-Do dupy
-coś Ty powiedział - krzyknęłam
-do dupy do dupy Twoja zagrywka jest do dupy- powiedział Zbyszek podchodząc do mnie i łapiąc moje nadgarstki
-jak możesz - warknęłam
-zagrywka to ma być coś co ich zaskoczy coś z czego bezpośrednio masz zdobyć punkt, nie możesz się zdradzić w którym kierunku uderzasz, masz zmieniać ciągle uderzenie tak żeby nikt nie zdążył się zorientować gdzie poleci - powiedział
-nie dam rady
-dasz, uwierz w siebie i najlepiej jak zrobisz to bardzo mocno, ryzykuj ryzyko popłaca
- Zbyszek i tak mnie nie wpuszczą na boisko i do dupy to wszystko
-wpuszczą, Daria walcz o swoje marzenia - powiedział całując mnie
-nie przy wszystkich - schowałam głowę w jego tors
-daj spokój to tylko cała hala, Twoja drużyna i przeciwnicy o i Ignaczak się tam gdzieś kręcił dopiero
-no właśnie później Twoje fanki mnie czymś obrzucą
-dzisiaj to jest wasz dzień nie mój nie Igły my jesteśmy tu dla was a teraz idziemy zająć nasze miejsca a wy porozciągajcie się jeszcze i życzymy wam powodzenia
Usiadłam na podłodze obok Kamy i zaczęłyśmy się rozciągać
-Daria jesteś pewna że możesz grać - zapytała Kama
-tak Kama jestem tego pewna - odpowiedziałam
-a dziecko ? nie boisz się o nie ? - kontynuowała
-Kaama prosze Cie nie wiem czy nawet jestem w ciąży a nawet jak jestem to dopiero początki więc nic mi nie grozi ani dziecku nie martw się - puściłam oko
-no dobrze ale uważaj na siebie
-przecież nie wiadomo nawet, czy ja zagram. Trener nie powiedział w końcu nam kto znalazł się w wyjściowej szóstce
Po kilkunastu minutach rozgrzewki zawołał nas trener, gdy zebrałyśmy się koło pana Marcina zaczął on swoją przemowe
-Dziewczyny, jesteście najlepsze, możemy je pokonać tylko nie dajcie im
odskoczyć od was w punktach. Ich atakująca jest świetna , ale ona szybko
przestaje być skuteczna, kiedy parę razy zostanie skutecznie
zablokowana. Dlatego macie na nią uważać. Wierzę w was i wasze umiejętności. A teraz czas na pierwszą
szóstkę.
Wziął do ręki kartkę papieru i zaczął wyczytywać.
-Dzisiaj zagrają: Monika, Paulina, Oliwia, Sylwia, Klaudia i Kamila
Mecz się zaczął. Nasza drużyna przegrywała 15:20, bo niestety atakująca
zespołu przeciwnego nie dawała szans na obronę, atakowała świetnie. Rozglądałam się po trybunach i zobaczyłam kogoś, kogoś komu musze udowodnić że kilka lat temu się pomylił, po prostu musze mu udowodnić.
Podeszłam do trenera
-niech mnie pan wpuści na boisko
-Daria oszalałaś dziewczyny przegrywają co ty im możesz pomóc
-prosze niech mnie pan wpuści chociaż na zagrywke - kontynuowałam
-no i po co ?
-błagam pana nie wyjdzie mi i zejde po prostu
-zrozumiesz że nie ? może w drugim secie na początku wejdziesz
-nie ja chce teraz mam prosić pana na kolanach ?
-oszalałaś ? dobra wejdziesz ale psujesz i schodzisz
-kocham pana - krzyknęłam
-bez takich ja mam żone - uśmiechnął się
Weszłam na zmiane i powędrowałam na zagrywkę spojrzałam na Bartmana który kiwnął głową , po czym na Kamę. Zaryzykować? Nie mam jeszcze tego
opanowanego. Ale co, mam stracić szanse Nie. Muszę podjąć to ryzyko. Wyrzuciłam sobie
wysoko piłkę, wzięłam rozbieg, wyskoczyłam i uderzyłam w piłkę.
Przeciwniczki w ogóle tego się nie spodziewały, więc piłka bez problemu
znalazła się w boisku.
Nasz trener natychmiast wziął przerwę. Nie wiedziałam o co chodzi.
-Co to miało być?! - krzyknął do mnie.
-Nasza sytuacja nie była najlepsza, więc postanowiłam zaryzykować i opłaciło się. - odpowiedziałam spokojnie.
-Nie o to mi chodzi! Kto Cie tego nauczył ?
-Zbyszek mnie nauczył.
-Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś, że to potrafisz?! To jest wielka zaleta!
-Nie byłam pewna, czy mi się uda poza tym pan i tak wystawia zawsze swojego pupilka- spojrzałam na Paulinę
-Ale się udało, idziesz i wywalczasz przewagę i schodzisz
-nie nie , idę wywalczam przewagę i gram do końca inaczej zepsuje wszystko rozumiemy się ?
Czas minął. Trzeba było wracać do gry..
Jak powiedział trener tak też się stało , zagrywką zdobyłam bezpośrednio kilka
punktów, przez co nasza drużyna zaczęła prowadzić. Pierwszego seta
wygrałyśmy bez większych problemów, ponieważ udało nam się zablokować
ich atakującą, która tak jak trener przepowiedział, zaczęła popełniać
coraz więcej błędów, przez co została ściągnięta z boiska.Każdą piłkę nasza Kama wybraniała więc spokojnie mogłyśmy wyprowadzać kontry po ich atakach.
Drugi i trzeci set to była tylko nasza gra. Wszystko zaczęło nam
wychodzić atak, blok, nawet zagrywka. Wygrałyśmy ładne 3:0. Kiedy
wyczytywano nagrodę dla najlepszej zawodniczki usłyszałam swoje imię i
nazwisko, a zaraz potem zostałam wypchnięta przez dziewczyny na środek.
Odebrałam nagrodę z wielkim uśmiechem. Podeszłam do Kamy
-to Tobie należy się nagroda MVP - powiedziałam wręczając jej statuetkę
-oszalałaś to był Twój mecz i pierwsza nagroda w pełni zasłużona - powiedziała ściskając mnie
Uśmiechnęłam się do niej, dziewczyny schodziły do szatni a ja stałam szukając po trybunach osoby której miałam coś udowodnić , w końcu usłyszałam że ktoś mnie woła odwróciłam się i go zobaczyłam, podeszłam do trybun
-no ładnie ładnie nie spodziewałem się że będzie z Ciebie siatkarka - zaczął tym swoim cholernie chłodnym głosem
-no widzi pan wystarczyło tylko dać mi szanse na rozwijanie się w tym kierunku
-no gdybym wiedział że masz umiejętności to wziąłbym Cie do naszej drużyny już w szkole
-To tylko 10 procent szczęścia
20 procent umiejętności
15 procent skoncentrowanej siły woli
5 procent przyjemności
50 procent bólu
I stuprocentowy powód by zapamiętać to imię.
-mam dla Ciebie propozycje, teraz możesz grać w moim klubie
-ja też mam dla pana propozycje niech pan szuka ludzi którzy kochają to co robią a nie tylko chcą się pokazać, wtedy zbuduje pan dobry zespół. Powodzenia - powiedziałam i zeszłam do szatni która była już pusta no prawie pusta była w niej Kama która jak zawsze na mnie czekała
-to jak idziemy do tego lekarza - zapytała
-tak Kama idziemy daj mi 10 minut i możemy iść.
wtorek, 31 grudnia 2013
niedziela, 29 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXXV
Od dłuższego czasu czułam się coraz dziwniej. Gorączka, bóle brzucha i głowy nie ustępowały.
Na początku myślałam, że to może grypa, albo przeziębienie, ale jaka choroba utrzymuję się taki kawał czasu?
Z pewnością coś mi tu nie pasowało... Tylko co?
Wracając z Kamilą z Podpromia ciągle zastanawiałam się co może mi dolegać.
No definitywnie były to objawy choroby, ale zaraz... czy moje zachowanie uległo jakiejś zmianie?
Z pewnością od jakiegoś czasu stałam się wyczulona na zapachy.. i mieszałam różne smaki ze sobą - kwaśne ze słodkim... Sekunda... nie! to nie możliwe!
Zatrzymując samochód na środku jezdni wyjęłam z torebki mały kalendarzyk, nie obchodziły mnie trąbiące na około samochodu, musiałam sprawdzić czy moje przypuszczenia są słuszne.
Skrupulatnie przeliczyłam czas od ostatniej miesiączki... nie możliwe... okres spóźniał mi się już trzeci tydzień... Jak mogłam tego nie zauważyć?!
Odłożywszy kalendarzyk na jego miejsce ruszyłam samochód i skierowałam się do najbliższej apteki.
Przecież to musi być pomyłka! Ja nie mogę być w ciąży!! Co miałabym zrobić?!
Jak połączyć studia z siatkówką i z macierzyństwem?! Jak miałabym powiedzieć o tym Zbyszkowi ,
- Spokojnie Daria... wszystko będzie dobrze... może nie jesteś w ciąży?! Poczekaj aż zrobisz test...poza tym nawet jak jesteś w ciąży to wspaniale że będzie małe Bartmaniątko - powiedziała Kama
Spanikowana trzymałam w dłoni wypełniony test ciążowy, czekałam już ponad dwie minuty na wyniki.
Chodząc od okna do okna czułam przeszywające mnie od wewnątrz, nieprzyjemne mrowienie w linii kręgosłupa. Wycieńczona ciągłą niewiedzą przystanęłam na przeciwko lustra i podniosłam podkoszulek do góry odsłaniając brzuch. Delikatnie przyłożyłam do niego dłoń, czując ciepło bijące od mojej skóry nie mogłam sobie wyobrazić siebie jako matkę.
Owszem, chce założyć ze Zbyszkiem rodzinę, ale dzieci? teraz?! To wykluczone! Ja nie mogę być w ciąży! To z pewnością pomyłka.
Szybkim ruchem naciągnęłam koszulkę na brzuch i z powrotem poszłam do toalety. Sięgnęłam ręką po leżące opakowanie z testem w środku.
Wyciągnęłam mały patyczek przed siebie i spojrzałam na wynik .
Dwie kreski... Jestem w ciąży....
Wyszłam z łazienki pod drzwiami czekała Kama
-Kama jestem w ciąży- powiedziałam nie mogąc pohamować łez
-to wspaniale skarbie gratuluje - powiedziała ściskając mnie
-nie Kama nic nie rozumiesz przecież ja nie mogę być w ciąży
-możesz i jesteś powinnaś się cieszyć
-ale ja nie chce nie jestem gotowa
-Ty nigdy na nic nie jesteś gotowa-krzyknęła Kama trzaskając drzwiami pokoju
-Kama...-szepnęłam stojąc i patrząc na zamknięte drzwi
Czułam cholerny ból Kama ma racje zawsze tylko narzekam i nie potrafie zaakceptować tego co się stało.
Po kilkunastu sekundach drzwi się otworzyły, wyszła Kama
-przepraszam nie powinnam tak mówić - powiedziała ściskając mnie
-uważaj na Bartmana- uśmiechnęłam się
-dlaczego Kama ma na mnie uważać - usłyszałam głos Zbyszka wchodzącego do mieszkania
-Zbyszek bo Daria - zaczęła Kama
-tak bo ja jestem strasznie zazdrosna - przerwałam jej i mrugając okiem dałam znak żeby nic o ciąży nie mówiła
-o jak miło kochanie a teraz z Krzysiem się przebieramy i jedziemy jeszcze chwile na hale
-dobrze dobrze
Ja z Kamą poszłyśmy do jej pokoju, usiadłyśmy na łóżku
-Daria jeszcze raz przepraszam ale..- zaczęła mówić a na jej policzkach pojawiły się łzy
- co jest ? Kama?
-ehh bo ja Ci cholernie zazdroszcze
-czego Ty mi niby zazdrościsz?
-bo widzisz ja z Igłą się o dziecko staramy i nic a Ty jesteś i się z tego nie cieszysz
-Kama jutro jedziemy do lekarza
-a nie Zbyszek powinien Ci towarzyszyć?
-ja się upewnie czy na pewno jestem w ciąży a Ty się dowiesz czemu Ty nie jesteś
-wiesz co chyba boje się tej informacji
-Kama przecież lepiej wiedzieć gdzie jest problem czy u Ciebie czy u Krzyśka
-a jeśli my nie będziemy mogli mieć dzieci?
-za wcześnie na takie myśli i mogłaś mi od razu powiedzieć o waszych problemach
-Daria nie chciałam zawracać Ci głowy dopiero wszystko wam się poukładało
-Kama pamiętasz co sobie obiecałyśmy w szkole?
-pamietam szczerość przede wszystkim
-no właśnie i nie myśl nawet że to jest zawracanie głowy, jestem tu po to by Ci pomagać zawsze
-zawsze?
-zawsze !
Na początku myślałam, że to może grypa, albo przeziębienie, ale jaka choroba utrzymuję się taki kawał czasu?
Z pewnością coś mi tu nie pasowało... Tylko co?
Wracając z Kamilą z Podpromia ciągle zastanawiałam się co może mi dolegać.
No definitywnie były to objawy choroby, ale zaraz... czy moje zachowanie uległo jakiejś zmianie?
Z pewnością od jakiegoś czasu stałam się wyczulona na zapachy.. i mieszałam różne smaki ze sobą - kwaśne ze słodkim... Sekunda... nie! to nie możliwe!
Zatrzymując samochód na środku jezdni wyjęłam z torebki mały kalendarzyk, nie obchodziły mnie trąbiące na około samochodu, musiałam sprawdzić czy moje przypuszczenia są słuszne.
Skrupulatnie przeliczyłam czas od ostatniej miesiączki... nie możliwe... okres spóźniał mi się już trzeci tydzień... Jak mogłam tego nie zauważyć?!
Odłożywszy kalendarzyk na jego miejsce ruszyłam samochód i skierowałam się do najbliższej apteki.
Przecież to musi być pomyłka! Ja nie mogę być w ciąży!! Co miałabym zrobić?!
Jak połączyć studia z siatkówką i z macierzyństwem?! Jak miałabym powiedzieć o tym Zbyszkowi ,
- Spokojnie Daria... wszystko będzie dobrze... może nie jesteś w ciąży?! Poczekaj aż zrobisz test...poza tym nawet jak jesteś w ciąży to wspaniale że będzie małe Bartmaniątko - powiedziała Kama
Spanikowana trzymałam w dłoni wypełniony test ciążowy, czekałam już ponad dwie minuty na wyniki.
Chodząc od okna do okna czułam przeszywające mnie od wewnątrz, nieprzyjemne mrowienie w linii kręgosłupa. Wycieńczona ciągłą niewiedzą przystanęłam na przeciwko lustra i podniosłam podkoszulek do góry odsłaniając brzuch. Delikatnie przyłożyłam do niego dłoń, czując ciepło bijące od mojej skóry nie mogłam sobie wyobrazić siebie jako matkę.
Owszem, chce założyć ze Zbyszkiem rodzinę, ale dzieci? teraz?! To wykluczone! Ja nie mogę być w ciąży! To z pewnością pomyłka.
Szybkim ruchem naciągnęłam koszulkę na brzuch i z powrotem poszłam do toalety. Sięgnęłam ręką po leżące opakowanie z testem w środku.
Wyciągnęłam mały patyczek przed siebie i spojrzałam na wynik .
Dwie kreski... Jestem w ciąży....
Wyszłam z łazienki pod drzwiami czekała Kama
-Kama jestem w ciąży- powiedziałam nie mogąc pohamować łez
-to wspaniale skarbie gratuluje - powiedziała ściskając mnie
-nie Kama nic nie rozumiesz przecież ja nie mogę być w ciąży
-możesz i jesteś powinnaś się cieszyć
-ale ja nie chce nie jestem gotowa
-Ty nigdy na nic nie jesteś gotowa-krzyknęła Kama trzaskając drzwiami pokoju
-Kama...-szepnęłam stojąc i patrząc na zamknięte drzwi
Czułam cholerny ból Kama ma racje zawsze tylko narzekam i nie potrafie zaakceptować tego co się stało.
Po kilkunastu sekundach drzwi się otworzyły, wyszła Kama
-przepraszam nie powinnam tak mówić - powiedziała ściskając mnie
-uważaj na Bartmana- uśmiechnęłam się
-dlaczego Kama ma na mnie uważać - usłyszałam głos Zbyszka wchodzącego do mieszkania
-Zbyszek bo Daria - zaczęła Kama
-tak bo ja jestem strasznie zazdrosna - przerwałam jej i mrugając okiem dałam znak żeby nic o ciąży nie mówiła
-o jak miło kochanie a teraz z Krzysiem się przebieramy i jedziemy jeszcze chwile na hale
-dobrze dobrze
Ja z Kamą poszłyśmy do jej pokoju, usiadłyśmy na łóżku
-Daria jeszcze raz przepraszam ale..- zaczęła mówić a na jej policzkach pojawiły się łzy
- co jest ? Kama?
-ehh bo ja Ci cholernie zazdroszcze
-czego Ty mi niby zazdrościsz?
