardzo
-Dobra dobra dziewczyny spokój. Asiu zostaw nas na chwilke- wtrącił w końcu
-Dobrze jak chcesz, ale zaraz do Ciebie wróce - powiedziała całując go w czoło
-Zbyszek, co to wszystko ma znaczyć ? Asiu Zbysiu trzymanie za rękę? -zaczęłam
-Powinnaś być jej wdzięczna
-Ja ? Jej ? Za co niby? - nie mogłam zrozumieć całej tej sytuacji
-Jak to za co ? że mnie tu przywiozła, że czuwała przy mnie całą noc, podczas kiedy wy się bawiliście gdzieś i nie można było się do was dodzwonić
-Że co ? Zbyszek to że nie pamiętasz tego co się stało jestem w stanie zrozumieć, ale to że wierzysz jej a nie wierzysz we mnie już nie... myślisz że kto umierał tu ze strachu o Ciebie kiedy miałeś operacje, kto tu czekał na jakąś informacje, na wiadomość czy wszystko dobrze czy przeżyjesz, kto czuwał przy Tobie no kto ? podpowiem Ci Twój tata, Krzysiek Kama i ja ...a Aśka próbuje wykorzystać to że nic nie pamiętasz bo liczy że do siebie wrócicie - mówiłam łamiącym się już głosem
-Jak to ?
- A tak to. Widać dla Ciebie to wszystko co się między nami wydarzyło nie ma najmniejszego znaczenia
-Przestań. Oczywiście że ma dla mnie znaczenie, ale zrozum że Asia
-To ty przestań! Ciągle ale i ciągle Asia. Wybacz że nie jestem taka jak ona i nigdy nie będe. Ja i ona to dwa różne światy, więc powodzenia - powiedziałam i wyszłam z sali
Szłam przed siebie, łzy płynęły po moich policzkach najwidoczniej tak być musiało, nic nie może trwać wiecznie powtarzałam sobie w myślach kiedy złapał mnie ktoś za rękę
-Daria, co ze Zbyszkiem, co się stało ?
-Bartek a ty co tu robisz?
-Przyjechałem. W końcu Zbyszek to mój kolega a co z nim, czemu Ty płaczesz ? - złapał moje ramiona
-Ze Zbyszkiem wszystko w porządku. Właśnie jest z Asią, mozesz ich odwiedzić, a teraz przepraszam... spiesze sie
-Daria zaczekaj, porozmawiajmy
-Nie, nie chce teraz rozmawiać
-To pomilczymy razem, ale nie możesz być teraz sama- powiedział Kurek
Subskrybuj:
Posty (Atom)