-bo widzisz ja z Igłą się o dziecko staramy i nic a Ty jesteś i się z tego nie cieszysz
-Kama jutro jedziemy do lekarza
-a nie Zbyszek powinien Ci towarzyszyć?
-ja się upewnie czy na pewno jestem w ciąży a Ty się dowiesz czemu Ty nie jesteś
-wiesz co chyba boje się tej informacji
-Kama przecież lepiej wiedzieć gdzie jest problem czy u Ciebie czy u Krzyśka
-a jeśli my nie będziemy mogli mieć dzieci?
-za wcześnie na takie myśli i mogłaś mi od razu powiedzieć o waszych problemach
-Daria nie chciałam zawracać Ci głowy dopiero wszystko wam się poukładało
-Kama pamiętasz co sobie obiecałyśmy w szkole?
-pamietam szczerość przede wszystkim
-no właśnie i nie myśl nawet że to jest zawracanie głowy, jestem tu po to by Ci pomagać zawsze
-zawsze?
-zawsze !
sobota, 28 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXXIV
Wychodząc ze sklepu wpadliśmy na Kame i Krzysia którzy właśnie do niego wchodzili.
-oo cóż za spotkanie - uśmiechnął się Bartman
-Kurde dobrze że was widze Zbysiu pomożesz mi wybrać garnitur - powiedział Ignaczak
-właśnie Daria a Ty pomożesz mi ? - zapytała Kama
-w czym ja Ci mam pomóc ? W wyborze garnituru? - uśmiechnęłam się
-chodź to sie przekonasz - powiedziała
-tak dziewczyny idzcie spotykamy się za dwie godziny w domu - powiedział Ignaczak
-tak jest - powiedziała Kama po czym ciągnąc mnie za rękę zabrała mnie na babskie zakupy do sklepu z sukienkami
-jejku patrz ta jest śliczna-powiedziała Kama ściągając sukienke z wieszaka
-Kama na sylwestra się szykujesz?
-nie no tak chce sobie coś kupić Ty też sobie coś wybierz
-nie Kama jakos nie mam ochoty na żadne sukie..- zaczęłam
-nie obchodzi mnie to masz kupić - powiedziała stanowczo
Szukałyśmy w każdym sklepie odpowiedniej sukienki dla mnie. Z moją przyjaciółką nie było problemu, szybko znalazła odpowiednią sukienkę dla siebie. Natomiast ja kaprysiłam. Chciałam coś krótkiego ale nie za krótkiego. Nie ubierałam się tak, aby dobrze wyglądać,ale ubierałam się tak, aby czuć się dobrze. Siedziałam na kanapie w jakimś sklepie z sukienkami i smsowałam z Bartmanem.
"Jak tam??Już wykupiłyście pół sklepu?"
"Nie.Nie mogę znaleźć odpowiedniej sukienki."
"Czego byś nie założyła i tak będziesz pięknie wyglądać. Ładnemu we wszystkim ładnie"
Czy Zbyszek właśnie uznał, że jestem ładna? Natychmiast oblałam się rumieńcem a nad moją głową zatańczyło chyba z sześciu Amorów.
-Hej, a może ta?Jest całkiem w twoim stylu,nie?-z zamyśleń wyrwała mnie Kama.
Popatrzyłam na sukienkę na wieszaku.
-No,całkiem,całkiem..bierzemy -powiedziałam
-To co? Bierzemy? Tak od razu? Nie przymierzysz? - Kama nie wiedziała, które pytanie zadać pierwsze, więc zadała mi je wszystkie na raz.
-Tak, bierzemy. Tak, tak od razu i nie, nie przymierzam.-zaśmiałam się po czym skierowałam się z przyjaciółką do kasy.
Zapłaciłam za sukienkę i udałyśmy się do domu.
Gdy tylko weszłyśmy do środka Kama od razu zaciągła mnie do swojego pokoju.
-przebieramy się w sukienki-powiedziała
-no co Ty po co niby?
-no dawaj przebieramy się robimy fryzury i makijaże i idziemy na miasto
-Kama powaliło Cie?- uśmiechnęłam się
-no przestań co nam szkodzi?
-no ok niech Ci będzie
Przebrałyśmy się zrobiłyśmy sobie nawzajem fryzury i makijaże gdy kończyłyśmy przygotowania usłyszałyśmy że ktoś wchodzi do mieszkania wyszłyśmy na korytarz i zobaczyłyśmy naszych siatkarzy ubranych w garnitury
-a wy co?- zapytałam
-to samo co wy - odpowiedział Ignaczak
-idziemy na miasto idziecie z nami? - zapytał Bartman
-no jasne że idziemy - rzuciła Kama
Wyszliśmy na Rzeszów i od razu udaliśmy się pod jakiś budynek Kama z Igłą weszli do środka my zaraz za nimi, zobaczyłam rodzine Zbyszka, moją Kamy i Ignaczaka.
-Zbyszek co jest? - zapytałam
-kochasz mnie ? - zapytał
-oczywiście że Cie kocham ale...szepnęłam
-jeśli mnie kochasz to nie ma żadnego ale-powiedział
Zbyszek złapał mnie za ręke i razem udaliśmy się na miejsca tuż przed urzędnikiem, spojrzałam na Kame ona tylko mrugnęła w moją stronę czyli jak zawsze każdy o wszystkim wiedział tylko nie ja.
Spojrzałam na wszystkich obecnych i na Zbyszka który ściskał moją rękę i się uśmiechał.
Cała ceremonia ślubna trwała 20 minut. Po wszystkim Zbyszek z Ignaczakiem zaprosili wszystkich do naszego mieszkania.
-to co od dzisiaj Kamila Ignaczak i Daria Bartman - powiedziała Kama
-i jak pięknie to brzmi- odpowiedziałam ściskając ją
_________________________________________________________________________________________
Kochani to jak zbliżamy się do końca bloga ? Czy brniemy dalej i wplatamy nowe sceny, wątki, postacie, wprowadzamy jakąś dramaturgie, rozstania powroty. Czy kończymy bloga 2 rozdziałami szczęśliwe zakończenie i nieszczęśliwe zakończenie ?
-oo cóż za spotkanie - uśmiechnął się Bartman
-Kurde dobrze że was widze Zbysiu pomożesz mi wybrać garnitur - powiedział Ignaczak
-właśnie Daria a Ty pomożesz mi ? - zapytała Kama
-w czym ja Ci mam pomóc ? W wyborze garnituru? - uśmiechnęłam się
-chodź to sie przekonasz - powiedziała
-tak dziewczyny idzcie spotykamy się za dwie godziny w domu - powiedział Ignaczak
-tak jest - powiedziała Kama po czym ciągnąc mnie za rękę zabrała mnie na babskie zakupy do sklepu z sukienkami
-jejku patrz ta jest śliczna-powiedziała Kama ściągając sukienke z wieszaka
-Kama na sylwestra się szykujesz?
-nie no tak chce sobie coś kupić Ty też sobie coś wybierz
-nie Kama jakos nie mam ochoty na żadne sukie..- zaczęłam
-nie obchodzi mnie to masz kupić - powiedziała stanowczo
Szukałyśmy w każdym sklepie odpowiedniej sukienki dla mnie. Z moją przyjaciółką nie było problemu, szybko znalazła odpowiednią sukienkę dla siebie. Natomiast ja kaprysiłam. Chciałam coś krótkiego ale nie za krótkiego. Nie ubierałam się tak, aby dobrze wyglądać,ale ubierałam się tak, aby czuć się dobrze. Siedziałam na kanapie w jakimś sklepie z sukienkami i smsowałam z Bartmanem.
"Jak tam??Już wykupiłyście pół sklepu?"
"Nie.Nie mogę znaleźć odpowiedniej sukienki."
"Czego byś nie założyła i tak będziesz pięknie wyglądać. Ładnemu we wszystkim ładnie"
Czy Zbyszek właśnie uznał, że jestem ładna? Natychmiast oblałam się rumieńcem a nad moją głową zatańczyło chyba z sześciu Amorów.
-Hej, a może ta?Jest całkiem w twoim stylu,nie?-z zamyśleń wyrwała mnie Kama.
Popatrzyłam na sukienkę na wieszaku.
-No,całkiem,całkiem..bierzemy -powiedziałam
-To co? Bierzemy? Tak od razu? Nie przymierzysz? - Kama nie wiedziała, które pytanie zadać pierwsze, więc zadała mi je wszystkie na raz.
-Tak, bierzemy. Tak, tak od razu i nie, nie przymierzam.-zaśmiałam się po czym skierowałam się z przyjaciółką do kasy.
Zapłaciłam za sukienkę i udałyśmy się do domu.
Gdy tylko weszłyśmy do środka Kama od razu zaciągła mnie do swojego pokoju.
-przebieramy się w sukienki-powiedziała
-no co Ty po co niby?
-no dawaj przebieramy się robimy fryzury i makijaże i idziemy na miasto
-Kama powaliło Cie?- uśmiechnęłam się
-no przestań co nam szkodzi?
-no ok niech Ci będzie
Przebrałyśmy się zrobiłyśmy sobie nawzajem fryzury i makijaże gdy kończyłyśmy przygotowania usłyszałyśmy że ktoś wchodzi do mieszkania wyszłyśmy na korytarz i zobaczyłyśmy naszych siatkarzy ubranych w garnitury
-a wy co?- zapytałam
-to samo co wy - odpowiedział Ignaczak
-idziemy na miasto idziecie z nami? - zapytał Bartman
-no jasne że idziemy - rzuciła Kama
Wyszliśmy na Rzeszów i od razu udaliśmy się pod jakiś budynek Kama z Igłą weszli do środka my zaraz za nimi, zobaczyłam rodzine Zbyszka, moją Kamy i Ignaczaka.
-Zbyszek co jest? - zapytałam
-kochasz mnie ? - zapytał
-oczywiście że Cie kocham ale...szepnęłam
-jeśli mnie kochasz to nie ma żadnego ale-powiedział
Zbyszek złapał mnie za ręke i razem udaliśmy się na miejsca tuż przed urzędnikiem, spojrzałam na Kame ona tylko mrugnęła w moją stronę czyli jak zawsze każdy o wszystkim wiedział tylko nie ja.
Spojrzałam na wszystkich obecnych i na Zbyszka który ściskał moją rękę i się uśmiechał.
Cała ceremonia ślubna trwała 20 minut. Po wszystkim Zbyszek z Ignaczakiem zaprosili wszystkich do naszego mieszkania.
-to co od dzisiaj Kamila Ignaczak i Daria Bartman - powiedziała Kama
-i jak pięknie to brzmi- odpowiedziałam ściskając ją
_________________________________________________________________________________________
Kochani to jak zbliżamy się do końca bloga ? Czy brniemy dalej i wplatamy nowe sceny, wątki, postacie, wprowadzamy jakąś dramaturgie, rozstania powroty. Czy kończymy bloga 2 rozdziałami szczęśliwe zakończenie i nieszczęśliwe zakończenie ?
czwartek, 26 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXXIII
-Daria nie przejmuj się tym zegarkiem kupisz inny po drodze
-Kama ale ten był wyjątkowy
-No to chodź wracamy po niego- powiedziała Kama ciągnąc mnie w stronę sklepu
Weszłyśmy do sklepu ale mojego zegarka już nie było, kupiła go jakaś dziewczyna
-to na pewno Aśka-powiedziałam do przyjaciółki
-po co jej ten zegarek niby ?
-wiedziała że mi się podoba i chce go kupić dla Zbyszka
-daj spokój może ktoś inny go kupił
-a jak ona chce go kupić dla Zbyszka ?
-przestań myślisz że on będzie chciał się z nią jeszcze spotkać ?
-Kamcia ja mam nadzieje że nie
Kupiłyśmy inny zegarek i na spokojnie mogłyśmy wrócić do domu po całym męczącym dniu w końcu do domu.
Już w drzwiach przywitały nas uśmiechnięte buźki Krzyśka i Zbyszka którzy przygotowali dla nas kolacje. Nie nie taką zwykłą kolację taką Mikołajkową kolacje. Siedzieliśmy wspólnie rozmawiając o wszystkim i o niczym tak jak to najbardziej lubimy, nasze prezenty w porównaniu z tym co dostałyśmy od chłopaków były błahostką.
Nagle wspaniałą atomosfere zepsuł rozlegający się dźwięk telefonu Zbyszka
-to Joanna- spojrzał na telefon
-nie odbieraj - powiedziałam
-właśnie Zbyszek nie nie odbieraj - dodał Ignaczak
Zbyszek wyciszył dźwięki i położył telefon na stole, który jak najęty wibrował co 2 minuty
-boże jaka ta dziewczyna nachalna - powiedziała Kama
-może coś się stało-powiedział Zbyszek
-tak stało się są Mikołajki wiesz i ona za wszelką cenę stara się zepsuć nam wieczór - powiedziałam
-skąd wiesz ? - zapytał Bartman
-wiemy bo spotkałyśmy ją dzisiaj w sklepie - powiedziała Kama
-tak i to spotkanie do najmilszych nie należało- dodałam
-bo żadne spotkanie z Joanną nigdy nie należało do najmilszych- uśmiechnął się Ignaczak
-tak a Ty skąd wiesz ? - zapytała Kama
-no wiesz bo kiedyś moja droga było tak że spędzaliśmy czas tak jak teraz tylko w innym składzie Ja Zbysiu i Asia
-i ? - dopytywała Kama
-i ? niee niee ja byłem sam odkąd pamiętam - uśmiechnął się
-Jezu Krzysiek nie wracajmy do tego - odezwał się Bartman
-nie ja chętnie posłucham-powiedziała lekko już zdenerwowana Kama
-dajcie spokój nie psujmy atmosfery- wtrąciłam
-no właśnie nie psujmy tej miłej atmosfery przerywanej przez telefon
-dobra Zbyszek odbierz - powiedziałam
-jesteś pewna ? - popatrzył podejrzliwie
-jestem pewna że jak nie odbierzesz to nadal będzie dzwonić a jeszcze raz usłysze to coś komuś zrobie Zbyszku - uśmiechnęłam się
Zbyszek odebrał telefon i odszedł na bezpieczną odległość Kama z Igłą chwile się sprzeczali ale oni długo nie mogą się na siebie gniewać to taki związek idealny.
Po kilku minutach Zbyszek wrócił do nas uśmiechnięty i klęknął przede mną
-czemu mi nie powiedziałaś ? - zapytał kładąc ręce na moim brzuchu
-nie nie Zbyszek to...- zaczęłam
-rozumiem bałaś się mi powiedzieć ale nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy - mówił ze łzami w oczach
-o cholera - powiedziała Kama
-Ty też ? - uśmiechnął się Ignaczak
-niee Zbyszek słuchaj bo ta ciąża Darii to moja wina - powiedziała Kama
-Ty zrobiłaś Darii dziecko? - uśmiechnął się Igła
-Kama z całym szacunkiem ale raczej to moja wina tzn nie wina powiedzmy moja robota - powiedział Bartman
-Zbyszek ale ja nie jestem w żadnej ciąży - powiedziałam
-jak to nie jesteś ? - zapytał Bartman wyraźnie zaskoczony
-No nie jest ja tak powiedziałam żeby tylko Aśka dała wam spokój przepraszam nie wiedziałam że tak wyjdzie - powiedziała Kama
-ehh czyli nie będzie małego Bartmana - powiedział Zbyszek siadając z powrotem na swoje miejsce
-kiedyś będzie mam nadzieje - powiedziałam
-będzie i mały Bartman i mały Ignaczak - powiedziała Kama
-tak i obaj będą przyjaciółmi i będą grać w siatkówke o - dodał Igła
-dobra wy już tyle nie planujcie
-no właśnie a skoro już o planowaniu to chcemy wam powiedzieć że ja z Kamą na początku nowego roku bierzemy ślub na początek cywilny ale bierzemy i chcemy was poprosić abyście zostali naszymi świadkami - powiedział Ignaczak
-to wspaniała wiadomość jasne że zostaniemy waszymi świadkami - uśmiechnęłam się
-Daria jutro jedziemy po garnitur dla mnie - dodał Bartman
-taak a teraz idziemy spać - powiedziała Kama
-spać ? czy pracować nad małym Ignaczakiem - uśmiechnął się Igła
-Krzysiu może o dziecku pomyślimy po ślubie jednak - odpowiedziała Kama
-No jak tam chcesz - uśmiechnął się Ignaczak
Ja ze Zbyszkiem poszliśmy do naszego pokoju, leżąc już w łóżku Zbyszek jeszcze chodził po pokoju w końcu usiadł na łóżku
-wiesz fajnie by było gdyby pojawił się taki mały człowiek w naszym życiu - uśmiechnął się
-nie wiem dla mnie to chyba za wcześnie
-wiem wiem ale jednak było by fajnie- powiedział kładąc się obok mnie
Rano obudził mnie jakiś hałas spojrzałam za zegarek było już po 9.
Zeszłam na dół tam zastałam Zbyszka który rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy mnie zobaczył szybko zakończył rozmowe.
-przebieraj się szybko pojedziemy po ten garnitur - powiedział
-ale pali się z tym garniturem ?
-chce mieć to z głowy wiesz że później nie będzie na to czasu
-no ok daj mi 5 minut
-dobra to ja czekam w samochodzie.
Ubrałam się i poszłam do jego samochodu. Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy już w sklepie z garniturami. Zbyszek przymierzył ich chyba ze sto
Troche pobawił się w modela
Aż w końcu wybrał jeden.
-Kama ale ten był wyjątkowy
-No to chodź wracamy po niego- powiedziała Kama ciągnąc mnie w stronę sklepu
Weszłyśmy do sklepu ale mojego zegarka już nie było, kupiła go jakaś dziewczyna
-to na pewno Aśka-powiedziałam do przyjaciółki
-po co jej ten zegarek niby ?
-wiedziała że mi się podoba i chce go kupić dla Zbyszka
-daj spokój może ktoś inny go kupił
-a jak ona chce go kupić dla Zbyszka ?
-przestań myślisz że on będzie chciał się z nią jeszcze spotkać ?
-Kamcia ja mam nadzieje że nie
Kupiłyśmy inny zegarek i na spokojnie mogłyśmy wrócić do domu po całym męczącym dniu w końcu do domu.
Już w drzwiach przywitały nas uśmiechnięte buźki Krzyśka i Zbyszka którzy przygotowali dla nas kolacje. Nie nie taką zwykłą kolację taką Mikołajkową kolacje. Siedzieliśmy wspólnie rozmawiając o wszystkim i o niczym tak jak to najbardziej lubimy, nasze prezenty w porównaniu z tym co dostałyśmy od chłopaków były błahostką.
Nagle wspaniałą atomosfere zepsuł rozlegający się dźwięk telefonu Zbyszka
-to Joanna- spojrzał na telefon
-nie odbieraj - powiedziałam
-właśnie Zbyszek nie nie odbieraj - dodał Ignaczak
Zbyszek wyciszył dźwięki i położył telefon na stole, który jak najęty wibrował co 2 minuty
-boże jaka ta dziewczyna nachalna - powiedziała Kama
-może coś się stało-powiedział Zbyszek
-tak stało się są Mikołajki wiesz i ona za wszelką cenę stara się zepsuć nam wieczór - powiedziałam
-skąd wiesz ? - zapytał Bartman
-wiemy bo spotkałyśmy ją dzisiaj w sklepie - powiedziała Kama
-tak i to spotkanie do najmilszych nie należało- dodałam
-bo żadne spotkanie z Joanną nigdy nie należało do najmilszych- uśmiechnął się Ignaczak
-tak a Ty skąd wiesz ? - zapytała Kama
-no wiesz bo kiedyś moja droga było tak że spędzaliśmy czas tak jak teraz tylko w innym składzie Ja Zbysiu i Asia
-i ? - dopytywała Kama
-i ? niee niee ja byłem sam odkąd pamiętam - uśmiechnął się
-Jezu Krzysiek nie wracajmy do tego - odezwał się Bartman
-nie ja chętnie posłucham-powiedziała lekko już zdenerwowana Kama
-dajcie spokój nie psujmy atmosfery- wtrąciłam
-no właśnie nie psujmy tej miłej atmosfery przerywanej przez telefon
-dobra Zbyszek odbierz - powiedziałam
-jesteś pewna ? - popatrzył podejrzliwie
-jestem pewna że jak nie odbierzesz to nadal będzie dzwonić a jeszcze raz usłysze to coś komuś zrobie Zbyszku - uśmiechnęłam się
Zbyszek odebrał telefon i odszedł na bezpieczną odległość Kama z Igłą chwile się sprzeczali ale oni długo nie mogą się na siebie gniewać to taki związek idealny.
Po kilku minutach Zbyszek wrócił do nas uśmiechnięty i klęknął przede mną
-czemu mi nie powiedziałaś ? - zapytał kładąc ręce na moim brzuchu
-nie nie Zbyszek to...- zaczęłam
-rozumiem bałaś się mi powiedzieć ale nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy - mówił ze łzami w oczach
-o cholera - powiedziała Kama
-Ty też ? - uśmiechnął się Ignaczak
-niee Zbyszek słuchaj bo ta ciąża Darii to moja wina - powiedziała Kama
-Ty zrobiłaś Darii dziecko? - uśmiechnął się Igła
-Kama z całym szacunkiem ale raczej to moja wina tzn nie wina powiedzmy moja robota - powiedział Bartman
-Zbyszek ale ja nie jestem w żadnej ciąży - powiedziałam
-jak to nie jesteś ? - zapytał Bartman wyraźnie zaskoczony
-No nie jest ja tak powiedziałam żeby tylko Aśka dała wam spokój przepraszam nie wiedziałam że tak wyjdzie - powiedziała Kama
-ehh czyli nie będzie małego Bartmana - powiedział Zbyszek siadając z powrotem na swoje miejsce
-kiedyś będzie mam nadzieje - powiedziałam
-będzie i mały Bartman i mały Ignaczak - powiedziała Kama
-tak i obaj będą przyjaciółmi i będą grać w siatkówke o - dodał Igła
-dobra wy już tyle nie planujcie
-no właśnie a skoro już o planowaniu to chcemy wam powiedzieć że ja z Kamą na początku nowego roku bierzemy ślub na początek cywilny ale bierzemy i chcemy was poprosić abyście zostali naszymi świadkami - powiedział Ignaczak
-to wspaniała wiadomość jasne że zostaniemy waszymi świadkami - uśmiechnęłam się
-Daria jutro jedziemy po garnitur dla mnie - dodał Bartman
-taak a teraz idziemy spać - powiedziała Kama
-spać ? czy pracować nad małym Ignaczakiem - uśmiechnął się Igła
-Krzysiu może o dziecku pomyślimy po ślubie jednak - odpowiedziała Kama
-No jak tam chcesz - uśmiechnął się Ignaczak
Ja ze Zbyszkiem poszliśmy do naszego pokoju, leżąc już w łóżku Zbyszek jeszcze chodził po pokoju w końcu usiadł na łóżku
-wiesz fajnie by było gdyby pojawił się taki mały człowiek w naszym życiu - uśmiechnął się
-nie wiem dla mnie to chyba za wcześnie
-wiem wiem ale jednak było by fajnie- powiedział kładąc się obok mnie
Rano obudził mnie jakiś hałas spojrzałam za zegarek było już po 9.
Zeszłam na dół tam zastałam Zbyszka który rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy mnie zobaczył szybko zakończył rozmowe.
-przebieraj się szybko pojedziemy po ten garnitur - powiedział
-ale pali się z tym garniturem ?
-chce mieć to z głowy wiesz że później nie będzie na to czasu
-no ok daj mi 5 minut
-dobra to ja czekam w samochodzie.
Ubrałam się i poszłam do jego samochodu. Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy już w sklepie z garniturami. Zbyszek przymierzył ich chyba ze sto
Troche pobawił się w modela
Aż w końcu wybrał jeden.
sobota, 21 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXXII
Słyszałam równy oddech Zbyszka , więc wiedziałam, że już śpi. Jego klatka piersiowa unosiła się w przyjemnym dla mnie rytmie, a ramiona bezpiecznie oplatały moją talię. Ciepło jego ciała oddziaływało na moje, dzięki czemu chłodny powiew wiatru dostający się przez uchylone okno nie wywoływał u mnie gęsiej skórki. Z rozmarzeniem wyglądałam na zewnątrz, wpatrując się w gwieździste niebo i świecącą jasnym blaskiem pełnię księżyca. Ten cudowny blask księżyca oświetlał nasze dwa przytulone do siebie ciała.
Uniosłam się nieco na łokciu, by móc popatrzeć na Zbyszka w tym świetle. Aż zachłysnęłam się powietrzem. Był cudowny.
Usta, które potrafiły zranić jednym słowem i które pieściły z niezwykłą czułością, teraz wyginały się w słodkim uśmiechu. Rzęsy, których mogłaby pozazdrościć nawet kobieta, rzucały cień na jego gładkie niczym satyna policzki. Już nieco przydługie włosy opadły na jego czoło, dodając mu tym uroku.
Patrzyłam na niego zauroczona. Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Jak to się stało, że taki cudowny mężczyzna wybrał właśnie mnie? Odpowiedź była prosta- Miłość, szepnęłam, przymykając oczy i kładąc głowę z powrotem na jego piersi.
Z uśmiechem przypominałam sobie nasz pierwszy pocałunek, nasze pierwsze spotkanie, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudził mnie promień słońca padający na moją twarz. Spojrzałam na zegarek 8:30. Złożyłam czułego całusa na jego piersi, przez co się obudził. Uniosłam głowę i zobaczyłam jego oczy. Te zielone oczy, które hipnotyzują swoją czułością, miłością. Te, w których zakochałam się bez pamięci.
-Kocham Cię- powiedziałam z uśmiechem.
Kąciki jego ust uniosły się do góry.
-A ja kocham Ciebie- podniósł się delikatnie i zatopiliśmy się w czułym pocałunku.
-To co szybka kawa i uciekam do siebie, bo za 1,5 godz zaczynam zajęcia - powiedziałam podchodząc do okna
-Wprowadź sie do mnie, zyskamy na czasie, wspólnym czasie- zaproponował Zbyszek
-Co to za pomysły, żeby w grudniu otwierać okno na noc- powiedziałam zamykając je
-Daria nie zmieniaj tematuc- powiedział podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie
-Zbyszek, prosze nie rozmawiajmy na ten temat, przynajmniej nie dzisiaj - odpowiedziałam odwracając się w jego strone i splatając ręce na jego karku
-Ale obiecaj, że wrócimy do tego tematu- powiedział całując mnie w czoło
-obiecuje
- to teraz zapraszam na śniadanie-wskazał w stronę drzwi
Po wspólnym śniadaniu udaliśmy się do naszego mieszkania tzn mojego i Kamy mieszkania zaraz po zamknięciu drzwi przywitała nas Kamila z Krzyśkiem
-wiedziałam że dalej będziecie razem-powiedziała Kama ściskając nas
-to było jasne przecież oni są sobie pisani-powiedział Ignaczak
-właśnie Krzysiu przepraszam Cie za wczoraj - powiedział Bartman wyciągając rękę w stronę Ignaczaka
-nie przepraszaj tylko się popraw i chodź bo spóźnimy się na spotkanie pasiaków
-jakie spotkanie pasiaków? - zapytał Bartman widocznie zdziwiony
-no too spotkanie- odpowiedział Krzysiek mrugając do Bartmana
-aaaa to spotkanie wybacz kochanie ale musze lecieć - powiedział Bartman całując mnie
-no właśnie skarbie ja też musze lecieć - powiedział Krzysiu całując Kame na pożegnanie
Nasi panowie wyszli a my stałyśmy i patrzyłyśmy na siebie podejrzanie
-rozumiesz coś z tego?- zapytała Kama
-no tak jakby nie bardzo- odpowiedziałam i udałam się do pokoju by się przebrać. Po 10 minutach dotarłyśmy na stacje i po następnych 20 minutach byłyśmy na zajęciach, mijałyśmy sie z Kamą na korytarzu dopytując czy odezwał się któryś z chłopaków.
Po zakończonych zajęciach wyszłam z budynku, na zewnątrz stała Kama z telefonem w dłoniach
-Daria wiesz który dzisiaj ? - krzyknęła podchodząc do mnie
-no tak 6 grudnia i co z tego? - zapytałam niewzruszona
-głupolu 6 grudnia mikołajki
- to co?
-masz prezent dla Zbyszka ?
- o kuurde
- no właśnie
- ja nawet nie mam pomysłu
- myślisz że ja mam ?
-zegarki i kamery - uśmiechnęłam się
- co zegarki i kamery?
-Zbyszek lubi zegarki Krzysiu pracuje na Oskara z "Igłą Szyte" kup mu coś z tym związanego
-myślisz że to dobry pomysł?
-Kamcia innego pomysłu nie mam
-w sumie ja też... chociaż gdybyśmy obwiązały się tasiemkami i kokardkami to pewnie też by sie ucieszyli
-taa nie potrzeba wiele by ich uszczęśliwić
Udałyśmy się do galerii w celu kupienia czegoś dla naszych panów. Chodząc i odwiedzając sklepy znalazłyśmy kilka fajnych drobiazgów ale nic co by nas zainteresowało.
Przechodząc obok sklepu z zegarkami zatrzymałyśmy się przy jednym z "okazów"
-jejku Kama zobacz jest prześliczny - powiedziałam patrząc na zegarek
-w sam raz dla Zbycha taki śliczny jak i on - uśmiechnęła się Kama
-spoko wiesz
-debilu kupuj jest świetny
-tak ? Myślisz że mu się spodoba?
-jak dla Zbyszka to za ładny on i tak nie ma gustu- usłyszałyśmy znajomy już głos Joanny
-mówisz że nie ma gustu? - powiedziałam odwracając się w jej strone
-no kiedyś nie miał gustu spotykając się z Tobą Asiu- powiedziała Kama
Uśmiechnęłam się pod nosem, Kama zawsze wie jak poprawić mi humor
-a Tobie dalej nie pomogło i brniesz w to ? - zapytała Aśka mierząc nas spojrzeniem
-nie Asiu i nie przejdzie bierzemy ślub a dla Ciebie nie ma miejsca w naszym życiu- powiedziałam ciągnąc Kamę za rękę
-właśnie i na dodatek spodziewają się dziecka Zbyszek oszalał już na ich punkcie- krzyknęła Kama w kierunku Joanny
-Kama powaliło Cie ?
-Daria teraz mamy ją z głowy
-ale ja nie mam zegarka..
Uniosłam się nieco na łokciu, by móc popatrzeć na Zbyszka w tym świetle. Aż zachłysnęłam się powietrzem. Był cudowny.
Usta, które potrafiły zranić jednym słowem i które pieściły z niezwykłą czułością, teraz wyginały się w słodkim uśmiechu. Rzęsy, których mogłaby pozazdrościć nawet kobieta, rzucały cień na jego gładkie niczym satyna policzki. Już nieco przydługie włosy opadły na jego czoło, dodając mu tym uroku.
Patrzyłam na niego zauroczona. Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Jak to się stało, że taki cudowny mężczyzna wybrał właśnie mnie? Odpowiedź była prosta- Miłość, szepnęłam, przymykając oczy i kładąc głowę z powrotem na jego piersi.
Z uśmiechem przypominałam sobie nasz pierwszy pocałunek, nasze pierwsze spotkanie, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudził mnie promień słońca padający na moją twarz. Spojrzałam na zegarek 8:30. Złożyłam czułego całusa na jego piersi, przez co się obudził. Uniosłam głowę i zobaczyłam jego oczy. Te zielone oczy, które hipnotyzują swoją czułością, miłością. Te, w których zakochałam się bez pamięci.
-Kocham Cię- powiedziałam z uśmiechem.
Kąciki jego ust uniosły się do góry.
-A ja kocham Ciebie- podniósł się delikatnie i zatopiliśmy się w czułym pocałunku.
-To co szybka kawa i uciekam do siebie, bo za 1,5 godz zaczynam zajęcia - powiedziałam podchodząc do okna
-Wprowadź sie do mnie, zyskamy na czasie, wspólnym czasie- zaproponował Zbyszek
-Co to za pomysły, żeby w grudniu otwierać okno na noc- powiedziałam zamykając je
-Daria nie zmieniaj tematuc- powiedział podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie
-Zbyszek, prosze nie rozmawiajmy na ten temat, przynajmniej nie dzisiaj - odpowiedziałam odwracając się w jego strone i splatając ręce na jego karku
-Ale obiecaj, że wrócimy do tego tematu- powiedział całując mnie w czoło
-obiecuje
- to teraz zapraszam na śniadanie-wskazał w stronę drzwi
Po wspólnym śniadaniu udaliśmy się do naszego mieszkania tzn mojego i Kamy mieszkania zaraz po zamknięciu drzwi przywitała nas Kamila z Krzyśkiem
-wiedziałam że dalej będziecie razem-powiedziała Kama ściskając nas
-to było jasne przecież oni są sobie pisani-powiedział Ignaczak
-właśnie Krzysiu przepraszam Cie za wczoraj - powiedział Bartman wyciągając rękę w stronę Ignaczaka
-nie przepraszaj tylko się popraw i chodź bo spóźnimy się na spotkanie pasiaków
-jakie spotkanie pasiaków? - zapytał Bartman widocznie zdziwiony
-no too spotkanie- odpowiedział Krzysiek mrugając do Bartmana
-aaaa to spotkanie wybacz kochanie ale musze lecieć - powiedział Bartman całując mnie
-no właśnie skarbie ja też musze lecieć - powiedział Krzysiu całując Kame na pożegnanie
Nasi panowie wyszli a my stałyśmy i patrzyłyśmy na siebie podejrzanie
-rozumiesz coś z tego?- zapytała Kama
-no tak jakby nie bardzo- odpowiedziałam i udałam się do pokoju by się przebrać. Po 10 minutach dotarłyśmy na stacje i po następnych 20 minutach byłyśmy na zajęciach, mijałyśmy sie z Kamą na korytarzu dopytując czy odezwał się któryś z chłopaków.
Po zakończonych zajęciach wyszłam z budynku, na zewnątrz stała Kama z telefonem w dłoniach
-Daria wiesz który dzisiaj ? - krzyknęła podchodząc do mnie
-no tak 6 grudnia i co z tego? - zapytałam niewzruszona
-głupolu 6 grudnia mikołajki
- to co?
-masz prezent dla Zbyszka ?
- o kuurde
- no właśnie
- ja nawet nie mam pomysłu
- myślisz że ja mam ?
-zegarki i kamery - uśmiechnęłam się
- co zegarki i kamery?
-Zbyszek lubi zegarki Krzysiu pracuje na Oskara z "Igłą Szyte" kup mu coś z tym związanego
-myślisz że to dobry pomysł?
-Kamcia innego pomysłu nie mam
-w sumie ja też... chociaż gdybyśmy obwiązały się tasiemkami i kokardkami to pewnie też by sie ucieszyli
-taa nie potrzeba wiele by ich uszczęśliwić
Udałyśmy się do galerii w celu kupienia czegoś dla naszych panów. Chodząc i odwiedzając sklepy znalazłyśmy kilka fajnych drobiazgów ale nic co by nas zainteresowało.
Przechodząc obok sklepu z zegarkami zatrzymałyśmy się przy jednym z "okazów"
-jejku Kama zobacz jest prześliczny - powiedziałam patrząc na zegarek
-w sam raz dla Zbycha taki śliczny jak i on - uśmiechnęła się Kama
-spoko wiesz
-debilu kupuj jest świetny
-tak ? Myślisz że mu się spodoba?
-jak dla Zbyszka to za ładny on i tak nie ma gustu- usłyszałyśmy znajomy już głos Joanny
-mówisz że nie ma gustu? - powiedziałam odwracając się w jej strone
-no kiedyś nie miał gustu spotykając się z Tobą Asiu- powiedziała Kama
Uśmiechnęłam się pod nosem, Kama zawsze wie jak poprawić mi humor
-a Tobie dalej nie pomogło i brniesz w to ? - zapytała Aśka mierząc nas spojrzeniem
-nie Asiu i nie przejdzie bierzemy ślub a dla Ciebie nie ma miejsca w naszym życiu- powiedziałam ciągnąc Kamę za rękę
-właśnie i na dodatek spodziewają się dziecka Zbyszek oszalał już na ich punkcie- krzyknęła Kama w kierunku Joanny
-Kama powaliło Cie ?
-Daria teraz mamy ją z głowy
-ale ja nie mam zegarka..
środa, 18 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXXI
Próbowałam się od niego odsunąć, ale przycisnął mnie do swojej piersi jeszcze mocniej. Czułam jego nierówny oddech. Płakałam a z drugiej strony uśmiechałam się do siebie w jego ramionach czułam się bezpiecznie.
-Zbyszek, musimy poważnie porozmawiać - powiedziałam odsuwając się kawałek
-Domyślam się - odpowiedział ocierając moje łzy
-Kocham Cie, cholernie Cie kocham - zaczęłam
-To tak jak ja Ciebie
-Zbyszek musimy się rozstać - dokończyłam
-Jak to musimy?
-Dla Twojego dobra
-Jak można rozstawać sie dla czyjegoś dobra?
-A nie męczy Cie to wszystko? te zarzuty, brak zaufania, kłótnie
-W każdym związku są jakieś kłótnie, wzloty i upadki, a wiesz co jest najważniejsze ?
-Co niby ?
-Kłócić się, ale nie przestawać się kochać
-Nie wiem co dalej
-Jesteś dla mnie ważna
- Jesteś mi równie bliski, jak moje własne serce. Przywykłam do twoich słów, do tonu twojego głosu, do twoich myśli, które były zawsze moimi. Przywykłam do ciebie…
-A mimo to nadal chcesz się rozstać ?
- Nie chce, ale chce żebyś był szczęśliwy. A ja nie daje Ci tego szczęścia
-Nawet nie wiesz ile Ty mi dajesz tego szczęścia, ale dobrze dajmy sobie czas, ale nie zrywajmy. Jeżeli poczujemy że dobrze nam bez siebie zerwiemy, jeżeli za sobą zatęsknimy to dalej będziemy razem
-Dobrze, niech będzi. To ja wracam do domu - powiedziałam wstając z podłogi
-Nie puszcze Cie nigdzie o tej porze - powiedział zastawiając mi droge
-Zamówie taksówke
-Zostań na noc, proszę
-Zbyszek....- spojrzałam na niego
-Będę spał na kanapie, a Ty w sypialni. Nie bój się
-No dobrze, ale ja śpie na kanapie
-Dobrze, jak chcesz
-Pójde się wykąpać
-Dobrze. Ja Ci przygotuje wszystko, a na przebranie mogę jedynie dać Ci jakąś moją koszule.
Po kąpieli ubrałam się w jego koszule i wyszłam z łazienki, udałam się do salonu. Zbyszek siedział na kanapie...
-Męskie koszule zdecydowanie lepiej wyglądają na kobietach - powiedział patrząc na mnie
-Daj spokój - powiedziałam siadając obok niego
- Dlaczego na mnie nie patrzysz?
-Bo każde spojrzenie w Twoje oczy jest powodem by nadal Cię kochać. - powiedziałam odwracając się w jego strone
-A jednak na mnie patrzysz- uśmiechnął się
-Nie potrafie inaczej, idź już prosze
-Masz racje, nie potrafie siedzieć obok i nie reagować
Zbyszek wstał i udał się w stronę sypialni
-Dobranoc- szepnął gasząc światło
-Wzajemnie
Wyciągnęłam telefon i napisałam smsa do przyjaciółki "nie martw się jestem u Zbyszka, wróce rano" odpowiedź przyszła po kilku sekundach "wiedziałam, że tak to się skończy. Kocham was" uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam na stolik. Położyłam się na kanapie i patrząc w sufit myślałam o nim, tylko o nim. W końcu poczułam coś dziwnego, wstałam i udalam się w strone drzwi jego sypialni. Niepewnie bez pukania otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zbyszek siedział na łóżku tyłem do mnie. Podeszłam do niego i siadając za nim przytuliłam się do jego pleców
-Co jest ? - uśmiechnął się
-Chyba boje się sama spać
-To dobrze się składa bo ja też - odwrócił się w moją strone i spojrzał mi w oczy po czym pogładził mój policzek
-Nie wytrzymam z Tobą - uśmiechnęłam się
-A ja nie wytrzymam bez Ciebie - powiedział po czym mnie pocałował
Zbyszek przyciągnął mnie do siebie po czym mocno przytulił, jednocześnie głaszcząc moje włosy. Wtuliłam się w niego mocno.
-Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało
-Zbyszek, musimy poważnie porozmawiać - powiedziałam odsuwając się kawałek
-Domyślam się - odpowiedział ocierając moje łzy
-Kocham Cie, cholernie Cie kocham - zaczęłam
-To tak jak ja Ciebie
-Zbyszek musimy się rozstać - dokończyłam
-Jak to musimy?
-Dla Twojego dobra
-Jak można rozstawać sie dla czyjegoś dobra?
-A nie męczy Cie to wszystko? te zarzuty, brak zaufania, kłótnie
-W każdym związku są jakieś kłótnie, wzloty i upadki, a wiesz co jest najważniejsze ?
-Co niby ?
-Kłócić się, ale nie przestawać się kochać
-Nie wiem co dalej
-Jesteś dla mnie ważna
- Jesteś mi równie bliski, jak moje własne serce. Przywykłam do twoich słów, do tonu twojego głosu, do twoich myśli, które były zawsze moimi. Przywykłam do ciebie…
-A mimo to nadal chcesz się rozstać ?
- Nie chce, ale chce żebyś był szczęśliwy. A ja nie daje Ci tego szczęścia
-Nawet nie wiesz ile Ty mi dajesz tego szczęścia, ale dobrze dajmy sobie czas, ale nie zrywajmy. Jeżeli poczujemy że dobrze nam bez siebie zerwiemy, jeżeli za sobą zatęsknimy to dalej będziemy razem
-Dobrze, niech będzi. To ja wracam do domu - powiedziałam wstając z podłogi
-Nie puszcze Cie nigdzie o tej porze - powiedział zastawiając mi droge
-Zamówie taksówke
-Zostań na noc, proszę
-Zbyszek....- spojrzałam na niego
-Będę spał na kanapie, a Ty w sypialni. Nie bój się
-No dobrze, ale ja śpie na kanapie
-Dobrze, jak chcesz
-Pójde się wykąpać
-Dobrze. Ja Ci przygotuje wszystko, a na przebranie mogę jedynie dać Ci jakąś moją koszule.
Po kąpieli ubrałam się w jego koszule i wyszłam z łazienki, udałam się do salonu. Zbyszek siedział na kanapie...
-Męskie koszule zdecydowanie lepiej wyglądają na kobietach - powiedział patrząc na mnie
-Daj spokój - powiedziałam siadając obok niego
- Dlaczego na mnie nie patrzysz?
-Bo każde spojrzenie w Twoje oczy jest powodem by nadal Cię kochać. - powiedziałam odwracając się w jego strone
-A jednak na mnie patrzysz- uśmiechnął się
-Nie potrafie inaczej, idź już prosze
-Masz racje, nie potrafie siedzieć obok i nie reagować
Zbyszek wstał i udał się w stronę sypialni
-Dobranoc- szepnął gasząc światło
-Wzajemnie
Wyciągnęłam telefon i napisałam smsa do przyjaciółki "nie martw się jestem u Zbyszka, wróce rano" odpowiedź przyszła po kilku sekundach "wiedziałam, że tak to się skończy. Kocham was" uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam na stolik. Położyłam się na kanapie i patrząc w sufit myślałam o nim, tylko o nim. W końcu poczułam coś dziwnego, wstałam i udalam się w strone drzwi jego sypialni. Niepewnie bez pukania otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zbyszek siedział na łóżku tyłem do mnie. Podeszłam do niego i siadając za nim przytuliłam się do jego pleców
-Co jest ? - uśmiechnął się
-Chyba boje się sama spać
-To dobrze się składa bo ja też - odwrócił się w moją strone i spojrzał mi w oczy po czym pogładził mój policzek
-Nie wytrzymam z Tobą - uśmiechnęłam się
-A ja nie wytrzymam bez Ciebie - powiedział po czym mnie pocałował
Zbyszek przyciągnął mnie do siebie po czym mocno przytulił, jednocześnie głaszcząc moje włosy. Wtuliłam się w niego mocno.
-Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało
wtorek, 17 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXX
-Co Ty do mnie mówisz, przez Aśke chcesz zniszczyć nasz związek ?
-No Zbyszek, Tobie prawie się udało przez Aśke zniszczyć nasz związek
-Będziesz do Tego ciągle wracać?
-A czego nie ?
-To nie jest miejsce do rozmów - powiedział po czym pociągnął mnie za rękę w strone wyjścia. W samochodzie nie rozmawialiśmy ze sobą, całą droge milczeliśmy jak dwie obce dla siebie osoby. Kiedy dojechaliśmy pod dom
-Mogę zabrać swoje rzeczy ? Lepiej będzie jak przenocuje u siebie
-Nie musisz mnie pytać o zgode
-Muszę, już muszę
Zbyszek wysiadł z auta trzaskając drzwiami
No brawo Daria, potrafisz walczyć o to co kochasz powtarzał w mojej głowie ten malutki głosik. Wysiadłam z auta i poszłam do domu, w korytarzu stała Kama z Krzyśkiem oboje patrzyli na mnie litościwym wzrokiem.
-Tak wiem, nic nie mówcie - rzuciłam i weszłam do pokoju
Zbyszek zbierał swoje rzeczy
-Nie bierz wszystkiego
-Czemu ?
-Mamy nocować osobno a nie żyć
-Przecież to koniec nas, prawda ?
-Nie powalczysz ?
-Po co ,skoro wierzysz Aśce a nie mi ?
-Ty też wierzyłeś jej nie mi, i to przez dłuższy czas
-No widzisz, jak mamy żyć skoro wole ją od Ciebie?
-Świetnie Zbyszku, pierścionek weźmiesz teraz czy Ci wysłać ?
-Zachowaj sobie na pamiątke, lubie każdej dawać pierścionki zaręczynowe
-Dobra, już padło o kilka słów za wiele- do pokoju weszła Kama z Ignaczakiem
-Nie, a ja chętnie usłysze coś jeszcze - zaczęłam
-Daria daj spokój - podeszła Kama i złapała moje barki
-Co chcesz jeszcze usłyszeć ? - krzyknął Zbyszek
-Zbyszek gdybyś nie zaczynał z Aśką po wypadku, było by inaczej. Dziwisz się że Daria straciła do Ciebie zaufanie ? Teraz Aśka nie stałaby wam na przeszkodzie do szczęśliwego życia - powiedział Ignaczak stając w mojej obronie
-A Ty jesteś taki doskonały ?
-W przeciwieństwie do Ciebie
-Przestańcie - powiedziałam stając między nimi
-Właśnie Krzysiu, daj spokój - powiedziała Kama odciągając Krzyśka
-Lepiej będzie jak już pójdziesz -powiedziałam do Zbyszka
-Też tak sądzę
-Dziękuje wam za wszystko, ale możecie zostawić mnie samą ?'
-Wszystko dobrze ?
-Tak, dziękuję
Kama z Ignaczakiem wyszli, a ja usiadłam na podłodze i w spokoju starałam się przemyśleć całą tą sytuacje. Wiedziałam że popełniłam kilka błędów, ale czy jest sens brnąć w związek który nie opiera się na zaufaniu. Ciągle się kłócimy i rozstajemy.
Wstałam i wyszłam z pokoju, na korytarz zaczęłam się ubierać, wtedy wyszła Kama
-A Ty dokąd?
-Zakończyć pewien etap w moim życiu
-Nie nie, jak zakończyć? co ty chrzanisz?
-A no tak Kamcia
-Czekaj, chodź na chwile do nas
-Po co?
-Chodź!- Kama podeszła do mnie i ciągnąc moją rękę wciągnęła do pokoju
-Siadaj tu i ochłoń, wyjdziesz jak zmienisz zdanie
-Kama - popatrzylam na przyjaciółke błagalnym wzrokiem
-Co jest ? - do rozmowy wtrącił się Ignaczak
-Słyszałeś, Daria chce zerwać ze Zbyszkiem
-Nie chce, ale musze
-Jak to musisz ? - Ignaczak przykucnął obok
-Bo ja nie zasługuje na niego, on potrzebuje kogoś obok na stałe a ja ? Ja ciągle mam jakieś pretensje
-Daria ale to Zbyszek nie zasługuje na Ciebie, Ty na niego czekałaś, walczyłaś o niego i nie możesz z nim zerwa,ć ja z Kamilą nigdy na to nie pozwolę
-Dlaczego?
-Bo jesteś naszą przyjaciółką i gdyby nie Ty nigdy bym nie poznała Krzyśka - powiedziała Kama
-Jeżeli ludzie są sobie pisani to prędzej czy później i tak na siebie trafią- powiedziałam patrząc na nich
-No to dzięki Tobie trafiliśmy szybciej - dodał Ignaczak
-Cieszę się waszym szczęściem, a teraz na prawdę uciekam
-Dokąd?
-Do Zbyszka
-Jest już późno, zawiozę Cie- zaproponował Igła
-Wole się przejść, to jest mi potrzebne
-Oszalałaś, to jest jakieś 30 minut drogi
-No właśnie 30 minut a nie 30 km, spokojnie dam sobie rade
-Dzwoń jak coś i powodzenia
-Na pewno się przyda
Idąc do Zbyszka układałam w głowie co zrobić, jak mu to powiedzieć, jak się zachować. Byłam pewna tego wszystkiego, ale kiedy dotarłam już pod jego drzwi ogarnęła mnie panika, miałam ochotę wrócić do domu i odpuścić kiedy usłyszałam dziwny hałas.
Weszłam do środka i zobaczyłam Bartmana siedzącego na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach obok niego leżała rozbita szklanka
- Zbyszek... - zaczęłam.
Bartman nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie. Nie był zły, raczej zawiedziony. W jego oczach zauważyłam łzy. Oparłam się o ścianę, po czym powoli osunęłam się opadając na drewnianą podłogę.
-Daria przepraszam- powiedział klękając obok mnie
-Wszystko moja wina. Przepraszam... -wydusiłam z siebie
W oczach Zbyszka znów zaczęły pojawiać się łzy. Przytuliłam go mocno chociaż sama nie przestawałam płakać.
Wiedziałam że to nie jest dobry moment na powiedzenie mu po co przyszłam, ale chyba żaden moment nie jest dobry...
-No Zbyszek, Tobie prawie się udało przez Aśke zniszczyć nasz związek
-Będziesz do Tego ciągle wracać?
-A czego nie ?
-To nie jest miejsce do rozmów - powiedział po czym pociągnął mnie za rękę w strone wyjścia. W samochodzie nie rozmawialiśmy ze sobą, całą droge milczeliśmy jak dwie obce dla siebie osoby. Kiedy dojechaliśmy pod dom
-Mogę zabrać swoje rzeczy ? Lepiej będzie jak przenocuje u siebie
-Nie musisz mnie pytać o zgode
-Muszę, już muszę
Zbyszek wysiadł z auta trzaskając drzwiami
No brawo Daria, potrafisz walczyć o to co kochasz powtarzał w mojej głowie ten malutki głosik. Wysiadłam z auta i poszłam do domu, w korytarzu stała Kama z Krzyśkiem oboje patrzyli na mnie litościwym wzrokiem.
-Tak wiem, nic nie mówcie - rzuciłam i weszłam do pokoju
Zbyszek zbierał swoje rzeczy
-Nie bierz wszystkiego
-Czemu ?
-Mamy nocować osobno a nie żyć
-Przecież to koniec nas, prawda ?
-Nie powalczysz ?
-Po co ,skoro wierzysz Aśce a nie mi ?
-Ty też wierzyłeś jej nie mi, i to przez dłuższy czas
-No widzisz, jak mamy żyć skoro wole ją od Ciebie?
-Świetnie Zbyszku, pierścionek weźmiesz teraz czy Ci wysłać ?
-Zachowaj sobie na pamiątke, lubie każdej dawać pierścionki zaręczynowe
-Dobra, już padło o kilka słów za wiele- do pokoju weszła Kama z Ignaczakiem
-Nie, a ja chętnie usłysze coś jeszcze - zaczęłam
-Daria daj spokój - podeszła Kama i złapała moje barki
-Co chcesz jeszcze usłyszeć ? - krzyknął Zbyszek
-Zbyszek gdybyś nie zaczynał z Aśką po wypadku, było by inaczej. Dziwisz się że Daria straciła do Ciebie zaufanie ? Teraz Aśka nie stałaby wam na przeszkodzie do szczęśliwego życia - powiedział Ignaczak stając w mojej obronie
-A Ty jesteś taki doskonały ?
-W przeciwieństwie do Ciebie
-Przestańcie - powiedziałam stając między nimi
-Właśnie Krzysiu, daj spokój - powiedziała Kama odciągając Krzyśka
-Lepiej będzie jak już pójdziesz -powiedziałam do Zbyszka
-Też tak sądzę
-Dziękuje wam za wszystko, ale możecie zostawić mnie samą ?'
-Wszystko dobrze ?
-Tak, dziękuję
Kama z Ignaczakiem wyszli, a ja usiadłam na podłodze i w spokoju starałam się przemyśleć całą tą sytuacje. Wiedziałam że popełniłam kilka błędów, ale czy jest sens brnąć w związek który nie opiera się na zaufaniu. Ciągle się kłócimy i rozstajemy.
Wstałam i wyszłam z pokoju, na korytarz zaczęłam się ubierać, wtedy wyszła Kama
-A Ty dokąd?
-Zakończyć pewien etap w moim życiu
-Nie nie, jak zakończyć? co ty chrzanisz?
-A no tak Kamcia
-Czekaj, chodź na chwile do nas
-Po co?
-Chodź!- Kama podeszła do mnie i ciągnąc moją rękę wciągnęła do pokoju
-Siadaj tu i ochłoń, wyjdziesz jak zmienisz zdanie
-Kama - popatrzylam na przyjaciółke błagalnym wzrokiem
-Co jest ? - do rozmowy wtrącił się Ignaczak
-Słyszałeś, Daria chce zerwać ze Zbyszkiem
-Nie chce, ale musze
-Jak to musisz ? - Ignaczak przykucnął obok
-Bo ja nie zasługuje na niego, on potrzebuje kogoś obok na stałe a ja ? Ja ciągle mam jakieś pretensje
-Daria ale to Zbyszek nie zasługuje na Ciebie, Ty na niego czekałaś, walczyłaś o niego i nie możesz z nim zerwa,ć ja z Kamilą nigdy na to nie pozwolę
-Dlaczego?
-Bo jesteś naszą przyjaciółką i gdyby nie Ty nigdy bym nie poznała Krzyśka - powiedziała Kama
-Jeżeli ludzie są sobie pisani to prędzej czy później i tak na siebie trafią- powiedziałam patrząc na nich
-No to dzięki Tobie trafiliśmy szybciej - dodał Ignaczak
-Cieszę się waszym szczęściem, a teraz na prawdę uciekam
-Dokąd?
-Do Zbyszka
-Jest już późno, zawiozę Cie- zaproponował Igła
-Wole się przejść, to jest mi potrzebne
-Oszalałaś, to jest jakieś 30 minut drogi
-No właśnie 30 minut a nie 30 km, spokojnie dam sobie rade
-Dzwoń jak coś i powodzenia
-Na pewno się przyda
Idąc do Zbyszka układałam w głowie co zrobić, jak mu to powiedzieć, jak się zachować. Byłam pewna tego wszystkiego, ale kiedy dotarłam już pod jego drzwi ogarnęła mnie panika, miałam ochotę wrócić do domu i odpuścić kiedy usłyszałam dziwny hałas.
Weszłam do środka i zobaczyłam Bartmana siedzącego na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach obok niego leżała rozbita szklanka
- Zbyszek... - zaczęłam.
Bartman nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie. Nie był zły, raczej zawiedziony. W jego oczach zauważyłam łzy. Oparłam się o ścianę, po czym powoli osunęłam się opadając na drewnianą podłogę.
-Daria przepraszam- powiedział klękając obok mnie
-Wszystko moja wina. Przepraszam... -wydusiłam z siebie
W oczach Zbyszka znów zaczęły pojawiać się łzy. Przytuliłam go mocno chociaż sama nie przestawałam płakać.
Wiedziałam że to nie jest dobry moment na powiedzenie mu po co przyszłam, ale chyba żaden moment nie jest dobry...
niedziela, 15 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXIX
Po zakończonym meczu stałam i patrzyłam na Zbyszka, który rozdawał autografy i robił zdjęcia z dziewczynami, to znaczy z kibickami.
-Ciekawe jak prędko zamieni Ciebie na jakąś inną, tak jak zamienił mnie na ciebie - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Joanne
-Myślałam, że już się nie spotkamy- odpowiedziałam
-Chciałabyś
-O niczym innym nie marze
-O widzę już po oświadczynach, no nawet ładny, podobny do mojego - powiedziała trzymając moją rękę i oglądając pierścionek
-Jak to do Twojego ? - zapytałam wyrywając rękę z rąk Joanny
-Zbyszek ma kilka etapów w swoim życiu z dziewczynami jeszcze dwa i znajdzie inną
-Tak, ciekawe jakie są te dwa etapy, co ?
-Zaproponuje Ci wspólne mieszkanie, później kilka wspólnych wyjazdów i kiedy już uzależnisz się od niego zostawi Cie dla innej
-Po co mi to mówisz?
-Bo Cie polubiłam
-Mhm, myślisz że po tym wszystkim Ci uwierzę ?
-Nie musisz mi wierzyć, przypomnij sobie jak szybko zaczęliście być parą , po ilu po 2 spotkaniach?
Stałam i patrzyłam na nią
-Nooo tak myślałam. Gdybyś chciała pogadać to przyjdź jutro do galerii o 16, pogadamy na spokojnie - powiedziała po czym zniknęła w tłumie kibiców
Cudownie czyli jednak dla Zbyszka jestem tylko kolejną zdobyczą nikim ważnym.
-Jedziemy? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Kamy
-Gdzie ?
-No ja z Krzysiem do domu, a Ty gdzie chcesz?
-Kama, chodź przecież ona ze Zbyszkiem wraca - powiedział Ignaczak
-Taa - westchnęłam
-Wszystko w porządku? - dopytywała Kama
-Nie wiem, na prawdę nie wiem
-Daria, nie ufaj Aśce ona jest fałszywa-powiedział Ignaczak
-Skąd wiesz ?
-Widziałem że gadacie, a ja znam ją trochę
-Jak każdą zdobycz Zbyszka?
-Co? Widzę już Ci trochę w głowie namieszała
-Dobra nie ważne, jedźcie
-Daria, nie rób głupstw
-Dobrze Krzysiu, dobrze
-Pogadamy w domu- dodała Kama
Ja zeszłam do barierek i czekałam na Zbyszka, wyszedł po kilkunastu minutach gotowy do drogi.
-A moja najwierniejsza fanka zawsze czeka na mnie do końca - powiedział Zbyszek całując mnie
-Oj, dużo jest takich fanek
-Nie. Ja mam tylko jedną jedyną
-Zbyszek, ile miałeś dziewczyn ?
-A co to za przesłuchania ?
-Chce wiedzieć, po prostu
-Ale chodzi Ci o poważne związki? czy o przelotne rozstania, a może przygody na jedną noc? - spojrzał zdenerwowany
-O poważne, ile miałeś narzeczonych?
-Aaa, więc o to Ci chodzi - uśmiechnął się
-Tak o to, wiec ile ?
-Oj Daria Daria, głuptasie chodź - powiedział podając mi rękę
-Nie ruszę się stąd dopóki mi nie odpowiesz na pytanie - założyłam rękę na rękę
-Widzę Asia Cie uprzedziła, tak zaręczyłem się z nią kiedyś ale to nie było to
-Zbyszek, ale może ja to też nie to
-Co ty mówisz ?
-Nie chce żebyś żałował swojej decyzji, myślę że to dzieje się za szybko, z Joanną zaręczyłeś się po dwóch latach związku a ze mną po 3 miesiącach
-I to były zmarnowane lata, a teraz czuje że to jest to nie chce nikogo innego tylko Ciebie
-Zbyszek, a ja nie chce żebyś żałował. Te 3 miesiące... na prawdę to za szybko, ja nie chce żebyś kolejny raz żałował swojej decyzji
-Co chcesz przez to powiedzieć ?
-Ehh... Zbyszek nie wiem..-zaczęłam
-Ale ja wiem, chce żebyś ze mną zamieszkała
-A później zabierzesz mnie na kilka wyjazdów?
-Jeżeli tylko będziesz chciała
-Czyli jednak zbliżamy się do końca ?
-Do jakiego końca ?
-Do naszego końca..
-Ciekawe jak prędko zamieni Ciebie na jakąś inną, tak jak zamienił mnie na ciebie - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Joanne
-Myślałam, że już się nie spotkamy- odpowiedziałam
-Chciałabyś
-O niczym innym nie marze
-O widzę już po oświadczynach, no nawet ładny, podobny do mojego - powiedziała trzymając moją rękę i oglądając pierścionek
-Jak to do Twojego ? - zapytałam wyrywając rękę z rąk Joanny
-Zbyszek ma kilka etapów w swoim życiu z dziewczynami jeszcze dwa i znajdzie inną
-Tak, ciekawe jakie są te dwa etapy, co ?
-Zaproponuje Ci wspólne mieszkanie, później kilka wspólnych wyjazdów i kiedy już uzależnisz się od niego zostawi Cie dla innej
-Po co mi to mówisz?
-Bo Cie polubiłam
-Mhm, myślisz że po tym wszystkim Ci uwierzę ?
-Nie musisz mi wierzyć, przypomnij sobie jak szybko zaczęliście być parą , po ilu po 2 spotkaniach?
Stałam i patrzyłam na nią
-Nooo tak myślałam. Gdybyś chciała pogadać to przyjdź jutro do galerii o 16, pogadamy na spokojnie - powiedziała po czym zniknęła w tłumie kibiców
Cudownie czyli jednak dla Zbyszka jestem tylko kolejną zdobyczą nikim ważnym.
-Jedziemy? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Kamy
-Gdzie ?
-No ja z Krzysiem do domu, a Ty gdzie chcesz?
-Kama, chodź przecież ona ze Zbyszkiem wraca - powiedział Ignaczak
-Taa - westchnęłam
-Wszystko w porządku? - dopytywała Kama
-Nie wiem, na prawdę nie wiem
-Daria, nie ufaj Aśce ona jest fałszywa-powiedział Ignaczak
-Skąd wiesz ?
-Widziałem że gadacie, a ja znam ją trochę
-Jak każdą zdobycz Zbyszka?
-Co? Widzę już Ci trochę w głowie namieszała
-Dobra nie ważne, jedźcie
-Daria, nie rób głupstw
-Dobrze Krzysiu, dobrze
-Pogadamy w domu- dodała Kama
Ja zeszłam do barierek i czekałam na Zbyszka, wyszedł po kilkunastu minutach gotowy do drogi.
-A moja najwierniejsza fanka zawsze czeka na mnie do końca - powiedział Zbyszek całując mnie
-Oj, dużo jest takich fanek
-Nie. Ja mam tylko jedną jedyną
-Zbyszek, ile miałeś dziewczyn ?
-A co to za przesłuchania ?
-Chce wiedzieć, po prostu
-Ale chodzi Ci o poważne związki? czy o przelotne rozstania, a może przygody na jedną noc? - spojrzał zdenerwowany
-O poważne, ile miałeś narzeczonych?
-Aaa, więc o to Ci chodzi - uśmiechnął się
-Tak o to, wiec ile ?
-Oj Daria Daria, głuptasie chodź - powiedział podając mi rękę
-Nie ruszę się stąd dopóki mi nie odpowiesz na pytanie - założyłam rękę na rękę
-Widzę Asia Cie uprzedziła, tak zaręczyłem się z nią kiedyś ale to nie było to
-Zbyszek, ale może ja to też nie to
-Co ty mówisz ?
-Nie chce żebyś żałował swojej decyzji, myślę że to dzieje się za szybko, z Joanną zaręczyłeś się po dwóch latach związku a ze mną po 3 miesiącach
-I to były zmarnowane lata, a teraz czuje że to jest to nie chce nikogo innego tylko Ciebie
-Zbyszek, a ja nie chce żebyś żałował. Te 3 miesiące... na prawdę to za szybko, ja nie chce żebyś kolejny raz żałował swojej decyzji
-Co chcesz przez to powiedzieć ?
-Ehh... Zbyszek nie wiem..-zaczęłam
-Ale ja wiem, chce żebyś ze mną zamieszkała
-A później zabierzesz mnie na kilka wyjazdów?
-Jeżeli tylko będziesz chciała
-Czyli jednak zbliżamy się do końca ?
-Do jakiego końca ?
-Do naszego końca..
sobota, 14 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXVIII
-Myśleliście już o dacie ślubu? - zapytała Kama biorąc łyk kawy
-Jeszcze nie, ale ślub na pewno ani w tym ani w przyszłym roku się nie odbędzie
-Dlaczego ?
-Taki ślub to wielkie wydarzenie a jak na razie siatkówka, studia zabierają nam troche czasu poza tym nie spieszy się nam
-A no widzisz, bo my z Krzysiem już kilka terminów mamy i nie możemy się zdecydować
-Widzę działacie szybko
-Jak zawsze, jak zawsze a słuchaj Bartek do mnie dzwonił prosił żebyś się do niego odezwała
-Cholera, kompletnie o nim zapomniałam - powiedziałam po czym wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Bartka
-O cześć Daria miło że dzwonisz - usłyszałam głos Kurka w słuchawce
-No cześć miałam się odezwać
-No tak, szkoda że tak późno
-Lepiej późno niż wcale
-Racja, znajdziesz dzisiaj dla mnie czas?
-Pewnie że znajde, ale o 18 mam mecz pasiaków
-tak wiem, za godzine będę w Rzeszowie
-Dobrze ja jestem z Kamilą w kawiarni na Kopernika
-Ok trafie to do zobaczenia- Kurek się rozłączył
-Pa - odpowiedziałam do pustej słuchawki
-Mmm randka z Kurasiem-uśmiechnęła się Kama
-Daj spokój jaka randka ? Spotkanie z kolegą - odpowiedziałam
-Spokojnie, żartuje
-Mam nadzieje
-Dobra ja uciekam - powiedziała Kama wstając z miejsca
-A ty dokąd idziesz ?
-Mam coś do załatwienia. Widzimy się na meczu - dodała
-No okej- odpowiedziałam
Miałam nadzieje że ze mną zostanie, jakoś pewniej bym się z nią czuła. Siedziałam w kawiarni i przeglądałam gazety leżące na stoliku.
Kiedy Kurek wszedł do kawiarni, młoda kelnerka upuściła tacę z naczyniami
-Do Resoviaków przywykli, ale do Ciebie jeszcze nie - uśmiechnęłam się
-Jeszcze kilka przyjazdów i przywykną-odpowiedział z uśmiechem
Bartek podszedł do mnie uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział siadając na przeciwko
-Daj spokój -powiedziałam
-No to opowiadaj
-Ja o czym ?
-No o wszystkim
-Hmm Bartuś chciałeś pogadać to mów
-Chciałem Cie tak po prostu znów zobaczyć i porozmawiać jak kiedyś o wszystkim i o niczym
-To tylko herbatki nam brakuje
-Zawsze możemy zamówić herbatke
-Nie o takiej herbatce myślałam
-Nooo tak, ale zawsze możesz zaprosić mnie na weekend na herbatke
-Tylko nie wiem co na to mój narzeczony
-To Ty ze Zbyszkiem ?
-No tak jakoś wyszło
-Super gratuluje - powiedział Kurek po czym wstał
-A ty dokąd ?
-Musze wracać
-Ej nie nie! siadaj proszę Cie
-Nie ja serio muszę już iść-powiedział po czym wyszedł z kawiarni
A ja wybiegłam za nim
-Prosze Cie zaczekaj - powiedziałam stając przed nim
-No co jest ? Spiesze się
-To że jestem zaręczona ze Zbyszkiem nic między nami nie zmienia
-Uwierz że zmienia
- Jesteś dla mnie jak przyjaciel, jestem Ci za wszystko wdzięczna na prawdę
-Dobrze, odprowadzisz mnie kawałek ? - powiedział podając mi swoje ramie
Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, kiedy dotarliśmy do celu a mianowicie do miejsca w którym czekał kolega Bartka
-Pamiętaj, że zawsze jestem do Twojej dyspozycji - powiedział Kurek ściskając mnie
-Brzmi kusząco, dziękuję będę pamiętać. Gdyby coś to dzwoń
-Trzymaj się - powiedział
-Ty też się nie puszczaj-zaśmiałam się
Kurek uśmiechnął się po czym wsiadł do samochodu, a ja stałam i patrzyłam jak auto znika na tle innych, spojrzałam na telefon 16:30 trzeba jechać na mecz.
Zamówiłam taksówke i po 17:00 byłam na Podpromiu chłopaki mieli jeszcze rozgrzewke więc na spokojnie zajęłam miejsce koło Kamy
-No w końcu i jak tam Kurek ? - zapytała Kama
-Pozałatwiałaś swoje sprawy ?
-Opowiadaj lepiej jak było
-Pogadaliśmy i pojechał
-I tylko tyle ? - westchnęła Kama
-Kama mam narzeczonego - machnęłam jej ręką z pierścionkiem przed nosem
-No taak, tylko tłumacz to Zbyszkowi
-Czyli Zbysiu już wie? - spojrzałam na nią
-Powiedziałam Krzysiowi a on wypaplał Zbyszkowi
-Ehh ten Krzysiu - powiedziałam po czym wstałam z miejsca i podeszłam do barierki
Zbyszek tylko popatrzył w moją stronę po czym udał że jest zajęty rozciąganiem
-Jak dziecko - pomyślałam po czym oparłam się o barierkę do której podszedł Ignaczak
-Daria, wybacz tak jakoś samo wyszło-zaczął Igła
-Ty nie przepraszaj tylko sie popraw, a teraz zawołaj tego obrażalskiego tutaj
-Robi się
Ignaczak posłusznie poszedł po Zbyszka i osobiście przytargał go do barierki po czym zostawił nas samych
-Myślałam że omówiliśmy kwestie Kurka
-No ja też myślałem że mamy ten temat z głowy
-Dobra fochaj się, jak focha to kocha ponoć
-Kocha kocha - powiedział Zbyszek całując mnie w czoło
-Głupi jesteś ale i tak Cie kocham- powiedziałam tuląc Zbyszka
-Miło słyszeć
-Idź się porozciągaj to później będzie jeszcze milej
-Mm brzmi kusząco
-Chodzi mi o wygrany mecz, oczywiście
-Aaa no tak, yy znaczy mi też, oczywiście
-Powiedzmy że Ci uwierzyłam, powiedzmy
-To dobrze nie będę musiał sie tłumaczyć
-I tak byś nie był w stanie się wytłumaczyć, dobra idź się rozciągaj idź
-Już mnie wyganiasz no ładnie
-Ja tylko dbam żebyś sobie nic nie uszkodził poza tym wiesz że jeszcze musisz na siebie uważać
-Dobrze, jeszcze szczęśliwy całus - powiedział Zbyszek
-O nie nie, przegracie i będzie na mnie- powiedziałam odwracając głowę
-My nigdy nie przegrywamy...
-...Wy dajecie szanse innym, wiem kochanie wiem - powiedziałam całując Zbyszka
-Teraz mogę iść
-Powodzenia - powiedziałam i udałam się na miejsce
O 18 rozpoczął się mecz mecz przyjaźni zacięta walka i wygrana 3:2 z Jastrzębskim Węglem.
-Jeszcze nie, ale ślub na pewno ani w tym ani w przyszłym roku się nie odbędzie
-Dlaczego ?
-Taki ślub to wielkie wydarzenie a jak na razie siatkówka, studia zabierają nam troche czasu poza tym nie spieszy się nam
-A no widzisz, bo my z Krzysiem już kilka terminów mamy i nie możemy się zdecydować
-Widzę działacie szybko
-Jak zawsze, jak zawsze a słuchaj Bartek do mnie dzwonił prosił żebyś się do niego odezwała
-Cholera, kompletnie o nim zapomniałam - powiedziałam po czym wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Bartka
-O cześć Daria miło że dzwonisz - usłyszałam głos Kurka w słuchawce
-No cześć miałam się odezwać
-No tak, szkoda że tak późno
-Lepiej późno niż wcale
-Racja, znajdziesz dzisiaj dla mnie czas?
-Pewnie że znajde, ale o 18 mam mecz pasiaków
-tak wiem, za godzine będę w Rzeszowie
-Dobrze ja jestem z Kamilą w kawiarni na Kopernika
-Ok trafie to do zobaczenia- Kurek się rozłączył
-Pa - odpowiedziałam do pustej słuchawki
-Mmm randka z Kurasiem-uśmiechnęła się Kama
-Daj spokój jaka randka ? Spotkanie z kolegą - odpowiedziałam
-Spokojnie, żartuje
-Mam nadzieje
-Dobra ja uciekam - powiedziała Kama wstając z miejsca
-A ty dokąd idziesz ?
-Mam coś do załatwienia. Widzimy się na meczu - dodała
-No okej- odpowiedziałam
Miałam nadzieje że ze mną zostanie, jakoś pewniej bym się z nią czuła. Siedziałam w kawiarni i przeglądałam gazety leżące na stoliku.
Kiedy Kurek wszedł do kawiarni, młoda kelnerka upuściła tacę z naczyniami
-Do Resoviaków przywykli, ale do Ciebie jeszcze nie - uśmiechnęłam się
-Jeszcze kilka przyjazdów i przywykną-odpowiedział z uśmiechem
Bartek podszedł do mnie uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział siadając na przeciwko
-Daj spokój -powiedziałam
-No to opowiadaj
-Ja o czym ?
-No o wszystkim
-Hmm Bartuś chciałeś pogadać to mów
-Chciałem Cie tak po prostu znów zobaczyć i porozmawiać jak kiedyś o wszystkim i o niczym
-To tylko herbatki nam brakuje
-Zawsze możemy zamówić herbatke
-Nie o takiej herbatce myślałam
-Nooo tak, ale zawsze możesz zaprosić mnie na weekend na herbatke
-Tylko nie wiem co na to mój narzeczony
-To Ty ze Zbyszkiem ?
-No tak jakoś wyszło
-Super gratuluje - powiedział Kurek po czym wstał
-A ty dokąd ?
-Musze wracać
-Ej nie nie! siadaj proszę Cie
-Nie ja serio muszę już iść-powiedział po czym wyszedł z kawiarni
A ja wybiegłam za nim
-Prosze Cie zaczekaj - powiedziałam stając przed nim
-No co jest ? Spiesze się
-To że jestem zaręczona ze Zbyszkiem nic między nami nie zmienia
-Uwierz że zmienia
- Jesteś dla mnie jak przyjaciel, jestem Ci za wszystko wdzięczna na prawdę
-Dobrze, odprowadzisz mnie kawałek ? - powiedział podając mi swoje ramie
Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, kiedy dotarliśmy do celu a mianowicie do miejsca w którym czekał kolega Bartka
-Pamiętaj, że zawsze jestem do Twojej dyspozycji - powiedział Kurek ściskając mnie
-Brzmi kusząco, dziękuję będę pamiętać. Gdyby coś to dzwoń
-Trzymaj się - powiedział
-Ty też się nie puszczaj-zaśmiałam się
Kurek uśmiechnął się po czym wsiadł do samochodu, a ja stałam i patrzyłam jak auto znika na tle innych, spojrzałam na telefon 16:30 trzeba jechać na mecz.
Zamówiłam taksówke i po 17:00 byłam na Podpromiu chłopaki mieli jeszcze rozgrzewke więc na spokojnie zajęłam miejsce koło Kamy
-No w końcu i jak tam Kurek ? - zapytała Kama
-Pozałatwiałaś swoje sprawy ?
-Opowiadaj lepiej jak było
-Pogadaliśmy i pojechał
-I tylko tyle ? - westchnęła Kama
-Kama mam narzeczonego - machnęłam jej ręką z pierścionkiem przed nosem
-No taak, tylko tłumacz to Zbyszkowi
-Czyli Zbysiu już wie? - spojrzałam na nią
-Powiedziałam Krzysiowi a on wypaplał Zbyszkowi
-Ehh ten Krzysiu - powiedziałam po czym wstałam z miejsca i podeszłam do barierki
Zbyszek tylko popatrzył w moją stronę po czym udał że jest zajęty rozciąganiem
-Jak dziecko - pomyślałam po czym oparłam się o barierkę do której podszedł Ignaczak
-Daria, wybacz tak jakoś samo wyszło-zaczął Igła
-Ty nie przepraszaj tylko sie popraw, a teraz zawołaj tego obrażalskiego tutaj
-Robi się
Ignaczak posłusznie poszedł po Zbyszka i osobiście przytargał go do barierki po czym zostawił nas samych
-Myślałam że omówiliśmy kwestie Kurka
-No ja też myślałem że mamy ten temat z głowy
-Dobra fochaj się, jak focha to kocha ponoć
-Kocha kocha - powiedział Zbyszek całując mnie w czoło
-Głupi jesteś ale i tak Cie kocham- powiedziałam tuląc Zbyszka
-Miło słyszeć
-Idź się porozciągaj to później będzie jeszcze milej
-Mm brzmi kusząco
-Chodzi mi o wygrany mecz, oczywiście
-Aaa no tak, yy znaczy mi też, oczywiście
-Powiedzmy że Ci uwierzyłam, powiedzmy
-To dobrze nie będę musiał sie tłumaczyć
-I tak byś nie był w stanie się wytłumaczyć, dobra idź się rozciągaj idź
-Już mnie wyganiasz no ładnie
-Ja tylko dbam żebyś sobie nic nie uszkodził poza tym wiesz że jeszcze musisz na siebie uważać
-Dobrze, jeszcze szczęśliwy całus - powiedział Zbyszek
-O nie nie, przegracie i będzie na mnie- powiedziałam odwracając głowę
-My nigdy nie przegrywamy...
-...Wy dajecie szanse innym, wiem kochanie wiem - powiedziałam całując Zbyszka
-Teraz mogę iść
-Powodzenia - powiedziałam i udałam się na miejsce
O 18 rozpoczął się mecz mecz przyjaźni zacięta walka i wygrana 3:2 z Jastrzębskim Węglem.
wtorek, 10 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXVII
-Kiedy powiemy wszystkim?- spytałam gdy wciąż leżeliśmy w
łóżku. Na zegarku dochodziła 10, a my wcale nie mieliśmy najmniejszej
ochoty wstawać. Co prawda musimy za chwile wstać, bo Zbyszek ma trening, później mecz naszych pasiaków.
-Ssłuchaj, ja mogę nawet teraz wyskoczyć na ulicę i rozgłosić to całemu światu - powiedział Zbyszek
-Nie o takich wszystkich mówiłam
-Kiedy tylko będziesz chciała, ale wiesz teraz śmiać mi się chce, kiedy pomyśle sobie jak bardzo się bałem, że nie zgodzisz się zostać moją żoną. Ale okazało się, że moje obawy są bezpodstawne.
-Przyznaj się, kto pomagał Ci wybierać pierścionek?- przyglądałam się z uwagą swojej dłoni , na której widniał pierścionek. – Krzysiu ?
-Nikt o tym nie wiedział, że chcę Ci się oświadczyć- odpowiedział Zbyszek. – Zrobiłem to w tajemnicy przed wszystkimi. Oni nie mieli zielonego pojęcia, co ja planuję.
-Ciekawe, co powiedzą- zastanawiałam się głośno
-Będą nam gratulować, zobaczysz. To co idziemy?
-A co ze śniadaniem?- spytałam, uśmiechając się -chcesz jechać głodny na trening ? Jak dobrze pamiętam, słyszałam coś dziś o śniadaniu do łóżka…
-Jeszcze jakieś życzenie, kochanie?- spytał, kiedy pochylił się nade mną
-Tak, prosiłabym o urlop od Ciebie- szeroko się uśmiechnęłam- Czy jest taka możliwość?
-Widzisz to?- Zbyszek podniósł moją dłoń, na której był pierścionek i uśmiechnął się jeszcze szerzej
-To oznacza, że o urlopie możesz pomarzyć do końca życia - powiedział i szybko mnie pocałował
- A teraz wybacz, ale idę zrobić śniadanie swojej kobiecie.
Kiedy Zbyszek wyszedł, ja wstałam z łóżka i zaczęłam szukać telefonu, chciałam odpisać w końcu Bartkowi
-Zapraszam panią do łóżka- powiedział Zbyszek wchodząc do pokoju.
-Jeszcze panna - posłusznie wstałam i wdrapałam się na łóżko
- Rogaliki z dżemem a może od dzisiaj codziennie będziesz mi robił śniadanie do łóżka?- spytałam
-Kochanie , w łóżku robi się co innego- Zbyszek puścił oczko – A tylko dzisiaj jest wyjątek. A teraz ładnie otwórz buzię- Zbyszek ułamał kawałek rogalika, zanurzył go w małej miseczce z ulubionym dżemem
-Tylko sobie nie wyobrażaj, że zawsze będę jadła Ci z ręki
-Nawet o tym nie marzę- wyszeptał Zbyszek i zamknął moje usta pocałunkiem.
Kiedy w końcu jakimś cudem udało nam się zjeść śniadanie, ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Było już dosyć zimno, chociaż na zewnątrz świeciło słońce. Świat robił się coraz bardziej ponury, ale nic nie było w stanie zepsuć nam dzisiaj humoru. Kiedy jechaliśmy samochodem na hale , spoglądaliśmy na siebie radośnie , nie mogąc nasycić się swoim szczęściem. Kiedy zatrzymaliśmy się na światłach, Zbyszek szybko odpiął pas, nachylił się nade mną i musnął ustami moje usta.
-Nie jestem w stanie się dzisiaj od Ciebie oderwać
Kiedy samochody za nami zaczęły trąbić, roześmialiśmy się i Zbyszek ruszył szybko. Na Podpromie dojechaliśmy po 10 minutach. Zaparkowaliśmy na parkingu, wysiadając z samochodu podeszła Kama z Krzyśkiem
-Cześć - powiedzieli chórem.
-A wam co?- spytał Krzysiek – W totka wygraliście, że się tak uśmiechacie?
-Ja bym stawiała na to, że dobrze im noc upłynęła- zaśmiała się Kama
-Wchodzimy do środka- powiedział Zbyszek .
Weszliśmy na hale i udaliśmy się w stronę trybun aby usiąść i spokojnie porozmawiać
-Oj tak Kama, noc minęła nam wyśmienicie, co nie kochanie?- Zbyszek nie pozwolił mi usiąść obok, tylko posadził sobie na kolanach zarumieniłam się, starając nieco poskromić swój gigantyczny uśmiech.
-A co u was jakiś kryzys, że tak pytacie?- zapytałam
-Ja Ci zaraz dam kryzys- Krzysiek prychnął i przytulił do siebie Kame
- Ale wy nie przyjechaliście razem od tak sobie? Co ukrywacie? Widac z daleka , że coś się stało- Ignaczak był niebywale ciekawy, co się wydarzyło
-A więc chcielibyśmy wam powiedzieć, że …- zaczął Bartman i spojrzał na mnie ,
Ja ciągle trzymałam odwróconą dłoń tak, żeby nie zauważyli za szybko pierścionka.
-Oświadczyłem się Darii…- dokończył Zbyszek i spojrzał tym razem na Kame i Krzyśka, którzy z zaskoczenia aż otworzyli buzie.
- Widzisz, mówiłem, że nie złożą nam gratulacji- zażartował Zbyszek.
-Niech Cię jasny gwint, Zbyszek, Ty się żenisz!- krzyknął Krzysiek i pośpiesznie wstał, żeby nam pogratulować
-Daria , tak się cieszę!- krzyknęła z kolei Kama i podbiegła do mnie żeby mnie uściskać.
-Więc kiedy ślub?- spytał Krzysiek, który już w myślach szykował dla Zbyszka wieczór kawalerski.
-Jeszcze nie wiemy, nie zastanawialiśmy się , mamy jeszcze czas.- odpowiedziałam
- Spokojnie Krzysiu, jeszcze zdążysz kupić garnitur poza tym wy pierwsi weźmiecie ślub - powiedział Bartman.
-Tobie to już radziłbym zacząć szukać dla siebie, bo się nie wyrobisz nawet jakbyście ustalili datę za dwa lata - zaśmiał się Krzysiek.
-Nie bądź taki do przodu, bo Cię nie zaproszę - roześmiał się Zbyszek
-To sobie sam wejdę, myślisz, że się będę pytał o pozwolenie?
-Z wami jak z dziećmi - przerwała im Kama - chodź Daria ze mną , pójdziemy na kawę a oni niech się jeszcze podroczą trochę. W końcu dzieciom nie powinno się przerywać zabawy.
-Masz rację, na dobre im to wyjdzie. I nam również- szepnęłam już ciszej
-Cholera stary, zaskoczyłeś mnie- powiedział Krzysiek, kiedy tylko zniknęłyśmy w korytarzu.
- Nie spodziewałem się, że się oświadczysz
-Chyba nie masz nic przeciwko?
-Jasne, że nie. Po prostu mnie zaskoczyłeś. Nie wspominałeś nic wcześniej. Od dawna o tym myślałeś?
-Już od jakiegoś czasu. A pewności nabrałem, kiedy zrozumiałem że mogę ją stracić. Wiedziałem, że nie chcę jej tu zostawić i że chcę, żeby została moją żoną.
-Jeszcze raz gratulacje Zbychu - Krzysiek wstał i poklepał po bratersku Bartmana.
-Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi
-Cała nasza czwórka będzie szczęśliwa .
-Ssłuchaj, ja mogę nawet teraz wyskoczyć na ulicę i rozgłosić to całemu światu - powiedział Zbyszek
-Nie o takich wszystkich mówiłam
-Kiedy tylko będziesz chciała, ale wiesz teraz śmiać mi się chce, kiedy pomyśle sobie jak bardzo się bałem, że nie zgodzisz się zostać moją żoną. Ale okazało się, że moje obawy są bezpodstawne.
-Przyznaj się, kto pomagał Ci wybierać pierścionek?- przyglądałam się z uwagą swojej dłoni , na której widniał pierścionek. – Krzysiu ?
-Nikt o tym nie wiedział, że chcę Ci się oświadczyć- odpowiedział Zbyszek. – Zrobiłem to w tajemnicy przed wszystkimi. Oni nie mieli zielonego pojęcia, co ja planuję.
-Ciekawe, co powiedzą- zastanawiałam się głośno
-Będą nam gratulować, zobaczysz. To co idziemy?
-A co ze śniadaniem?- spytałam, uśmiechając się -chcesz jechać głodny na trening ? Jak dobrze pamiętam, słyszałam coś dziś o śniadaniu do łóżka…
-Jeszcze jakieś życzenie, kochanie?- spytał, kiedy pochylił się nade mną
-Tak, prosiłabym o urlop od Ciebie- szeroko się uśmiechnęłam- Czy jest taka możliwość?
-Widzisz to?- Zbyszek podniósł moją dłoń, na której był pierścionek i uśmiechnął się jeszcze szerzej
-To oznacza, że o urlopie możesz pomarzyć do końca życia - powiedział i szybko mnie pocałował
- A teraz wybacz, ale idę zrobić śniadanie swojej kobiecie.
Kiedy Zbyszek wyszedł, ja wstałam z łóżka i zaczęłam szukać telefonu, chciałam odpisać w końcu Bartkowi
-Zapraszam panią do łóżka- powiedział Zbyszek wchodząc do pokoju.
-Jeszcze panna - posłusznie wstałam i wdrapałam się na łóżko
- Rogaliki z dżemem a może od dzisiaj codziennie będziesz mi robił śniadanie do łóżka?- spytałam
-Kochanie , w łóżku robi się co innego- Zbyszek puścił oczko – A tylko dzisiaj jest wyjątek. A teraz ładnie otwórz buzię- Zbyszek ułamał kawałek rogalika, zanurzył go w małej miseczce z ulubionym dżemem
-Tylko sobie nie wyobrażaj, że zawsze będę jadła Ci z ręki
-Nawet o tym nie marzę- wyszeptał Zbyszek i zamknął moje usta pocałunkiem.
Kiedy w końcu jakimś cudem udało nam się zjeść śniadanie, ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Było już dosyć zimno, chociaż na zewnątrz świeciło słońce. Świat robił się coraz bardziej ponury, ale nic nie było w stanie zepsuć nam dzisiaj humoru. Kiedy jechaliśmy samochodem na hale , spoglądaliśmy na siebie radośnie , nie mogąc nasycić się swoim szczęściem. Kiedy zatrzymaliśmy się na światłach, Zbyszek szybko odpiął pas, nachylił się nade mną i musnął ustami moje usta.
-Nie jestem w stanie się dzisiaj od Ciebie oderwać
Kiedy samochody za nami zaczęły trąbić, roześmialiśmy się i Zbyszek ruszył szybko. Na Podpromie dojechaliśmy po 10 minutach. Zaparkowaliśmy na parkingu, wysiadając z samochodu podeszła Kama z Krzyśkiem
-Cześć - powiedzieli chórem.
-A wam co?- spytał Krzysiek – W totka wygraliście, że się tak uśmiechacie?
-Ja bym stawiała na to, że dobrze im noc upłynęła- zaśmiała się Kama
-Wchodzimy do środka- powiedział Zbyszek .
Weszliśmy na hale i udaliśmy się w stronę trybun aby usiąść i spokojnie porozmawiać
-Oj tak Kama, noc minęła nam wyśmienicie, co nie kochanie?- Zbyszek nie pozwolił mi usiąść obok, tylko posadził sobie na kolanach zarumieniłam się, starając nieco poskromić swój gigantyczny uśmiech.
-A co u was jakiś kryzys, że tak pytacie?- zapytałam
-Ja Ci zaraz dam kryzys- Krzysiek prychnął i przytulił do siebie Kame
- Ale wy nie przyjechaliście razem od tak sobie? Co ukrywacie? Widac z daleka , że coś się stało- Ignaczak był niebywale ciekawy, co się wydarzyło
-A więc chcielibyśmy wam powiedzieć, że …- zaczął Bartman i spojrzał na mnie ,
Ja ciągle trzymałam odwróconą dłoń tak, żeby nie zauważyli za szybko pierścionka.
-Oświadczyłem się Darii…- dokończył Zbyszek i spojrzał tym razem na Kame i Krzyśka, którzy z zaskoczenia aż otworzyli buzie.
- Widzisz, mówiłem, że nie złożą nam gratulacji- zażartował Zbyszek.
-Niech Cię jasny gwint, Zbyszek, Ty się żenisz!- krzyknął Krzysiek i pośpiesznie wstał, żeby nam pogratulować
-Daria , tak się cieszę!- krzyknęła z kolei Kama i podbiegła do mnie żeby mnie uściskać.
-Więc kiedy ślub?- spytał Krzysiek, który już w myślach szykował dla Zbyszka wieczór kawalerski.
-Jeszcze nie wiemy, nie zastanawialiśmy się , mamy jeszcze czas.- odpowiedziałam
- Spokojnie Krzysiu, jeszcze zdążysz kupić garnitur poza tym wy pierwsi weźmiecie ślub - powiedział Bartman.
-Tobie to już radziłbym zacząć szukać dla siebie, bo się nie wyrobisz nawet jakbyście ustalili datę za dwa lata - zaśmiał się Krzysiek.
-Nie bądź taki do przodu, bo Cię nie zaproszę - roześmiał się Zbyszek
-To sobie sam wejdę, myślisz, że się będę pytał o pozwolenie?
-Z wami jak z dziećmi - przerwała im Kama - chodź Daria ze mną , pójdziemy na kawę a oni niech się jeszcze podroczą trochę. W końcu dzieciom nie powinno się przerywać zabawy.
-Masz rację, na dobre im to wyjdzie. I nam również- szepnęłam już ciszej
-Cholera stary, zaskoczyłeś mnie- powiedział Krzysiek, kiedy tylko zniknęłyśmy w korytarzu.
- Nie spodziewałem się, że się oświadczysz
-Chyba nie masz nic przeciwko?
-Jasne, że nie. Po prostu mnie zaskoczyłeś. Nie wspominałeś nic wcześniej. Od dawna o tym myślałeś?
-Już od jakiegoś czasu. A pewności nabrałem, kiedy zrozumiałem że mogę ją stracić. Wiedziałem, że nie chcę jej tu zostawić i że chcę, żeby została moją żoną.
-Jeszcze raz gratulacje Zbychu - Krzysiek wstał i poklepał po bratersku Bartmana.
-Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi
-Cała nasza czwórka będzie szczęśliwa .
niedziela, 8 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXVI
-No dobra, więc tak - zaczął Igła
-No jak ? - zapytał Zbyszek
-Zbyszek, daj mu powiedzieć- szturchnęłam łokciem Bartmana
-No właśnie, spokojnie dajcie nam powiedzieć - znowu zaczął Igła
-No mówcie, ile mamy czekać- ponownie wtrącił Bartman
-Zbyyyszek - znowu szturchnęłam Zibiego
-No już. Więc może zacznę od początku - po raz kolejny zaczął Ignaczak
-Krzysiek mi się oświadczył- krzyknęła zniecierpliwiona Kama
Sądząc po minie Zbyszka spodziewał się tej wiadomości tylko ja stałam jak wryta
-A jednak ? No gratuluje stary- powiedział Zbyszek ściskając Ignaczaka potem podchodząc do Kamy
-Daria a ty co nie pogratulujesz nam ? - zapytał Ignaczak ściskając mnie
-Jeejku gratuluje, po prostu zaskoczyliście mnie tą wiadomością - powiedziałam odwzajemniając uścisk Igły
-No już już - powiedział Bartman
-Kamciu gratuluje-powiedziałam ściskając Kame i oglądając pierścionek
-Powiem Ci Krzysiu że jak na faceta to masz gust - uśmiechnęłam się
-Ja zawsze wybieram to co najlepsze dziewczynę, przyjaciół, pierścionki także wiecie jakby co to jestem do waszej dyspozycji - powiedział Ignaczak
-Ooo jak miło Krzysiu na pewno zapamiętamy to na przyszłość -odpowiedziałam
-Na przyszłość ? - zapytał Zbyszek
-No przecież brać ślub przed 30 to tak jak wyjść z imprezy przed północą prawda Zbysiu?-uśmiechnęłam się w stronę Bartmana
-Chyba, że z tej imprezy wychodzi się z najwspanialszą dziewczyną na świecie - pocałował mnie
-Dobra dobra, to zapraszamy na uczczenie tego jakże pięknego dnia - powiedziała Kama
-Tak w kuchni mamy szampana wzniesiemy toast i do spania - dodał Ignaczak
Po wejściu do kuchni Krzysiu nalał każdemu kieliszek szampana
-To co, wznieśmy toast za nowy początek, za przyjaźń, za nas - powiedział Ignaczak
Gdyby nie zmęczenie nas wszystkich impreza pewnie trwałaby do rana, w końcu byłoby co świętować, gdyby nie fakt że rano trzeba wstać bo nasi panowie mają mecz.
-Weź to do pokoju , ja idę się wykąpać - powiedział Zbyszek podając mi swoją marynarkę
Weszłam do pokoju i rzuciłam marynarkę Zbyszka na fotel, wtedy coś wypadło na ziemie. Rozejrzałam się po pokoju co i gdzie spadło ale niestety nie było nic. Uklęknęłam na podłodze i zajrzałam pod łóżko
-Tu jesteś - ucieszyłam się że znalazłam zgube, sięgnęłam ręką pod łóżko i wyciągnęłam malutkie czerwone pudełeczko
Zbyszek ma pudełko po pierścionku Krzyśka dla Kamy ? - pomyślałam
Nie w sumie to przecież dziwne skąd on by je miał u siebie, otworzyłam pudełeczko i zobaczyłam prześliczny pierścionek zaręczynowy
Boże on chce mi się oświadczyć klęczałam na podłodze i patrzyłam na pierścionek a do oczu napłynęły mi łzy, przecież ja nie wiem czy jestem gotowa na to.
Wtedy do pokoju wszedł Zbyszek
-Eh....nie tak to miało wszystko wyglądać, ja miałem mieć garnitur a nie ręcznik ale cóż- powiedział biorąc pudełeczko z mojej ręki
- Wiesz , że Cię kocham?- Zbyszek podał mi rękę i pociągnął do góry, chciał patrzeć mi w oczy
- Kocham Cie tak bardzo, że aż czasami mnie to przeraża… Już od jakiegoś czasu myślałem nad nasza przyszłością i wiem już, czego tak naprawdę chcę od życia… Chcę Ciebie Daria- Zbyszek uśmiechnął się nieśmiało, jeszcze chyba nigdy w życiu nie był tak zdenerwowany.
Chcę Ciebie na zawsze, na całe życie… Daria, czy zgodzisz się zostać moją żoną? Czy chcesz ze mną dzielić swoje życie, aż do samego końca?- spytał wreszcie Zbyszek
Nie mogłam wydusić z siebie słowa, wzruszenie ścisnęło mi gardło i mogłam tylko patrzeć
- Daria?- spytał po chwili ciszy Zbyszek, u którego zdenerwowanie osiągnęło punkt kulminacyjny.
-Zbyszek a nie powinieneś klęczeć?- spytałam kiedy udało mi się bez zająknięcia wypowiedzieć kilka słów. Czułam jak radość i szczęście rośnie z każdą mijającą sekundą.
-Wybacz mi moje niedopatrzenie - odpowiedział uśmiechnięty Zbyszek, który owinięty był tylko ręcznikiem od pasa w dół, kiedy klękał ja z rozkoszą pochłaniałam widok jego umięśnionego ciała
– Daria, czy zgodzisz się zostać żoną swojego ukochanego siatkarza?- Zbyszek spojrzał na mnie z taką miłością, że ledwo mogłam cokolwiek powiedzieć. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam taka szczęśliwa, jak w tej chwili.
- Tak…- wyszeptałam i wprost rzuciłam się w ramiona Zbyszka, który słysząc odpowiedź, również porwał mnie w ramiona. Kiedy zdołaliśmy się od siebie odkleić, Zbyszek wyciągnął z pudełeczka pierścionek, wziął do ręki moją dłoń i patrząc mi prosto w oczy, włożył na palec pierścionek
. – Kocham Cię – szepnęłam, a w moich oczach ukazały się łzy szczęścia.
- Ja Ciebie też kocham – odpowiedział Zbyszek
-No jak ? - zapytał Zbyszek
-Zbyszek, daj mu powiedzieć- szturchnęłam łokciem Bartmana
-No właśnie, spokojnie dajcie nam powiedzieć - znowu zaczął Igła
-No mówcie, ile mamy czekać- ponownie wtrącił Bartman
-Zbyyyszek - znowu szturchnęłam Zibiego
-No już. Więc może zacznę od początku - po raz kolejny zaczął Ignaczak
-Krzysiek mi się oświadczył- krzyknęła zniecierpliwiona Kama
Sądząc po minie Zbyszka spodziewał się tej wiadomości tylko ja stałam jak wryta
-A jednak ? No gratuluje stary- powiedział Zbyszek ściskając Ignaczaka potem podchodząc do Kamy
-Daria a ty co nie pogratulujesz nam ? - zapytał Ignaczak ściskając mnie
-Jeejku gratuluje, po prostu zaskoczyliście mnie tą wiadomością - powiedziałam odwzajemniając uścisk Igły
-No już już - powiedział Bartman
-Kamciu gratuluje-powiedziałam ściskając Kame i oglądając pierścionek
-Powiem Ci Krzysiu że jak na faceta to masz gust - uśmiechnęłam się
-Ja zawsze wybieram to co najlepsze dziewczynę, przyjaciół, pierścionki także wiecie jakby co to jestem do waszej dyspozycji - powiedział Ignaczak
-Ooo jak miło Krzysiu na pewno zapamiętamy to na przyszłość -odpowiedziałam
-Na przyszłość ? - zapytał Zbyszek
-No przecież brać ślub przed 30 to tak jak wyjść z imprezy przed północą prawda Zbysiu?-uśmiechnęłam się w stronę Bartmana
-Chyba, że z tej imprezy wychodzi się z najwspanialszą dziewczyną na świecie - pocałował mnie
-Dobra dobra, to zapraszamy na uczczenie tego jakże pięknego dnia - powiedziała Kama
-Tak w kuchni mamy szampana wzniesiemy toast i do spania - dodał Ignaczak
Po wejściu do kuchni Krzysiu nalał każdemu kieliszek szampana
-To co, wznieśmy toast za nowy początek, za przyjaźń, za nas - powiedział Ignaczak
Gdyby nie zmęczenie nas wszystkich impreza pewnie trwałaby do rana, w końcu byłoby co świętować, gdyby nie fakt że rano trzeba wstać bo nasi panowie mają mecz.
-Weź to do pokoju , ja idę się wykąpać - powiedział Zbyszek podając mi swoją marynarkę
Weszłam do pokoju i rzuciłam marynarkę Zbyszka na fotel, wtedy coś wypadło na ziemie. Rozejrzałam się po pokoju co i gdzie spadło ale niestety nie było nic. Uklęknęłam na podłodze i zajrzałam pod łóżko
-Tu jesteś - ucieszyłam się że znalazłam zgube, sięgnęłam ręką pod łóżko i wyciągnęłam malutkie czerwone pudełeczko
Zbyszek ma pudełko po pierścionku Krzyśka dla Kamy ? - pomyślałam
Nie w sumie to przecież dziwne skąd on by je miał u siebie, otworzyłam pudełeczko i zobaczyłam prześliczny pierścionek zaręczynowy
Boże on chce mi się oświadczyć klęczałam na podłodze i patrzyłam na pierścionek a do oczu napłynęły mi łzy, przecież ja nie wiem czy jestem gotowa na to.
Wtedy do pokoju wszedł Zbyszek
-Eh....nie tak to miało wszystko wyglądać, ja miałem mieć garnitur a nie ręcznik ale cóż- powiedział biorąc pudełeczko z mojej ręki
- Wiesz , że Cię kocham?- Zbyszek podał mi rękę i pociągnął do góry, chciał patrzeć mi w oczy
- Kocham Cie tak bardzo, że aż czasami mnie to przeraża… Już od jakiegoś czasu myślałem nad nasza przyszłością i wiem już, czego tak naprawdę chcę od życia… Chcę Ciebie Daria- Zbyszek uśmiechnął się nieśmiało, jeszcze chyba nigdy w życiu nie był tak zdenerwowany.
Chcę Ciebie na zawsze, na całe życie… Daria, czy zgodzisz się zostać moją żoną? Czy chcesz ze mną dzielić swoje życie, aż do samego końca?- spytał wreszcie Zbyszek
Nie mogłam wydusić z siebie słowa, wzruszenie ścisnęło mi gardło i mogłam tylko patrzeć
- Daria?- spytał po chwili ciszy Zbyszek, u którego zdenerwowanie osiągnęło punkt kulminacyjny.
-Zbyszek a nie powinieneś klęczeć?- spytałam kiedy udało mi się bez zająknięcia wypowiedzieć kilka słów. Czułam jak radość i szczęście rośnie z każdą mijającą sekundą.
-Wybacz mi moje niedopatrzenie - odpowiedział uśmiechnięty Zbyszek, który owinięty był tylko ręcznikiem od pasa w dół, kiedy klękał ja z rozkoszą pochłaniałam widok jego umięśnionego ciała
– Daria, czy zgodzisz się zostać żoną swojego ukochanego siatkarza?- Zbyszek spojrzał na mnie z taką miłością, że ledwo mogłam cokolwiek powiedzieć. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam taka szczęśliwa, jak w tej chwili.
- Tak…- wyszeptałam i wprost rzuciłam się w ramiona Zbyszka, który słysząc odpowiedź, również porwał mnie w ramiona. Kiedy zdołaliśmy się od siebie odkleić, Zbyszek wyciągnął z pudełeczka pierścionek, wziął do ręki moją dłoń i patrząc mi prosto w oczy, włożył na palec pierścionek
. – Kocham Cię – szepnęłam, a w moich oczach ukazały się łzy szczęścia.
- Ja Ciebie też kocham – odpowiedział Zbyszek
sobota, 7 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXV
Ze Zbyszkiem umówiłam się na 20. Cały dzień mijał mi na przygotowaniach, w końcu to randka z najprzystojniejszym siatkarzem świata, najprzystojniejszym dla mnie. W końcu dla
każdej dziewczyny jej chłopak jest najprzystojniejszy na całym świecie. O 20 pojawiłam się na rynku Zbyszek już na mnie czekał. Podeszłam do niego i pocałowałam a potem przytuliłam się do niego.
- Czekałem na Ciebie.
- Miło mi to słyszeć
-Prosze, pierwsza randka od bardzo dawna musi być wyjątkowa - powiedział Zbyszek wręczając mi bukiet czerwonych róż
-No proszę proszę i nawet romantyczny potrafisz być- powiedziałam biorąc bukiet
Zbyszek uśmiechnął się, pocałował mnie, złapał moją rękę i powiedział.
-Tylko przy Tobie jestem romantykiem
-No zauważyłam właśnie
Zbyszek położył rękę na mojej szyi a ja splotłam moje palce z jego a drugą ręką objęłam go w talii. Lubiłam gdy ktoś tak mnie obejmował. A szczególnie on, lubiłam jego bliskość.
- To co planujesz?
- Na początek spacer. A potem zobaczymy.
- Zobaczymy.
- Oj zobaczysz
Zbyszek pocałował mnie w czubek głowy. Mimo tego, że byłam w szpilkach to byłam od niego sporo niższa.
-Wiesz ? Mam wrażenie, Jakbym znała Cię od zawsze. Twój uśmiech na twarzy. Uwielbiam na niego patrzeć.`
- Obiecaj mi coś. Cokolwiek. Choćby spacer w deszczu, czy obecność na każdym meczu. Obietnice wiążą ludzi – nie pozwalają im odejść.
-Ale ja nie chce od Ciebie odchodzić
-No a Kurek?
-Co Kurek? Kurek to kolega, był ze mną kiedy byłeś w szpitalu i to on kazał mi walczyć i się nie poddawać
-Wiem, gadałem z nim ale boje się że Cie stracę
-Ty myślisz że ja tak po prostu zostawię Ciebie dla Bartka ?
-No nie wiem
-Ale ja wiem, to że ja z nim pisze czy się spotkam to jeszcze nie znaczy ze chce z nim być poza tym musimy sobie ufać, gdybym Ci nie ufała to dawno bym zwariowała przez te Twoje fanki
-Przestań, nie mam wielu fanek niestety
-O nie wcale, nie ma ich wiele wcale
-No nie, co może z jakieś 10
-Mhm tysięcy chyba
-Przy sobie mam jedną najważniejszą i to mi wystarcza
Spacerowaliśmy objęci zapominając o całym świecie, zrobiło się zimno więc przyszła pora wracać do domu. Po powrocie zobaczyliśmy w pokoju Kamę z Igłą
-A wy co ? Pomyliliście pokoje ? - zapytał Zbyszek
-Słuchajcie musimy wam o czymś powiedzieć- powiedziała Kama
-Czyżby to o czym myśle ? - zapytałam
-Daria nie wiem o czym ty myślisz - uśmiechnął się Krzysiek ale lepiej będzie jak usiądziecie - dodała Kama
Wymieniłam ze Zbyszkiem podejrzliwe spojrzenia
-Więc ? - zapytał Zbyszek
każdej dziewczyny jej chłopak jest najprzystojniejszy na całym świecie. O 20 pojawiłam się na rynku Zbyszek już na mnie czekał. Podeszłam do niego i pocałowałam a potem przytuliłam się do niego.
- Czekałem na Ciebie.
- Miło mi to słyszeć
-Prosze, pierwsza randka od bardzo dawna musi być wyjątkowa - powiedział Zbyszek wręczając mi bukiet czerwonych róż
-No proszę proszę i nawet romantyczny potrafisz być- powiedziałam biorąc bukiet
Zbyszek uśmiechnął się, pocałował mnie, złapał moją rękę i powiedział.
-Tylko przy Tobie jestem romantykiem
-No zauważyłam właśnie
Zbyszek położył rękę na mojej szyi a ja splotłam moje palce z jego a drugą ręką objęłam go w talii. Lubiłam gdy ktoś tak mnie obejmował. A szczególnie on, lubiłam jego bliskość.
- To co planujesz?
- Na początek spacer. A potem zobaczymy.
- Zobaczymy.
- Oj zobaczysz
Zbyszek pocałował mnie w czubek głowy. Mimo tego, że byłam w szpilkach to byłam od niego sporo niższa.
-Wiesz ? Mam wrażenie, Jakbym znała Cię od zawsze. Twój uśmiech na twarzy. Uwielbiam na niego patrzeć.`
- Obiecaj mi coś. Cokolwiek. Choćby spacer w deszczu, czy obecność na każdym meczu. Obietnice wiążą ludzi – nie pozwalają im odejść.
-Ale ja nie chce od Ciebie odchodzić
-No a Kurek?
-Co Kurek? Kurek to kolega, był ze mną kiedy byłeś w szpitalu i to on kazał mi walczyć i się nie poddawać
-Wiem, gadałem z nim ale boje się że Cie stracę
-Ty myślisz że ja tak po prostu zostawię Ciebie dla Bartka ?
-No nie wiem
-Ale ja wiem, to że ja z nim pisze czy się spotkam to jeszcze nie znaczy ze chce z nim być poza tym musimy sobie ufać, gdybym Ci nie ufała to dawno bym zwariowała przez te Twoje fanki
-Przestań, nie mam wielu fanek niestety
-O nie wcale, nie ma ich wiele wcale
-No nie, co może z jakieś 10
-Mhm tysięcy chyba
-Przy sobie mam jedną najważniejszą i to mi wystarcza
Spacerowaliśmy objęci zapominając o całym świecie, zrobiło się zimno więc przyszła pora wracać do domu. Po powrocie zobaczyliśmy w pokoju Kamę z Igłą
-A wy co ? Pomyliliście pokoje ? - zapytał Zbyszek
-Słuchajcie musimy wam o czymś powiedzieć- powiedziała Kama
-Czyżby to o czym myśle ? - zapytałam
-Daria nie wiem o czym ty myślisz - uśmiechnął się Krzysiek ale lepiej będzie jak usiądziecie - dodała Kama
Wymieniłam ze Zbyszkiem podejrzliwe spojrzenia
-Więc ? - zapytał Zbyszek
wtorek, 3 grudnia 2013
Dogonić marzenia XXIV
Rano obudził mnie dźwięk SMS-a. Kto i co może ode mnie chcieć o 6 rano ? Spojrzałam na wyświetlacz - Kuraś. Co on chce? powiedziałam cicho, ale nie dosyć cicho żeby Zbyszek nie usłyszał.
-Co Kuraś ? - zapytał Zbyszek zaspanym głosem odwracając się w moją strone
-Nic nic kochanie, śpij dalej - powiedziałam gapiąc się w ekran komórki
-Kurek do Ciebie napisał ? - Zbyszek poderwał się na łóżku
-No tak, a co ? - zapytałam
-Jak to co ? Czemu on do Ciebie pisze ? Czemu wy ze sobą piszecie ?
-Czemu mamy ze sobą nie pisać? Przecież tak samo pisze z Krzyśkiem czy ty z Kamą i jest dobrze.
-Ale Kama i Krzysiek to nasi przyjaciele i to jest inna sytuacja a zresztą nie zmieniaj tematu
-Zbyszek daj spokój to tylko Kurek
-Przecież widziałem jak na Ciebie patrzy, a tak w ogóle to co napisał ?
-Nie wiem, bo jeszcze nie wyświetliłam wiadomości
-To wyświetl albo ja wyświetle - powiedział wyciągając rękę w moją strone
-Zapomnij - powiedziałam odkładając telefon
-Nie zapomnę, co napisał i czemu masz go zapisanego Kuraś ?
-Jejku bo Kuraś i tyle - powiedziałam sięgając po telefon
-Aha i tyle?
-"Cześć, co słychać znajdziesz dzisiaj czas dla mnie ? " - masz zazdrośniku lepiej ?
-Nie jestem zazdrosny a Ty nigdzie nie pójdziesz - powiedział Zbyszek wstając z łóżka - zazdrosny
Zbyszek nachylił się nade mną
-Dzisiaj jeteś tylko dla mnie a później już zawsze będziesz dla mnie i koniec
-Zbyszek, mam Ci przypomnieć co było z Joasią - zaczęłam
-Ja nie chce się kłócić i nie chce więcej słyszeć o Kurku - powiedział całując mnie po czym wyszedł z pokoju
-No to jednak będziesz musiał bo ja i tak sie z nim zobacze - powiedziałam wchodząc do kuchni
-Dobrze zobacz sie z nim pozwalam - powiedział uradowany Krzysiu
-Aa gdzie Zbyszek ? - no gdybyś zapytała o Kame to bym Ci powiedział że jeszcze śpi po wczorajszej nocy bo ...- mówił Krzysiu
-Nie nie nie.... Krzysiu nie. Prosze nie opowiadaj mi tego - przerwałam mu wypowiedź
- Czemu nie ? ja opowiem Tobie ty opowiesz mi - powiedział uradowany
-Przestań ! nie będę Ci opowiadać o tym jak..
-Nie nie nie. Mi chodzi o co znowu się pokłóciłaś ze Zbyszkiem?
-Przecież my się o nic nie kłócimy - powiedział Zbyszek wchodząc do kuchni
-Kto się znowu kłóci ? - zapytała Kama wchodząc do kuchni zaraz za Zbyszkiem
-My nie, prawda ? - zapytał Zbyszek obejmując mnie ramieniem
-No my też nie, prawda ? - powiedział Krzysiek całując Kame
-No tak związek idealny - powiedział Zbyszek
W tym momencie dostałam kolejnego smsa wyciągnęłam telefon z kieszeni
-Znowu on ? - zapytał Zbyszek patrząc przez moje ramie
-Nawet nie zaczynaj - powiedziałam wychodząc z kuchni
-Przepraszam - powiedział Zbyszek łapiąc mnie za rękę
-Ty nie przepraszaj tylko się popraw
-To co powiesz na randkę ? dzisiaj ?
-Nie wierze, pan Bartman zaprosił mnie na randkę
-A co w tym takiego dziwnego że chłopak zaprasza swoją dziewczynę na randkę ?
-No nic nic, ale gdyby nie ten sms to pewnie byś mnie nie zaprosił
-Yyy zaprosiłbym, oczywiście że bym zaprosił
-Tak tak Zbyszku, powiedzmy że Ci wierze
-Zaufaj mi tak jak kiedyś, to wystarczy
-Ale ja nigdy nie przestałam Ci ufać, tylko Ty musisz mi jeszcze zaufać i to że spotkam się z jakimś kolegom porozmawiać to nie zrobie żadnego głupstwa bo wszystkie głupstwa robie z Tobą.
-Co Kuraś ? - zapytał Zbyszek zaspanym głosem odwracając się w moją strone
-Nic nic kochanie, śpij dalej - powiedziałam gapiąc się w ekran komórki
-Kurek do Ciebie napisał ? - Zbyszek poderwał się na łóżku
-No tak, a co ? - zapytałam
-Jak to co ? Czemu on do Ciebie pisze ? Czemu wy ze sobą piszecie ?
-Czemu mamy ze sobą nie pisać? Przecież tak samo pisze z Krzyśkiem czy ty z Kamą i jest dobrze.
-Ale Kama i Krzysiek to nasi przyjaciele i to jest inna sytuacja a zresztą nie zmieniaj tematu
-Zbyszek daj spokój to tylko Kurek
-Przecież widziałem jak na Ciebie patrzy, a tak w ogóle to co napisał ?
-Nie wiem, bo jeszcze nie wyświetliłam wiadomości
-To wyświetl albo ja wyświetle - powiedział wyciągając rękę w moją strone
-Zapomnij - powiedziałam odkładając telefon
-Nie zapomnę, co napisał i czemu masz go zapisanego Kuraś ?
-Jejku bo Kuraś i tyle - powiedziałam sięgając po telefon
-Aha i tyle?
-"Cześć, co słychać znajdziesz dzisiaj czas dla mnie ? " - masz zazdrośniku lepiej ?
-Nie jestem zazdrosny a Ty nigdzie nie pójdziesz - powiedział Zbyszek wstając z łóżka - zazdrosny
Zbyszek nachylił się nade mną
-Dzisiaj jeteś tylko dla mnie a później już zawsze będziesz dla mnie i koniec
-Zbyszek, mam Ci przypomnieć co było z Joasią - zaczęłam
-Ja nie chce się kłócić i nie chce więcej słyszeć o Kurku - powiedział całując mnie po czym wyszedł z pokoju
-No to jednak będziesz musiał bo ja i tak sie z nim zobacze - powiedziałam wchodząc do kuchni
-Dobrze zobacz sie z nim pozwalam - powiedział uradowany Krzysiu
-Aa gdzie Zbyszek ? - no gdybyś zapytała o Kame to bym Ci powiedział że jeszcze śpi po wczorajszej nocy bo ...- mówił Krzysiu
-Nie nie nie.... Krzysiu nie. Prosze nie opowiadaj mi tego - przerwałam mu wypowiedź
- Czemu nie ? ja opowiem Tobie ty opowiesz mi - powiedział uradowany
-Przestań ! nie będę Ci opowiadać o tym jak..
-Nie nie nie. Mi chodzi o co znowu się pokłóciłaś ze Zbyszkiem?
-Przecież my się o nic nie kłócimy - powiedział Zbyszek wchodząc do kuchni
-Kto się znowu kłóci ? - zapytała Kama wchodząc do kuchni zaraz za Zbyszkiem
-My nie, prawda ? - zapytał Zbyszek obejmując mnie ramieniem
-No my też nie, prawda ? - powiedział Krzysiek całując Kame
-No tak związek idealny - powiedział Zbyszek
W tym momencie dostałam kolejnego smsa wyciągnęłam telefon z kieszeni
-Znowu on ? - zapytał Zbyszek patrząc przez moje ramie
-Nawet nie zaczynaj - powiedziałam wychodząc z kuchni
-Przepraszam - powiedział Zbyszek łapiąc mnie za rękę
-Ty nie przepraszaj tylko się popraw
-To co powiesz na randkę ? dzisiaj ?
-Nie wierze, pan Bartman zaprosił mnie na randkę
-A co w tym takiego dziwnego że chłopak zaprasza swoją dziewczynę na randkę ?
-No nic nic, ale gdyby nie ten sms to pewnie byś mnie nie zaprosił
-Yyy zaprosiłbym, oczywiście że bym zaprosił
-Tak tak Zbyszku, powiedzmy że Ci wierze
-Zaufaj mi tak jak kiedyś, to wystarczy
-Ale ja nigdy nie przestałam Ci ufać, tylko Ty musisz mi jeszcze zaufać i to że spotkam się z jakimś kolegom porozmawiać to nie zrobie żadnego głupstwa bo wszystkie głupstwa robie z Tobą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)